Strony

sobota, 5 kwietnia 2014

"Kiedyś byłam księżną" - recenzja książki



Autor: Jacqueline Pascarl-Gillespie
Tłumaczenie: Ewa T. Szyler
Tytuł oryginalny: Once I was a princess
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: czerwiec 2008
Ilość stron: 384



A jednak to, czego pragniemy, i to, co dostajemy, to często dwie zupełnie różne rzeczy.
                                                        
                cyt. "Kiedyś byłam księżną" Jacqueline Pascarl-Gillespie



                   "Kiedyś byłam księżną", tak zatytułowała swoją powieść Jacqueline Pascarl-Gillespie, australijska dziennikarka i prezenterka telewizyjna. Czy w tej tytułowej informacji zawarła nostalgię, czy może ulgę, że było to kiedyś i nigdy nie wróci? Odpowiedź wypływa już z motta, jakie pisarka umieściła na samym początku swej autobiograficznej książki:

            "Oto relacja, jak uczono mnie islamu i jak wyjaśniano mi jego zasady w pewnej królewskiej rodzinie, w pewnym kraju i określonym czasie. Nie stanowi ona oskarżenia tego wyznania i nie odnosi się do wszystkich muzułmanów. Wierzę głęboko, że istotą każdej religii jest dobro. Zło tkwi w jej interpretacji oraz w uprzedzeniach kształtowanych przez jednostki biegłe w politycznej i socjologicznej manipulacji."
             Jest to oparta na faktach historia, która ma miejsce w osiemdziesiątych latach ubiegłego stulecia. Historia 17 letniej australijskiej dziewczyny, która zakochuje się w 26 letnim studencie architektury. Chłopak o imieniu Bahrin pochodził z Malezji i był księciem. Zakochanie w przystojnym, smagłym Malezyjczyku wróżyć mogło dziewczynie tylko bajkową przyszłość.Wierzyła w nią całym swoim młodym, naiwnym i zbolałym sercem. Pragnęła zmiany swego dotychczasowego życia na lepsze.

          Jej dzieciństwo u boku psychicznie chorej matki do szczęśliwych nie należało. Ojca w ogóle nie znała, bo rodzice rozstali się zaraz po ślubie. Ostoją ciepła była dla niej babcia, która chroniła ją "niczym tarcza przed realiami życia." Ale nie potrafiła jej obronić przed matką i nowym "tatą"-Rogerem. Człowiek ten, notabene wieloletni pacjent szpitali psychiatrycznych, molestował ją seksualnie. W wieku 10 lat, wraz z dzieciństwem, pozbawiona była bezpieczeństwa i poczucia własnej wartości.
             Wśród szkolnych kolegów była "inna" z racji swych azjatyckich korzeni, ze strony ojca. Przez co czuła się nieakceptowana i wyalienowana. Szukała ucieczki w świecie książek i tańca, który był jej pasją, jak również w poczuciu niezależności finansowej. W wieku 16 lat, wyprowadziła się pospiesznie z domu, by rozpocząć swe dorosłe życie. Podejmowała różne prace: jako modelka, sprzedawczyni, przy promocji i reklamie linii lotniczych i targów handlowych.
           "Rozpaczliwie szukałam miejsca, do którego mogłabym należeć, usiłowałam określić własną tożsamość, znaleźć własny wizerunek nadający się do pokazania światu."
        
                  W takim oto momencie ciągłych poszukiwań pojawił się książę Bahrin. Był to początek pięknej baśni, czy tylko złudnego o niej wyobrażenia? Jacqueline wyjechała z ukochanym do jego rodzinnej Malezji. Do kraju z malowniczymi krajobrazami, pięknymi plażami, ciekawą architekturą. Gdzie wielokulturowość społeczeństwa i różnorodność w kwestii świętowania, stanowi z pewnością atrakcję dla turystów. Nasza bohaterka nie pojechała tam w celach turystycznych. Pojechała tam, by poznać życie. Życie ściśle określone muzułmańskimi obyczajami i dworską etykietą.  Życie pełne zmian. Na początek poznała swoje nowe imię "Yasmin". Dworski protokół zmieniał sposób jej ubierania, poruszania, zachowywania się. Każdy dzień był dla niej trudną do przyswojenia lekcją dobrych manier i form towarzyskich. Znalazła się w takim miejscu na świecie, gdzie spontaniczny, radosny taniec na deszczu był powodem do wymierzenia jej surowej kary. Szybko i brutalnie "zerwano jej z twarzy maskę naiwności."
               Pojechała do Malezji, by poznać prawdziwe oblicze człowieka, którego wybrała sobie na męża.
Mąż okazał się  obłudnikiem, antysemitą, hipokrytą. Sam żyjący w zbytku, poniżał prostych, ciężko pracujących ludzi. Gardził Żydami, Hindusami, Chińczykami. Nie zdradzając swych przekonań wykorzystywał ich, by potem zniszczyć- "Najważniejsze, to nie stracić twarzy" mówił. Ją, jako kobietę i swoją żonę poniżał, zdradzał, a potem brutalnie traktował oraz izolował od świata i ludzi.Swe nikczemne zachowanie umiejętnie skrywał pod maską pozorów.Nie mogła tego pojąć. Jak mogła się tak pomylić?
                
       "Każdą chwilę w obecności Bahrina poświęcałam na chaotyczne próby dotarcia w głąb jego świadomości."
                Pokornie znosiła wszystkie upokorzenia, wciąż wierząc, że pozyska jego szacunek. Urodziła mu przecież dwoje dzieci, syna Iddina i córkę Shah. To miłość do dzieci dawała jej wolę życia. Targały nią ambiwalentne uczucia. Raz, pełna nienawiści, gotowa nawet umrzeć, to znów naiwnie wierzyła, że jego sporadycznie pojawiające się "zachodnie maniery" w jakiś cudowny sposób staną się normą i przywrócą tego młodzieńca, którym był w Australii. Czy możliwa będzie taka przemiana?
              Pisarka z fotograficzną dokładnością opisuje życie w innej kulturze, innej religii, swoje niewyobrażalne doświadczenia. Pokazuje czytelnikowi dwór władcy opływający w zbytku, świat pełen sprzeczności, wręcz hipokryzji, gdzie orędowano za pobożnością, a tymczasem "za stęchłą fasadą wyższej moralności kryła się zmowa milczenia."Doświadczyła na sobie samej, jak bolesne może być zderzenie ze sobą dwóch tak różnych kultur, tak odrębnych tożsamości. Odcięta od zachodnich zachowań, przyjemności, przyjaciół, zdała sobie sprawę, jak bardzo przynależała do Australii.
              Na wieść o chorobie swojej babci, czyniła wszelkie starania, by do niej pojechać. Stało się to możliwe dzięki wstawiennictwu samego sułtana, którego decyzji jej mąż nie mógł podważyć. Mógł jednak maltretować ją psychicznie i do samego wyjazdu trzymać ją w niepewności, czy będzie mogła zabrać ze sobą dzieci. Jeszcze w samolocie drżała, czy  nie przyjdzie, by je odebrać.
              Do Malezji już nie wróciła. Chciała zapewnić dzieciom bezpieczeństwo, a sobie przywrócić szacunek do samej siebie i wiarę we własne siły. Czy udało się to osiągnąć Jacqueline?
             Po kilku latach, podczas jednej z wizyt Bahrina w Australii, uprowadza dzieci i wywozi je do Malezji. Odtąd trwa karkołomna walka kobiety o ich odzyskanie. Wszystkimi możliwymi sposobami walczy z mężem i z malezyjskim prawem konstytucyjnym. Boli ją, że rząd australijski w imię "harmonijnych
stosunków dyplomatycznych" gotów jest poświęcić dzieci.
            Ona jednak nie ustaje w swych trudach. Zrodził się w jej głowie pomysł nakręcenia filmu dokumentalnego pt.: "Puste ramiona- złamane serca." Za pomocą tego narzędzia chciała dalej toczyć bój o dzieci - swoje, jak również innych ludzi, których spotkał podobny los. Determinację czerpała z motta życiowego swojej ukochanej babci, które brzmiało: "żyjemy nadzieją."  Czy wystarczy jej sił? Jak zakończy się ta niewyrównana walka...?
                    Zachęcam do lektury tej, pełnej dramaturgii, historii, jak również drugiej części autobiografii pt.: "Ponieważ byłam księżną", gdzie pisarka kontynuuje swą niesamowitą opowieść.
            "Pisanie autobiografii w wieku trzydziestu lat wydawało mi się niedorzecznością, ale nie miałam wyboru... Iddin i Shahirah powinni poznać prawdę o tym, co ich spotkało, i wiedzieć, jakie były powody podejmowanych przeze mnie decyzji."

Zapraszam na mój fanpage na facebooku: https://www.facebook.com/myslirzezbioneslowem

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz