Strony

piątek, 11 kwietnia 2014

"Chwast"- recenzja książki




Autor: Iwona Banach
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: kwiecień 2005
Ilość stron: 223




Żal to uczucie, które zagnieżdża się w duszy przy pierwszej maleńkiej niesprawiedliwości. Jakakolwiek by nie była.

cyt. "Chwast"  Iwona Banach


                                                               
                              Fabuła książki Iwony Banach pt.:"Chwast" wpisana jest w klamrę. Powieść zaczyna się i kończy tą samą mocną, dramatyczną sceną. Klamra, niczym drapieżne szpony spina całe życie Hanny i jej szesnastoletniej córki Agaty. Stoją i trzymają się za ręce, stanowią jedność, nierozerwalną całość. I jeszcze ten bury miś, bez którego Agatka nie zaśnie... Stoją na dachu kilkupiętrowego, zakopiańskiego budynku z betonowym chodnikiem dookoła. Zepchnie ją. Potem sama skoczy. "Za chwilę...wszystko się skończy(...) Wyzwolenie."
-"Dla niej! Dla Agatki! Jedyna rzecz, którą jeszcze mogę dla niej uczynić."
Dlaczego?
Przecież Hanna kochała swoją "małą." Wciąż, pomimo swych szesnastu lat, była dla niej małą córeczką, potrzebującą opieki, troski całodobowej. I tyle samo miłości. Agatka była dzieckiem niepełnosprawnym.
Zarówno mąż Hanny, Michał, jak i jego matka, obwiniali Hannę za chorobę Agatki. Życie z nimi pod jednym dachem było koszmarem. Jej mąż nie zdał "egzaminu dojrzałości" ze sprawowania roli ojca. Problem niepełnosprawności dziecka przerósł go totalnie. Codziennie dawał dowody swej nikczemności i małości. Z żoną nie potrafił rozmawiać. Ranił ją każdym słowem. Jej imię zastępował wulgarnymi epitetami.
                 Pisarka, nie szczędząc czytelnikowi dosadnych wulgaryzmów, rysuje ostry, wiarygodny portret "domowego boga", który to, w coraz bardziej wymyślny, perfidny sposób, podkreśla swoją władzę. Chora córka była dla niego tylko "chwastem", którego trzeba się pozbyć.
   -"Jak ją oddasz, pozwolę ci urodzić drugie dziecko"- zapewniał "pan świata."
                Hanna nie odda Agatki do żadnej placówki, żadnego zakładu. Raz już tam była. Michał wywiózł ją pod nieobecność żony. Szybko ją stamtąd zabrała. Nie chciała takiej wegetacji dla swojej Agaty. Sama też była przez krótki czas w domu dziecka. Takich miejsc nie powinno być w ogóle... Hanna trafiła do domu dziecka, gdy jej ojciec powiesił się. Zrobił to w dniu jej urodzin. Zostawił samą. Matka odeszła dawno z ich życia nie wiadomo dokąd. A pielęgnowany przez ojca mit o zmarłej matce, pochowanej nie wiadomo gdzie, też już został rozwiany przez "życzliwych" ludzi. Jeden z tych życzliwych, znajomy ojca, związał Hannę ze sobą wielką, czarną tajemnicą...Nie mogła nikomu powiedzieć, bo i tak nikt by jej nie uwierzył.
             Agatka też miała mieć podobną tajemnicę ze swoim ojcem...Ale to nie zostało tajemnicą. Hanna odkryła okrutną prawdę. Jej mąż Michał zgwałcił swoją córkę...A przecież to on przed laty, gdy się w nim zakochała, miał być dla Hanny  "tęczą", "wolnością","przyszłością"- wybawieniem od tego wszystkiego, co wyniosła z domu, od strachu.
            "Są wyroki losu, nieodwracalne jak samo życie, (...) nigdy nie pozna się ich przyczyn."

          Pokrętny, ślepy los. Czym jeszcze obdarzy Hannę?
Tragizm tej postaci jest tak ogromny, aż staje się niewiarygodny, zwłaszcza dla szczęśliwców, nie potrafiących docenić swej zwykłej szarej codzienności. Pewni, że mają dane coś na zawsze, gubią się. Ich cynizm nie pozwala uwierzyć w czyjeś złe zrządzenie losu.
          W pasmo nieszczęść Hanny wpisuje się jeszcze...jej choroba nowotworowa. Wyrok? Ile jej zostało czasu? A co będzie z Agatą? Ten cios, paradoksalnie, dodaje jej sił i odwagi. By wydostać się z tej matni. Uciec. Chce spędzić z córką kilka szczęśliwych chwil, spełnić jej zachcianki, małe marzenia. Wybrała z konta pieniądze i wyjechały do Zakopanego.
Dlaczego dopiero teraz...?
          "Bo człowiek boi się niewiadomego , nawet jeżeli żyje w piekle, woli znane piekło od nieznanego raju."

               A później? Później zrealizuje swój plan, który będzie miała odwagę przeciwstawić planowi boskiemu. Odwaga? Właśnie. Czy to będzie odwaga, czy tchórzostwo? Szereg pytań stawia sobie bohaterka powieści Iwony Banach. Wraz z Hanną szukamy znaczeń dla określeń takich jak szczęście, normalność, godność. Stajemy razem z nią przed trudnymi wyborami, decyzjami, jakich wymaga od nas życie.
            Hanna cały czas toczy wewnętrzną walkę z samą sobą, ze swoimi myślami. Pisarka Iwona Banach umiejętnie ukazała czytelnikowi stan emocjonalny swojej bohaterki. Jej rozdartą duszę, poszarpaną psychikę, chaos myśli. Zastosowała liczne powtórzenia, urwane, niedokończone zdania. Podkreślając tym sposobem natłok myśli, powracających, jak mantra. Głosy wewnętrzne, gdzieś w duszy, kłócą się z tymi tłoczącymi się w głowie. Jedna myśl wypiera drugą. I to, co dla jednych czytelników stało się nużące, irytujące, w moim odczuciu stanowi zamierzony, cenny, psychologiczny zabieg. Nie wyobrażam sobie, jak można by było zrobić to lepiej. Przecież Hanna stanęła na krawędzi życia, a nie w kolejce, by kupić nowe szklanki.
     "Życie to nie jest rozbita szklanka. Tego się nie da kupić."
               
                Który plan okaże się lepszy dla Hanny? Jej własny, czy ten idealny boski plan?
W najtrudniejszych nawet chwilach, pojawia się zwykle nadzieja. Czy tutaj też tak będzie? A jeżeli tak, to jaką postać przybierze? I jeżeli tak, to czy będzie na tyle silna, by pokonać śmierć?
              Gorąco polecam lekturę "Chwastu", gdzie historię Hanny przeplatają krótkie dygresje, mówiące o innych kobietach, które uzurpują sobie prawo decydowania o życiu i śmierci nie tylko w stosunku do siebie samych, ale i swoich dzieci. Prawo do tak desperackiego, ostatecznego kroku..., by ochronić je przed przyszłością...okrutniejszą od śmierci...
Lektura budzi ogromne emocje. Po to, by pomóc nam widzieć i rozumieć więcej i lepiej z tego, co kryje się w ludzkich dramatach. I po to, by w chwili, gdy usłyszymy w telewizji komunikat :
          "Dzisiaj w godzinach porannych policja została powiadomiona o...."
odsunąć talerz z kotletem schabowym...i powstrzymać się od zbyt lekkich sądów...

Zapraszam na mój fanpage:  https://www.facebook.com/myslirzezbioneslowem

1 komentarz :