Strony

poniedziałek, 12 stycznia 2015

"Śpiewaj ogrody"- Paweł Huelle

Okładka książki Śpiewaj ogrodyAutor: Paweł Huelle
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 16 stycznia 2014
Ilość stron: 300

         Śpiewaj ogrody, których nie znasz, serce moje, jak w szklance naczynia
własne ogrody, jasne, nieosiągalne. Wody i róże Szirazu i Ispahanu, 
śpiewaj je błogo, sław je nieporównywalnie
R.M.Rilke "Elegie duinejskie"-   Cyt.: "Śpiewaj ogrody"- Paweł Huelle


              Tytuł powieści  Pawła Huelle"Śpiewaj ogrody" jest cytatem z XXI Sonetu do Morfeusza austriackiego poety Rainera Marii Rilkego, który swego czasu bywał w Oliwie, gdzie spotykał się z ukochaną Lou Andreas Salome.

   Ernest Teodor von Hoffmann był uzdolnionym, niespełnionym niemieckim kompozytorem. Zainspirowany poezją Rilkego, chciał napisać Pieśń dla ukochanej Grety- żony swej i muzy. Tylko jak wyciągnąć muzykę z tych słów, by dać wyraz tak bezkresnej miłości...?

  Pisarz przenosi nas w lata 30 XX wieku do domu Hoffmannów w Oliwie przy ulicy Polanki, dawnej Pelonkerweg i do Wolnego Miasta Gdańsk, oddzielonego mocą traktatu wersalskiego od Rzeszy. W czas, kiedy scena Opery Leśnej w Sopocie, dzięki dyrektorstwu superintendenta Hermana Merza, stała się sceną wyłącznie wagnerowską. Ryszard Wagner był ukochanym kompozytorem Hitlera. I gdy grano tu "Tannhausera"..."To właśnie z Nią, Rzeszą połączył nas tego niezapomnianego wieczoru Fuhrer i Wagner, jakby byli jedną osobą, jednym wielkim duchem niemieckiego narodu."

   Losy Hoffmannów, poczciwych, antynazistowskich Niemców, to jeden z głosów wielotonowej partytury, składanej przez narratora. Jest nim młody Polak, który wraz z rodzicami został dokwaterowany w niemieckim domu, przy rodzinie Hoffmannów. Między chłopcem a Gretą zawiązała się silna konspiracyjna, przyjaźń na długie lata. Greta snuje opowieść o pasji i obsesji swojego męża, jakie przejawiał pracując nad niedokończoną operą Wagnera. Przywiózł ją z Budapesztu od znajomego antykwariusza. Dziwiło go bardzo, dlaczego Wagner, lubiący chwalić się swymi nowymi pomysłami i sukcesami, schował swój rękopis do szuflady? Jaki był tego powód? I chociaż nie lubił Wagnera, to jednak bardzo był zaintrygowany. Była to gratka, mogła być sensacja, schowany głęboko na odpowiedniejsze czasy...okaże się zgubą.

    Równie złowróżbny wydźwięk, antycypacyjny ma inna opowieść zawarta w dziennikach Francuza, poprzedniego właściciela domu przy ulicy Polanki. Zapiski sprzed dwustu laty skrywały mroczne dzieciństwo Francuza, jego chorą psychikę i makabryczne czyny, które stały się przekleństwem i złym zaklęciem.
Francuz jest prototypem Markiza de Sade, wiecznego pisarza i filozofa, szaleńca, zboczeńca, mordercy, od którego pochodzi termin sadyzmu.

   Były to zapowiedzi wszelkiego zła, jakie miało nadejść...Zło II Wojny Światowej.
Jej dramatyczne tony brzmią w opowieściach ojca narratora. Opowiada synowi, jak zraniony w łydkę, przepłynął w poprzek jezioro Rożnowskie. I o tym, jak zabił młodego Niemca, co wraca niczym horror w snach. Wojna pokrzyżowała ludzkie plany, zniszczyła stosunki pomiędzy wielokulturową społecznością Gdańska. Raniła, okaleczała, zabijała...

   Powieść jest wielowątkowa, przepojona historią, sztuką, codziennym życie zwykłych, ciężko pracujących ludzi, jak przyjaciel ojca narratora pan Bieszk, może Bieszka, na pewno nie Bieszczański. Był Kaszubem, przewoźnikiem. Mieszkał w Rębiechowie, w swojej checzy- drewnianym domu.
"-Czy ty wiesz, kim są Kaszubi?"- pytał ojciec naszego narratora. Idziemy w ślad za nimi w odwiedziny do checzy Bieszków, by też dowiedzieć się więcej. Wsłuchujemy się w ich obcobrzmiąca mowę, poznajemy, w zastanych okolicznościach, Obyczaj Pustej nocy- modlitewnego czuwania przy zmarłym.

  Narrator spisywał zasłyszane opowieści ojca, pana Bieszka, Grety, każda równie ważna, na fiszkach ze sklepu Gonschorowskiego. Wszystko skrzętnie zapisywał, co słyszał będąc dzieckiem, potem młodzieńcem. Wciąż uzupełniał tę swoją partyturę, w której motywem przewodnim była zdecydowanie opowieść Grety, a on "nadążał kontrapunktem". I kiedy wojna się skończyła...nadszedł czas nadziei, powrotów...I weszły do Gdańska wojska rosyjskie...I zabrzmiała koda, jak w każdym utworze...swym mocnym finalnym głosem...
Ta powieść każdemu zabrzmi inaczej. Bo jak wiele tu dźwięków, tak wiele interpretacji. To wielka proza, pisana z szacunkiem dla czytelnika.

    Po lekturze "Śpiewaj ogrody" długo jeszcze brzmią dźwięki, same dźwięki, jakbym wyszła z Opery Leśnej. Czy to był koncert "Zmierzchu bogów" Wagnera, czy to muzyka Schopenhauera, czy też na flecie zagrał legendarny szczurołap wyprowadzający szczury z miasta Hameln do rzeki Wezery, a następnie wszystkie dzieci, a może to Greta gra na swoim fortepianie? To brzmi historia... Rozchodzi się echem, wplątuje w słowa, w partyturę, którą pisze dla nas Paweł Huelle. A potem cisza. Wsłuchuję się długo w tę ciszę. Cisza też jest muzyką...

    Muzyka jest tutaj inspiracją, pasją, namiętnością, miłością, spełnieniem i niespełnieniem....jest też zgubą.

   To moje pierwsze spotkanie z twórczością Pawła Huelle. Krytycy zarzucają pisarzowi powtarzalność. W kolejnych utworach te same miejsca, postaci, historia. Cóż, kiedy pokochamy swoje miejsce na ziemi, utożsamiamy się z nim, wraz z ludźmi dla nas ważnymi, to stanowi część nas samych, nasze BYĆ.  Coś, czego nie można się pozbyć. To jak fundament, na którym można budować zawsze coś od nowa. Wielcy to potrafią i się tego nie wstydzą, jak Wiesław Myśliwski, Roma Ligocka, Olga Tokarczuk. To, co dla jednych jest minusem, dla mnie jest walorem.

Wsłuchajcie się w najcichsze dźwięki tej powieści, i w te głośniejsze, i w te, którymi zabrzmi donośna koda... A chciałam napisać tylko jedno zdanie: Przeczytajcie koniecznie.


Zapraszam na mój fanpage na facebooku: https://www.facebook.com/myslirzezbioneslowem
                                                
                                         

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz