Strony

poniedziałek, 13 czerwca 2016

"Hormonia" Natasza Socha

Okładka książki HormoniaAutor: Natasza Socha
Wydawnictwo: Pascal
Data wydania: 2016
Ilość stron: 336


  Może to była chęć zobaczenia świata na własnych warunkach?
Przekonanie się, że chociaż nie można w życiu osiągnąć wszystkiego, to jednak są cele, do których każdy da radę dojść.
Wystarczy tylko założyć buty.

                                              cyt.: "Hormonia" Natasza Socha




  Powieść Nataszy Sochy "Hormonia", otwiera serię zatytułowaną: "Matki, czyli córki". Słowo "czyli", utożsamia ze sobą te dwie, tak bliskie sobie osoby, w myśl przysłowia:  "taka córka, jaka mać".
Piękna jest to relacja i jednocześnie bardzo trudna. Matki, kochając bezgranicznie, chroniąc przed całym złem tego świata, zupełnie nieświadomie, zatracają się w swej miłości.

"Widzisz, my, matki uzależnione, nie chcemy być odseparowane od życia własnych dzieci. Jesteśmy trochę jak męczennice, które całkowicie podporządkowują się swojemu dziecku. Składamy siebie w ofierze i pewnie oczekujemy w zamian wdzięczności."

Matczyna troska nie mija z czasem. Chociaż, gdzieś po drodze jest taki moment, nieoznaczona niczym granica, gdzie błyska ostrzegawcze światełko, kiedy to matki powinny puścić "ster" ze swoich rąk i uczyć córki samodzielności, pewności siebie, dodawać odwagi. Czasem udają, że nie widzą i jeszcze mocniej "owijają siecią, jak pajęczyną i chcą, żeby tak już pozostało".

"Podobno kiedy dziecku usuwa się kamienie spod nóg, w przyszłości potknie się o ziarno piasku."

Córkom też zapala się lampka i mówią: "dość", chcę sama iść, sama decydować, nawet popełniać własne błędy. A jeśli nie starczy odwagi na bunt...?
Kalina, bohaterka powieści "Hormonia" ma skończone czterdzieści pięć lat, nieudane małżeństwo za sobą. Sama wychowywała córkę Kirę, która jest już wprawdzie dorosła, ale nie samodzielna, wciąż mieszka razem z matką i babcią Konstancją. Czy udało się Karinie nie powielać błędów matki?
Dopiero teraz Karina odważyła się na sprzeciw, postanowiła odciąć się od "smyczy". Możliwe, że czekała na burzę hormonów, jaką zafundowała jej menopauza, która uzmysłowiła przy okazji, że najwyższy czas samej podejmować decyzje, realizować swoje plany i spełniać marzenia, marzenia spisane na sekretnej liście.
Nieznana dotąd Karinie odwaga, wraz z nutą szaleństwa, próbowały rozprawić się z nękającymi ją lękami, obawami, paraliżującym strachem, próbowały skutecznie odmienić jej los. 
Karina odpowiada na nietypowy, intrygujący anons z prasowego kącika towarzyskiego. Umawia się na spotkanie i wraz z nowo poznanym Kosmą, wyrusza w drogę do wymarzonego Amsterdamu.

Ucieczka?

"Największym paradoksem ucieczek w świat jest to, że tak naprawdę nie można przed niczym uciec. (...) Kalina uciekała przed zaborczością matki i atakującą ją starością. Zarówno jedna, jak i druga wpakowały jej się do samochodu."

Po drodze zabierają dwie autostopowiczki. Dosiadają się, niczym w teatrze, dwie kobiety, każda ze swoim bagażem doświadczeń i problemów, mają tutaj do odegrania znaczącą rolę. Szarlota, podobnie jak Karina, nękana jest przez menopauzę i przez  związane z nią lęki, gotowa na wszystko, by wyszarpnąć się ze szpon starości. Marianna zaś, w przeciwieństwie do Kariny, ucieka przed swą córką, z którą od dłuższego czasu nie może dojść do porozumienia. Ma tutaj miejsce niebywała konfrontacja wszelkich dylematów, problemów, rozwiązań. Ten pomysł na wspólną podróż jest rewelacyjny, uatrakcyjnia wycieczkę i wzbogaca o dodatkowe spostrzeżenia, co w konsekwencji daje nowe, świeże spojrzenie na problemy ich wszystkich i możliwość rozwiązania ich.
Trudne sytuacje, problemy, decyzje, widziane przez pryzmat  twórczości Nataszy Sochy, nie tracąc nic ze swej rangi, stają się lżejsze, łatwiejsze i możliwe do zaakceptowania.
Pisarka, dzięki swojej filozofii życiowej, posiada umiejętność przewartościowania pewnych rzeczy i dostrzegania, nawet w trudnych sprawach, łagodniejszej ich strony. Swoim pozytywnym widzeniem świata potrafi zarażać czytelnika, potrafi sprawić, że ufamy jej, odczuwamy ulgę, wierzymy, że to, co nas spotkało, to jeszcze nie jest koniec świata. Humor i styl Nataszy Sochy czyni cuda. Jest wesoło, refleksyjnie i motywująco.

Jeśli jeszcze nie zetknęliście się z utworami Nataszy Sochy, to gorąco namawiam. Poznajcie koniecznie nietypową "Macochę", "Maminsynka" oraz spróbujcie jak smakuje "Rosół z kury domowej". Tematy ważne, problemy, dotyczące jej bohaterów, stają się też naszymi problemami.  Podejście do trudnych zagadnień z poczuciem humoru, pokazuje nam i uczy zarazem, jak nabrać dystansu do nich i siebie samych.
Lektura zadziała skuteczniej, niż kolorowa tabletka na uspokojenie. Może przyśni się każdemu z Was, jego własny "Amsterdam", a możliwe, że stanie się bardzo realny. Wystarczy tylko wstać i "założyć buty".


Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Pascal za egzemplarz recenzencki, dzięki któremu mogłam przeczytać kolejną powieść Nataszy Sochy i odebrać ją jako wielką dawkę optymizmu.


Zapraszam na mój fanpage na facebooku:  https://www.facebook.com/myslirzezbioneslowem/

1 komentarz :

  1. Przyznam, że mnie bardzo zachęciłaś. Lubię zgłębiać takie historie. I okładka jest po prostu zjawiskowa.

    OdpowiedzUsuń