Strony

czwartek, 22 października 2015

"Szum" - Magdalena Tulli

Autor: Magdalena Tulli
Wydawnictwo: Znak Literanova
Data wydania: 20 października 2014
Ilość stron: 208


 Trzeba być twardym, a nie miękkim.
                      cyt.: "Szum"-Magdalena Tulli



Czy można okiełznać demony przeszłości, uśpić je? Zamknąć w sobie?
Przeżycia, które boleśnie nas ranią, okaleczają, nigdy nie odchodzą w niebyt. Pozostają z nami na zawsze. Wybaczone, czy nie, są niezapomniane. Wracają co jakiś czas, dochodzą do głosu. 
I chociaż boli, to, nie wypada okazać słabości? Czy zawsze trzeba być "twardym", trzeba "trzymać fason"? 

Dziewczynka, jak nazywa samą siebie narratorka, oprócz własnych demonów, ma jeszcze przysposobione, odziedziczone po matce. Najgorsze są te skrywane przez całe życie, skamieniałe na serca dnie. Ta scheda po matce, byłej więźniarce obozu w Auschwitz, była nie do udźwignięcia.
Dziewczynka, będąc już dorosłą kobietą, wraca do swojego dzieciństwa, do trudnych relacji z matką i próbuje po raz kolejny wszystko sobie uporządkować i lepiej zrozumieć.

Dlaczego matka nie broniła jej, nie pocieszała, kiedy wszyscy ją poniżali i wyśmiewali? Dlaczego nie stanęła po jej stronie, gdy miała kłopoty w szkole? A w domu, matka wraz ze swą siostrą i z "nim", jej synem, egzekwowała narzucone jej "rygory", wpędzając w poczucie winy.
"Dlaczego...?- Dlatego...!"
Dziewczynka głęboko analizuje popełniane przez siebie błędy i pochodne od nich pasmo niepowodzeń. Przyjmując z każdej strony płynącą krytykę, zastanawia się, dlaczego innym, dlaczego "jemu" wszystko wolno, a jej nie. "Pół tonu ciszej", upominano ją, bo mówiła za głośno. Porównywała się z innymi. Czuła się gorsza, wyobcowana. Doświadczała na każdym kroku przejawów niesprawiedliwości.

Jej niezgoda budzi gniew. Buntując się kłamie, wagaruje, wywołuje kolejne "skandale", wpada w furię, rzucając nogami od krzeseł. Taka nienormalna. Odstająca od przyjętej normalności. 
Normalny, rzeczywisty świat był dla niej za trudny. W szkole same upomnienia, złe oceny, w domu wszechobecni esesmani w czarnych mundurach, z furią w oczach. Wyłażą ze snów matki i są wszędzie. Zjawy, mary, przybierające ich postaci, ich twarze, przenoszą matkę w tamte miejsca, na plac apelowy. Są zdolni strzelać za niedopięty guzik.
Aż chce się krzyczeć. Ale w tym świecie, w którym obowiązuje rygor "pół tonu ciszej", krzyczeć nie wolno.

Bohaterka tej opowieści stwarza swój własny, wyimaginowany świat. Przenosi się do lasu. Tutaj mogłaby wykrzyczeć cały swój ból, ale tutaj nie ma już tej potrzeby, by krzyczeć. Tutaj nie ma nakazów i ograniczeń. To świat bez "rygoru". Poznaje tam liska i jego dobre rady. Rozmowy z liskiem są bardzo dla niej ważne, pomagają wiele przetrwać. Lisek jest synonimem sprytu, mądrości i tak cennej wolności. Ucieczka w ten świat jest zbawienna. Wciąż do niego wraca, nawet w dorosłym życiu. Rozmawia przez telefon ze zmarłymi, wyjaśniając ważne, zaprzeszłe sprawy. Schodami w dół, do podziemi dostaje się do Sądu Najniższego. Kto kogo tam będzie osądzał? Kto komu będzie w stanie wybaczyć? Czy wszystkie winy można odpuścić? I wszystko jest do wybaczenia? Rzeczywistość miesza się z fantazją. To zabieg oryginalny. Pozbawia powieść charakteru stricte autobiograficznego, a wynosi ją do poziomu uniwersalnego. Pisarka, zwierzając  się nam z własnych przeżyć, uzmysławia, jak wiele nas łączy, choć nie musimy dzielić takich samych doświadczeń.

Dorosła dziewczynka wciąż chce uporać się z przeszłością. Wraca do relacji z matką, pomimo, że czuje chłód, przejmujący ziąb. Matka już nie żyje. Ale ona pragnie znaleźć wytłumaczenie, dlaczego matka "uwierzyła w wyższość milczenia, w zwycięską siłę chłodu"? Dlaczego pozwoliła, żeby "rozwinęła się w niej twardość serca, jakiej życie naprawdę od nikogo nie wymaga (...) Nigdy."
"Dlaczego?- Dlatego!"
To, co matka przemilczała, skrywała, odezwało się donośnym głosem. Nie utraciło "atrybutu istnienia". "Przeniosło się na nią", z całą przytłaczającą mocą. Jak ona ma sobie z tym poradzić? Czy wciąż czuje gniew? Tak trudno jest się go wyzbyć.  
Ale w niej, oprócz dziewczynki i lisa, mieszkał ktoś jeszcze, "ktoś twardy, na wszystko gotowy".
Czy gotowy wybaczyć? Bo to bardzo trudne,  zwłaszcza, gdy "nikt nie przeprasza".
"Ukrywanie cierpienia to straszny ciężar". Może, zatem warto podjąć trud, by go zrzucić i poczuć ulgę...? Poczuć się wolnym...?
O takich ważnych sprawach jest ta mała książeczka Magdaleny Tulli. Nie wystarczy jednak przeczytać ją, by stać się mądrzejszym. Nie jest to przyspieszony kurs wybaczania. Tego nikt nie nauczy się w tak rekordowym tempie. Trzeba cofnąć się, czasem bardzo daleko, zajrzeć wgłąb siebie. Może najpierw trzeba wybaczyć sobie samemu. Pozwolić swoim słabościom dojść do głosu, pozwolić im ujawnić się bezwstydnie. Mamy prawo je mieć. Musimy tylko umieć je okiełznać, oswoić. Może właśnie to jest normalność...?

Odziedziczona, niegojąca się "rana pod sweterkiem" i ciągła ucieczka dziewczynki, czującej na swych plecach ziejący oddech przeszłości, to motyw literatury odbijającej zjawisko Holokaustu. "Szum" Magdaleny Tulli kojarzy się mocno z "Dziewczynką w czerwonym płaszczyku" Romy Ligockiej, jak równie mocno z "Małą Zagładą" Anny Janko. Dziewczynka szuka dla siebie bezpiecznego miejsca. Odosobnienie, czy tłum? Milczeć, czy krzyczeć?

Po raz kolejny utwierdzam się w przekonaniu, że w małej formie można zawrzeć wiele treści. Ważnych. Uniwersalnych. Każde zdanie skłania do uwagi, do zastanowienia się. To wykwintna uczta dla wytrawnych,  wymagających smakoszy. Nie bez powodu powieść "Szum" Magdaleny Tulli znalazła się w ścisłej czołówce nominowanej do tegorocznej Nagrody Nike. 

Zapraszam na mój fanpage na facebooku: https://www.facebook.com/myslirzezbioneslowem




wtorek, 13 października 2015

KONKURS NA RECENZJĘ PAŹDZIERNIKA





Napisz recenzję i weź udział w KONKURSIE NA RECENZJĘ MIESIĄCA!

W październiku do wygrania książka Jakuba Małeckiego pt. "Dygot"



Zwycięska recenzja będzie pod koniec roku brać udział w konkursie na RECENZJĘ ROKU wraz z innymi zwycięskimi recenzjami z poszczególnych miesięcy!

NAPISZ RECENZJĘ, WYŚLIJ I WYGRAJ NAGRODĘ!

Zasady konkursu:
1. Aby zgłosić recenzję do konkursu, należy przesłać recenzję dowolnej książki do 25 października 2015 r. na adres mailowy: myslirzezbioneslowem@gmail.com (temat wiadomości: KONKURS NA RECENZJĘ) wraz z imieniem i nazwiskiem osoby zgłaszającej. Jeden uczestnik może wysłać jedną recenzję w danym miesiącu - każda recenzja może być zgłoszona tylko raz do konkursu i nie będzie mogła brać udziału w kolejnych konkursach na recenzję miesiąca.

2. Do konkursu zostaną zakwalifikowane recenzje spełniające wymogi konkursowe (patrz pkt. 7). W jednym miesiącu zakwalifikowanych do konkursu może zostać maksymalnie 5 recenzji. Jeżeli zostanie nadesłanych więcej recenzji, zakwalifikowanych zostanie 5 recenzji, które będą wyróżniały się wysokim poziomem i będą według mnie najciekawsze.

3. Recenzje zostaną jednocześnie opublikowane 26 października 2015 r. na blogu Myśli rzeźbione słowem w zakładce "KONKURS NA RECENZJĘ MIESIĄCA".

4. W konkursie zwycięży recenzja, która od momentu opublikowania zakwalifikowanych recenzji, do 31 października (włącznie) uzyska najwięcej polubień na Facebooku (przycisk "lubię  to" znajduje się pod każdą konkursową recenzją). Najlepszą recenzję wybierają więc sami czytelnicy! Zwycięska recenzja będzie pod koniec roku brać udział w konkursie na RECENZJĘ ROKU wraz z innymi zwycięskimi recenzjami z poszczególnych miesięcy.
Aby kliknięcia były naliczane, powinny być dokonane ze strony bloga Myśli rzeźbione słowem (wtedy mamy 100% pewność, że działa licznik polubień :).

5. Jeżeli zostanie nadesłanych mniej niż 3 recenzje, zwycięzca będzie wybierany przeze mnie - według kryterium poziomu i jakości recenzji.

6. Autor/Autorka zwycięskiej recenzji otrzyma nagrodę książkową ufundowaną przez wydawnictwo Sine Qua Non.

7. Wymogi konkursu:

a. Recenzję można wysłać w formie pliku (doc) lub linku / jeśli recenzję zgłasza bloger to może być ona wysłana za pomocą linka do danego bloga, z podaniem imienia i nazwiska osoby zgłaszającej (jeśli autor recenzji nie życzy sobie ujawniania swoich danych osobowych to proszę wskazać "blogowy" pseudonim, który ma być ujawniony pod konkursową recenzją natomiast imię i nazwisko pozostanie do wiadomości organizatora. W przypadku blogerów, zgłoszona recenzja zostanie skopiowana na bloga Myśli rzeźbione słowem, jako recenzja konkursowa.
b. Recenzja musi być autorstwa osoby zgłaszającej ją do konkursu, nie może naruszać cudzych praw autorskich. Organizator nie odpowiada za ewentualne naruszenia praw przez uczestników konkursu.
c. Recenzja nie może zawierać wulgaryzmów, treści obraźliwych etc.
d. Recenzję należy wysłać na adres mailowy: myslirzezbioneslowem@gmail.com (temat wiadomości: KONKURS NA RECENZJĘ)
e. Uczestnicy konkursu wyrażają zgodę na publikowanie ich recenzji oraz danych osobowych: imienia i nazwiska bądź pseudonim
Bieżące informacje na temat konkursu publikowane będą na fanpage'u bloga: https://www.facebook.com/myslirzezbioneslowem

W związku z powyższym zapraszam do polubienia strony, jak i zostania członkiem bloga Myśli rzeźbione słowem!

Powodzenia!

Partner konkursu:






Nagrody fundowane przez wydawnictwo SQN można nabyć również za pośrednictwem księgarni internetowej: http://www.labotiga.pl/
- See more at: http://myslirzezbioneslowem.blogspot.com/search/label/KONKURS%20NA%20RECENZJ%C4%98%20MIESI%C4%84CA#sthash.ZNaF6Iiq.dpuf

poniedziałek, 12 października 2015

"Dygot" - Jakub Małecki

Autor: Jakub Małecki
Wydawnictwo: SQN
Data wydania: 7 października 2015
Ilość stron: 320



   Jesteś krzyk, jesteś dygot, jesteś kropla w rzece...

                                cyt.: "Dygot"- Jakub Małecki


 Czas zatacza koło.W jakimś punkcie wszystko się kiedyś zaczyna, jak na polu w Piołunowie pod Koninem w Wielkopolsce, i wszystko się kończy.
Klamrą spięte są losy ludzi związanych ze swym miejscem na ziemi. Z pokolenia na pokolenie. Od czasów sprzed drugiej wojny  światowej do współczesności.
Nie jest tu wcale głucho, cicho i spokojnie. Mieszkańcy Piołunowa obawiają się list osób do wysiedlenia. Znajdą się na nich, czy będą mieli szczęście na nich się nie znaleźć. Dochodziło do pomyłek i dzięki temu Janowi i Irenie udało się zostać.
To oni są protoplastami rodziny Łabendowiczów. Bronek i Helena zaś, są przodkami Geldów.
Drogi obu rodzin przecinają się w pewnym momencie.

Realistyczny świat bohaterów przenikają tajemne moce. Przepowiednie, uroki, klątwy rządzą się swoimi prawami i mają silne oddziaływanie na życie tutejszej społeczności. Te siły nieczyste odpowiedzialne są za całe zło, jakiego ludzie doświadczają.  Sprawdziły się złowróżbne słowa Niemki, przeklinające Jana, gdy zostawił ją samą, bezradną na wozie. Miał pomóc jej w ucieczce przesiedleńczej do Niemiec.
Uciekł. Ze strachu przed Niemcami, przed śmiercią. Gonił go ten strach i słowa klątwy.
Żona Jana, Irena rodzi syna. "Był biały od brwi po paznokcie stóp".
Przerażenie i strach. Udusić, czy umyć...? Cisza...  "Ale podgrzej... tę wodę, bo inaczej się przeziębi".
 -"Diabeł nie dziecko". "Bezbarwny. Cudak. Zafajdaniec. Faflok.  Antychryst."
Jak było mu na tym świecie? Jak go postrzegano? Pisarz ukazuje trudny los małego Wiktora, bo tak było chłopcu na imię. Świat widziany oczami dziecka, straszny, przerażający. Z kudłami, zębami, z wygryzionym księżycem. Trudny do pojęcia. Jak ma go zrozumieć, kiedy nikt nie rozumie jego? Koledzy go upokarzają. Cieszy ich to, sprawia przyjemność. On też chciałby coś poczuć... Coś przyjemnego...
Może kogoś zbić...? Może udusić kota...? Przecież Strzępek, ten z rowu, ten z bronią, zapewnia go, że "zabijanie to najcudowniejsza rzecz na świecie". Strzępek, tajemny przyjaciel. Czym sobie "zasłużył", że już swego rowu nigdy nie opuścił?

Wieś nie akceptowała Wiktora, odmieńca. Próbowano go unicestwić. Miał szczęście ujść z życiem. Miał też szczęście zaznać miłości. Kto inny mógłby go pokochać, jak nie Emilka, córka Geldów? Pomimo tej wklęsłej bruzdy na czole... Sama okaleczona w dzieciństwie płomieniami wybuchającego granatu, też była odmieńcem. Tę tragedię przepowiedziała kiedyś Cyganka jej ojcu: "Piekło ci to dziecko pożre i wypluje jak szmatę".
Dwóch odmieńców, to nie jeden. W dwojgu siła. Siła ponadczasowa. Uczy nas akceptacji, tolerancji. Uczy...?
Każda strona tej książki czegoś uczy. Nie sposób uchwycić jednego wątku fabuły. Fabuła jest jak ta rzeka, obecna tutaj, wijąca się przez całą opowieść, niczym jedna z bohaterów. Rzeka pełna niepokojących głosów, krzyków. Fabuła jest jak to życie, pełne "rzeczy niewyraźnych, rozmytych". Fabuła jest jak dygot. Trzeba w nią wejść, doświadczyć, przeżyć. Narracja niepowtarzalnie i wymownie dygocze. Oryginalna fraza, świetnie oddająca obyczajowość przedwojennej polskiej wsi, czasów PRL-u i współczesności z uwrażliwieniem na uniwersalizm pewnych elementów.

Wiktor przedwcześnie odchodzi z tego świata. Na polu, gdzie umarł jego ojciec. Nie był tam sam. Czarna postać, która też tam była, to już wieloletnia tajemnica. Po latach rozwikła ją Sebastian, jedyny syn Wiktora i Emilki. Był to winien ojcu, który opuścił ten świat przed jego narodzinami. Był to winien dziadkowi Bronkowi, zobligowany listem dziadka, niczym testamentem. Pomóc może mu tylko babka Dojka. Uznawana za wariatkę. Dojka jest wpisana w tutejszy krajobraz. Ma chyba ze sto lat, jest tu od zawsze. Wiele widziała i dużo słyszała. Zna najmroczniejsze ludzkie sekrety.
Dojka to element stały tej fascynującej opowieści. Tak, jak  i rzeka, która wciąż płynie i co jakiś czas słychać z niej głosy. Swym rykiem przywołuje kogoś. I znów kogoś. Kolejne krople swej toni. By zasiliły jej łakome wody.
"Jesteś krzyk, jesteś dygot, jesteś kropla w rzece".

Fascynuje mnie wybitna proza, odwzorowująca mowę ludową, lakoniczna, a zarazem pełna treści, odzwierciedlająca zwykłe ludzkie życie.
"Co trzeba widzieć, czego trzeba się bać", żeby toczyć walkę nie tylko z sobą, ale, żeby wybrać się na wojnę z samym Bogiem? Jak to zrobił  Sebastian. Jego konfrontacja z Najwyższym, przepojona goryczą, pełna pretensji, żalu i  niemocy, to scena, która robi mocne wrażenie, wyzwala ogromne emocje.
Ból... Bezradność... Zwątpienie...

"Dobre. I to bardzo dobre. Po cóż pisać więcej". Powiedział o powieści Jakuba Małeckiego dziennikarz Michał Nogaś. Podpisuję się pod tymi słowami. To książka, która "zahacza o mózg".
Jestem pod wielkim wrażeniem dojrzałości w postrzeganiu świata, jak i talentu tak młodego człowieka, jakim jest Jakub Małecki. Znacie już to nazwisko? Z pewnością, jeszcze nie raz o nim usłyszymy.
Ponadczasowość jego przekazu, to wartość nadrzędna.
Wyobcowanie.  Miłość. Cierpienie. Ból. Przemijanie. Życie. I nierozerwalnie związany z nimi dygot.

Dziękuję Wydawnictwu SQN za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.


Zapraszam na mój fanpage na fecebooku: https://www.facebook.com/myslirzezbioneslowem

wtorek, 6 października 2015

"Szczęśliwy dom" - Krystyna Mirek

Okładka książki Szczęśliwy domAutor: Krystyna Mirek
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 26 sierpnia 2015
Ilość stron: 360 


 Czasem jedna krótka burza może zniszczyć wysiłek wielu miesięcy, a nawet lat... (...)
... Jedna błędna decyzja i może się okazać, że drogi powrotnej nie ma.
               cyt.: "Szczęśliwy dom"- Krystyna Mirek 


Otwierając książkę "Szczęśliwy dom" Krystyny Mirek, otwieramy drzwi domu rodziny Zagórskich. Otwieramy furtkę do ich ogrodu, do jabłoniowego sadu, do ich świata, który Helena z Janem, tworzą wspólnie przez wiele lat. Niebawem będą świętować czterdziestą rocznicę ślubu. Rodzina żyje tą chwilą, kiedy wszyscy zasiądą przy dużym stole, ustawionym w sadzie pośród jabłoni. A na drzewach zawisną lampiony.

Do tego miejsca na ziemi, w podkrakowskiej miejscowości, niczym do bezpiecznej przystani, w każdej chwili mogą wrócić ich cztery dorosłe córki. Znajdą tu schronienie, dobrą radę, zrozumienie. Rodzice są dla nich pięknym obrazkiem, wzorem do naśladowania. Bo, żeby tak na siebie patrzeć...? I tak się o siebie nawzajem troszczyć...?
Każda z nich chciałaby tak samo być szczęśliwa. Ale tutaj nie zadziała sposób: kopiuj - wklej.
Dostały kompas i mapę, by  udały się w samodzielną wędrówkę. Dobrze, że busola zawsze wskaże drogę do domu. Bo błądzą. Podejmują złe decyzje. Stoją na rozdrożu...

- Maryla, która rozwiodła się z mężem i sama wychowuje dwóch synów. 
- Gabrysia, której największym pragnieniem jest zajście w ciążę, pokonać tęsknotę za mężem pracującym za granicą i zwalczyć niszczącą wszystko zazdrość. 
- Julia, doktor weterynarii, dla której zaręczyny z Ksawerym są wielką wątpliwością. Niespodziewanie powraca do niej przeszłość. Ale, czy wystarczy, by "przeszłość" wystroiła się w starą kurtkę sprzed lat?
Najmłodsza Anielka mieszka z rodzicami w rodzinnym domu. Razem z ojcem prowadzi jego księgarnię. Sama wychowuje córeczkę. Nikt nie wie, kto jest ojcem jej dziecka. Dom jest dla niej schronieniem, gdzie może bezpiecznie pomilczeć.

Saga rodzinna Krystyny Mirek, to nie bajka.To nie sielanka. To mądry, realistyczny przekaz. Każda z postaci, wraz ze swymi doświadczeniami życiowymi, wzbudza głębokie refleksje i ogromne emocje.
Pisarka weszła w posiadanie tajemnego klucza, za pomocą którego celnie trafia w oczekiwania czytelnika, w jego przeżycia, w tajne zakamarki jego duszy.
W jednych wzbudza sentyment, tęsknotę, dumę, a w innych żal, marzenie o podobnym miejscu. Bo nie każdy ma swą oazę, jak poznane tutaj cztery siostry, gdzie mógłby zwierzyć się, jak one, ze swych trosk rodzicom, czy ciotce Marcie, siostrze mamy. I zamiast wracać, z poczuciem ulgi do swego domu, uciekają z niego w pośpiechu, by coś tym udowodnić, zwrócić na siebie uwagę. Jak zagubiona Eliza, o którą, w końcu zaczęła się zamartwiać sama Gabriela.

"Piękno zawsze rodzi piękno. Miłość rodzi miłość. Nigdy na jabłoni nie nie wyrośnie orzech. Takie jest nienaruszalne prawo natury. "

My ludzie , możemy tylko usilnie dążyć do podobnej doskonałości, do podobnego piękna, do jego idealnej formy. Bohaterowie Krystyny Mirek szukają odpowiedniej drogi i mądrości potrzebnej w pokonywaniu przeszkód. By, pomimo różnic pomiędzy partnerami, być gotowym "przerzucać mosty nad każdą dzielącą szczeliną". A jeśli nie jesteśmy zdolni, czy tak silni, tak mądrzy, by budować mosty, a zrobi to ktoś za nas i dla nas, to mądrością jest też zaufać i przejść  przez ten most. I być razem, stanowić "trwały punkt w zmiennym wszechświecie", jak o rodzicach Zagórskich myślały ich córki:
"Mają siebie nawzajem, żadna siła ich nie złamie."

