Strony

piątek, 6 czerwca 2014

"Pocałunek Fauna"- Iwona Banach- recenzja

Autor: Iwona Banach
Wydawnictwo: Zysk i S- ka
Data wydania: 2007
Ilość stron: 212



       ... i wszystko wraca znów (...)
Konsekwencją każdej ucieczki jest powrót. Prawie każdej.
Jacek uciekł za daleko...
               
          cyt. "Pocałunek Fauna"- Iwona Banach


                  Wanda wyjechała z Polski, ze swojego ukochanego Dolnego Śląska dwadzieścia lat temu. Była młodą, kilkunastoletnią dziewczyną.Nie wyjeżdżała, aby się kształcić, poszerzać horyzonty, spełniać marzenia. Cel jej podróży był nieznany dla niej samej. A powód? Powód był jej tajemnicą. Zabrała ją ze sobą, by wywieźć jak najdalej od miejsca, gdzie dotąd żyła.Wyjechała, bo "bycie gdzie indziej ma sens w wielu przypadkach" Ucieczka? Przed czym...?
        Była jedną z paczki przyjaciół. Wspólnie z Baśką, Agnieszką, Michałem, Jackiem, no i Markiem spędzała każdą chwilę. Ich kilkunastoletnie głowy, pełne były pomysłów, a młodzieńczy entuzjazm dodawał im skrzydeł. Wędrowali swoimi ścieżkami żądni przygód. Zgłębiali tajemnice ruin zamku w Grodźcu. Ze starych zapisków wyczytali, że w okolicach Lwówka znajdowały się złoża żwiru złotonośnego. Szukali zatem skarbów. I znaleźli..."Gdybyśmy go nie znaleźli, wszystko potoczyłoby się inaczej..." A tak ich przyszłość była tego konsekwencją. Jak klocki domina.
     Tajemnica Wandy, była w dużej części tajemnicą ich wszystkich. Byli nią związani. Tym, co się wtedy wydarzyło A później? Co się z nimi stało? Z każdym z nich. Nie wiedziała. Już wtedy stali się sobie obcy. Nie potrafili spojrzeć sobie w oczy, ani mówić o tym, co zrobili, a czego nie zrobili, co im zrobiono...
"Każdy zatopiony w swoim bólu (...) Każdy nosił w sobie winę. I nic już nie było jak dawniej..."
Co wtedy mogło się wydarzyć takiego, co "zgasiło iskierki w ich oczach"? Co było ich "apokalipsą"?
Wszystko to owiane jest nimbem tajemniczości. Pisarka stopniowo, strona za stroną, odkrywa kolejne jej rąbki. A co stało się naprawdę, zaskakuje czytelnika na samym końcu.
            Iwona Banach, autorka "Pocałunku Fauna", potrafi stworzyć nastrój, klimat i po mistrzowsku połączyć go z fabułą powieści. Przekonałam się o jej umiejętnościach wcześniej, czytając powieść "Chwast". Tragizm sytuacji oraz stan emocjonalny swych bohaterów pisarka rysuje poprzez charakterystyczny dla siebie styl. Poprzez krótkie, jednowyrazowe zdania, świadome powtórzenia, oddające stan umysłu z tłoczącymi się, powracającymi jak mantra myślami. Konstrukcja powieści jest niezwykle interesująca, bowiem przeplatają się wątki z chwili obecnej z przeszłością, a nawet z historią Ziem Odzyskanych, sięgającą  II Wojny Światowej i momentu, nie mniejszej grozy, kiedy weszli Rosjanie...
          Wanda, główna bohaterka i narratorka opowiada nam o sobie, swoich przyjaciołach, o swej nostalgii. Tęskniła, tak jak się tęskni będąc daleko i długo od ukochanego miejsca. Tęskniła za drzewami, lasem, drogą, kamieniami. Dwadzieścia lat temu uciekała od swojej przeszłości. Coraz dalej i dalej. Najpierw do Niemiec, później do Francji, aż w końcu do Kanady. Tam prowadziła życie "sterylnie wyprane ze wspomnień".
    A teraz? Teraz wspomnienia wracają. Wraz z jej powrotem do kraju, do ukochanych znajomych miejsc, choć na chwilę. Któryś z jej dawnych przyjaciół wysłał do niej list. Kto? Dlaczego właśnie teraz? Słowa listu, niczym szyfr, mówiły o tamtych zdarzeniach. Musiała wrócić."Konsekwencją każdej ucieczki jest powrót". Czy zostało jeszcze coś  z ich dawnej przyjaźni? Czy będą mogli spojrzeć sobie w oczy? A może konfrontacja z przeszłością odsłoni nową prawdę  o nich samych? Wracając do wspomnień, odżywały w niej: strach, ból, wina. I w tych "cieniach przeszłości" wciąż jeszcze tli się młodzieńcze uczucie- jej miłość do Marka. To uczucie pomogło Wandzie przetrwać niedolę w obcym, złym świecie. Ale i nie pozwalało pokochać nikogo innego. A Marek, czy tęsknił za nią przez tak długi czas? Czy może jego obraz był tylko przez nią "utkany z przeróżnych tęsknot, smutków i pragnień?" A oni wszyscy, czy pozostaną przyjaciółmi? Czy już tylko "okruchami rozsypanymi po świecie"? 
            Okruchami podobnymi do tych kamiennych, pozostałych po rozbitym faunie. Bo nie rozbija się fauna.."Fauny są mściwe. Nawet te kamienne chcą żyć. Nie wiecie, jak trujące są pocałunki fauna"? Był ich talizmanem, magią, ich marzeniami, cząstką ich samych z dawnych czasów, kiedy "dorosły świat toczył się innym torem i nie wiedzieliśmy, jak bardzo kiedyś nas zmieni..."


Zapraszam na mój fanpage na facebooku: https://www.facebook.com/myslirzezbioneslowem

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz