Strony

czwartek, 17 listopada 2016

"Biuro przesyłek niedoręczonych" Natasza Socha

Okładka książki Biuro przesyłek niedoręczonych Autor: Natasza Socha
Wydawnictwo: Pascal
 Data wydania: 10 listopada 2016
 Ilość stron: 304



     W świecie dwuznaczności taka pewność uczuć przychodzi tylko raz. I nie powtórzy się, choćbyś żyła nie wiem jak długo.

                  cyt.: "Biuro przesyłek niedoręczonych" Natasza Socha
Zimowa opowieść Nataszy Sochy, darowana czytelnikom tuż przed świętami bożonarodzeniowymi, jest pięknym, wysublimowanym prezentem.  Pisarka, wraz ze swoją książką "Biuro przesyłek niedoręczonych", sprezentowała nam cudowne przeżycia, emocje, wzruszenia i przesłanie, że prawdziwą radość, tak naprawdę, czujemy uszczęśliwiając innych, widząc ich uśmiech, radość , zadziwienie.
Jeśli tylko chcemy, jesteśmy zdolni, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, odczarować czyjeś smutki, zwątpienia, beznadzieje na powrót w radość, ufność, nadzieję.

Biuro przesyłek niedoręczonych, to miejsce gdzie trafiają paczki, listy, przesyłki, które nie mogły być doręczone adresatom z powodu braku właściwego adresu.
Miejsce to, z nagromadzonymi przesyłkami-beznadziejami, wydaje się smutne i przygnębiające, jak nasza szara rzeczywistość, przepełniona problemami, zdawać by się mogło, nie do rozwiązania.

Zuzanna, nie widząc, jak na razie, konkretnych dla siebie perspektyw życiowych, znalazła zatrudnienie właśnie w tym biurze. Intrygowało ją to miejsce, te osamotnione przesyłki, słowa uwięzione w listach, słowa, które wiele mogły zmienić w czyimś życiu...
Sama zmagała się z wciąż odzywającym się w niej niepokojem, związanym z  niewysłanym w porę listem do ojca.
Koperty skrywające ludzkie historie, uśpione tajemnice, słowa nieprzeczytane. Paczki z prezentami dla dzieci, niepoznane, niedoręczone. Po odpowiednim okresie oczekiwania, wszystko to zostaje zniszczone.

Ale nawet tutaj, gdzie obowiązują przepisy, regulamin, procedury, nic nie jest przesądzone ostatecznie.
Czarodziejska różdżka, niewątpliwie, była tutaj w czyimś władaniu...
Okazało się, że można odczarować sztywne, formalne zasady, a nawet etykę zawodową, jeśli intencją nie jest zwykła ciekawość, by nie nazwać jej wścibstwem i stoi za nią szczęśliwe dziecko, obdarowane prezentem przeznaczonym dla kogoś innego.

Mnóstwo niedoręczonych przesyłek silnie zadziałało na wyobraźnię i wrażliwość dwudziestotrzyletniej dziewczyny...
Zagadkowe pudełko z kopertami szczególnie spędzało Zuzannie sen z powiek.
Seledynowych kopert było trzydzieści siedem i tyle samo koper niebieskich. Listy wysyłane były co roku przed Bożym Narodzeniem od trzydziestu siedmiu lat, z nadzieją na spotkanie.
Jaka wrażliwa dusza przechowała te koperty przez te wszystkie lata i ocaliła przed zniszczeniem?
Niebawem znów święta. Znów kolejny rok...
A jeśli ktoś ciągle czeka...?

Historia jak z filmu, jak z bajki...? Niekoniecznie!
Czyż nie ma realnych historii, pełnych wątpliwości, niedopowiedzeń, pełnych znaków zapytania? Czyż nie potrafią prześladować nas, niestrudzenie,myśli dręczone przez niewypowiedziane słowa?
Ulotność chwili. Eteryczność. Platoniczność.Coś, czego nie dogoniliśmy, to moc,  posiadająca swą nieśmiertelną chęć spełnienia.

Ta wzruszająca historia, dotycząca dwojga zakochanych i ich obietnicy sprzed lat, to nie jedyna opowieść, jaką tutaj poznajemy. Kilka, nie mniej zadziwiających, ludzkich losów, wobec których nie pozostajemy obojętni, dziwnie się tutaj z sobą połączyło. Zdawać by się mogło, że bajecznie dużo tu zbiegów okoliczności.
Zbieg okoliczności...?
Przeznaczenie...?
Zrządzenie losu...?
Każdy inaczej tłumaczy rzeczy napotkane na swej drodze.
A może wszystko dzieje się po coś...?

"Ludzie na całym świecie tworzą specyficzny system naczyń połączonych. Kiedy jedna osoba zaczyna coś robić, nie pozostaje to bez wpływu na pozostałych uczestników systemu, (...) Maszyna wspólnych zależności pracuje w zasadzie bez przerwy..."

Czytając tę książkę, przeniosłam się w świat, trochę już odległy, ale niezapomniany. Powróciły emocje, jakie odczuwa się tylko przy pisaniu listów, długich, kilkustronicowych, na papierze z papeterii, listów do bliskich, do przyjaciół, pełnych uczuć, myśli, opisów. Pamiętam doskonale dziwne serca bicie, związane z oczekiwaniem na odpowiedź, z wypatrywaniem listonosza.

Mam nadzieję, że książka ta będzie dla każdego wspaniałym prezentem. Nie mogąc za wiele zdradzać, niech pozostanie tak do końca nierozpakowanym.
Celowo unikałam słowa "magia", choć trudno inaczej nazwać tę niezwykłą atmosferę, ten odświętny stan duszy, chciałabym jednak bardzo, by radość uszczęśliwiających i tych uszczęśliwionych, pozostała w sferze zwyczajnych ludzkich możliwości, a uśmiech, radość obydwu stron niech będzie sprawą nas samych, a nie jakichś magii, czarów, czy innych mocy.
Warto zatem powrócić do "czarodziejskiej różdżki" i zastanowić się czego jest synonimem...


Za możliwość zrecenzowania książki dziękuję Wydawnictwu Pascal.
                                                                        Logo
Zapraszam na mój fanpage na facebooku: https://www.facebook.com/myslirzezbioneslowem/

niedziela, 13 listopada 2016

"Chłopiec w czerwonej sukience" Maciej Loter

  Autor: Maciej Loter
  Wydawnictwo: Videograf
  Data wydania: marzec 2016
  Ilość stron: 200


 Nie ma gorszego mnie z przeszłości i idealnego nowego mnie.
To wszystko jestem ja, tylko wcześniej nieco w złej roli. 
                       cyt.: "Chłopiec w czerwonej sukience" Maciej Loter 


Pojęcia, takie jak transwestytyzm, transseksualizm, nie są pojęciami nowymi, nieznanymi, ale wciąż budzą w opinii społecznej liczne kontrowersje. Nie należy też mylić tych pojęć; transseksualista czuje silną rozbieżność między psychicznym poczuciem płci, a biologiczną budową ciała. Natomiast transwestyta tylko czasowo identyfikuje się z płcią przeciwną, ubierając się i zachowując w odpowiedni sposób. Wciąż są to tematy tabu, bowiem wciąż wiele osób uważa, że transseksualizm to jakaś dewiacja seksualna. Istotą jest tu tożsamość płciowa, a nie seksualność.

Brak akceptacji własnej płci, niezgodność psychiki z własnym ciałem, dyskomfort, zaburzenia identyfikacji płciowej, zaburzenia tożsamości, wszystko to są eufemizmy.
Jest to prawdziwy dramat człowieka. Sens, albo bezsens życia. Chęć zmiany staje się obsesyjna, a niemożność dokonania jej prowadzić może do myśli, nawet czynów samobójczych.


"Chłopiec w czerwonej sukience" to autobiograficzna historia opowiedziana przez Macieja Lotera, chłopca, dziś jest dorosłym mężczyzną, który urodził się w niewłaściwym ciele, ciele dziewczynki. Już od wczesnego dzieciństwa odczuwał, że jest więźniem w obcym ciele i nie godził się na to. Opowiadając swoje przeżycia, nie używa w ogóle imienia dziewczynki, którą był dla rodziców, dla babci i dla całego otoczenia. Był dla siebie Maciejem.

"Biorę cię pod rękę i zapraszam na spacer. Przejdziemy się ścieżką wyznaczoną przez ślady moich stóp. Zaczniemy tam, gdzie stawiałem swoje pierwsze kroki, a skończymy w miejscu, w którym stoję dzisiaj. Po drodze napotkamy całe mnóstwo wątpliwości, a powierzchnia, po której będziemy stąpać, nieraz będzie grząska lub dla odmiany twarda tak, że trudno nam będzie uwierzyć, że to wciąż nasza planeta."- Tak rozpoczyna autor swoją opowieść.

Słuchamy tej wzruszającej opowieści, jakby opowiadał ją bezpośrednio tylko nam. Wprowadza nas w swoje światy, ten rzeczywisty, społeczny, gdzie funkcjonuje przybierając kamuflaż, nie będąc sobą i ten świat jego, wewnętrzny, prawdziwy, w którym zmaga się z myślami, z odczuciami, z samym sobą. 
Jest to szczery, prosty przekaz, bez zbędnych zabiegów, bez zbytecznych środków wyrazu, ukazujący żywy obraz jego udręki, bólu i rozpaczy. Całą prawdę o człowieku, z którego natura zakpiła, czyniąc go "biologiczną pomyłką". Jej skutki są odczuwalne przez resztę życia. Doświadczamy autentycznych, silnych emocji, z którymi, chwilami, nie potrafimy sobie poradzić. Co zrobić z tym zaufaniem, którym nas obdarzył? A gdyby na miejscu Macieja był nasz kolega, przyjaciel, ktoś bliski, czego oczekiwałby od nas w zamian?

Przebywamy z autorem jego długą drogę do normalności, z przystankami na szczegółową diagnostykę, testy, poradnie, terapię hormonalną, orzecznictwo sądowe, operacje, konfrontację z rzeczywistością, reakcje samych lekarzy, znajomych, ludzi dookoła nas.
W morzu refleksji, rodzi się głównie ta, że to żadna fanaberia, żadne dziwactwo, ani kaprys. Rodzi się zrozumienie, empatia, współodczuwanie. Najtrudniej zmierzyć się ze świadomością, czy stać byłoby nas na tyle determinacji, na taką walkę, gdyby to samo spotkało właśnie nas? Skąd czerpalibyśmy siły, by stać się sobą, ryzykując odrzucenie bliskich, czy wręcz społeczny ostracyzm? Czy nie pokonałby nas paraliżujący strach przed wszelkimi przykrymi konsekwencjami i nie umieralibyśmy po kawałku każdego dnia, nie będąc sobą? W tej niedużej książeczce, pozostawiona jest też przestrzeń na weryfikację własnych poglądów, przekonań, spostrzeżeń, na rozprawę z własnym światopoglądem, sumieniem nawet.

Książka zadedykowana jest wszystkim osobom transseksualnym: "Walczcie o siebie, bo warto".
Motto, siłą swego przekazu, trafia do każdego czytelnika, bo cóż jest cenniejszego w życiu, jak nie zgoda z sobą samym?
Książka jest też głosem w sprawie, może nawet krzykiem. Do nas wszystkich, do współczesnego świata. Byśmy swoją postawą nie przyczyniali się do tego, by kogoś paraliżował strach przed otoczeniem, jego agresją, by ktoś musiał udawać kogoś , kim nie jest, by "chowając swoją prawdziwą duszę, umrzeć jako ten, którym nigdy nie był."


Zapraszam na mój fanpage na facebooku: https://www.facebook.com/myslirzezbioneslowem/