Czy jest "klucz do sprawy"? Gdzie on jest schowany? Zagórscy mają swój klucz. Klucz do przeszłości, do swych tajemnic. Czy tylko znajdą odwagę, by spojrzeć w oczy duchom przeszłości? Czy zdolni będą ją odczarować  i o niej rozmawiać? Ile trzeba czasu, ile mądrości, by wiedzieć, które drzwi otwierać na oścież, a które za sobą zamykać na siedem spustów?
Czy rodzice Zagórscy zaakceptują fakt, że ich dzieci są już od dawna dorosłe, same podejmują decyzje, wraz z ich konsekwencjami? A oni już nie mają na nie wpływu? Mogą tylko wyciągać wnioski z własnego wobec nich postępowania. Mogą podejmować decyzje, ale własne. Jaką podejmą?

Krystyna Mirek, za pomocą słowa kreuje piękne światy. Mówi o rzeczach bliskich nam wszystkim, ważnych, ale nie trywializuje. Każde zdanie jest przemyślane, mądre, dojrzałe. Bez patosu, bez zbędnego morale, wypływa z każdej stronicy to, co w życiu jest najcenniejsze. W pełni sprostała moim oczekiwaniom, jakie stawiam wobec literatury. Wkradła się w moją duszę. Wzbudza emocje tak mi bliskie i jednocześnie utwierdza w przekonaniu, że ten nasz mały świat jest przecież bardzo ważny. Jeszcze bardziej kocham naszą starą złotą jabłoń, która chroni przed upalnym słońcem, ale i przed głupotą nagłą. " I niech nam złote jabłka kradną..."
Wchodzę w te światy. Urzekła mnie księgarnia pana Jana Zagórskiego. Sama księgarnia w małej społeczności traci rację bytu. Herbaciarnia, sama w sobie, też nie ma większych szans na powodzenie. Ale razem?
Wchodzę tam. Zapach książek miesza się z naparem ziół. Sięgam z półki tomik poezji Juliana Tuwima i kładę na stoliku przy wejściu, otwarty na wierszu "Nadzieja". Niech wszyscy czytają:

"(...) Po minionych złych deszczach i burzy, powracają burze i złe deszcze. Ale ciągle nadzieja mi wróży, że to, czego czekam, przyjdzie jeszcze (...)"

"Szczęśliwy dom". Jaki on jest? Czy taki absolutnie idealny, bez skazy? Czy taki, w którym zawsze trzeba coś jeszcze poprawić, uszczelnić, wymienić?
"Szczęście". Czym ono jest? Sielanką? Beztroską? Czy może szczęściem jest strach przed burzą? O każdą dachówkę domu, o każdą gałąź, każdy kwiat, doniczkę? O każdego z domowników, kto jeszcze, z jakiegoś powodu, nie dotarł do domu?
"Mądrość". Jak ją zmierzyć? Ile okazać troski, by nie przesadzić? Ile dać ciepła, by nie poparzyć? Trochę mniej..., trochę więcej...? Byle nie być obojętnym, gdy ktoś stanie w progu...

Urzekła mnie ta powieść, jej magiczna aura, bohaterowie. "Szczęśliwy dom", to pierwsza część trzytomowego projektu sagi rodzinnej "Jabłoniowy sad". Z wielką niecierpliwością będę czekać na drugą część "Rodzinne sekrety" oraz trzecią "Spełnione marzenia."

Zapraszam na mój fanpage na facebooku:  https://www.facebook.com/myslirzezbioneslowem


czwartek, 1 października 2015

"Francuska opowieść"- Krystyna Mirek

Okładka książki Francuska opowieśćAutor: Krystyna Mirek
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 17 czerwca 2015
Ilość stron: 

Walczysz o coś jak gladiator, pokonujesz konkurencję, każdą przeszkodę i zdobywasz wszystko. Wszystko, prócz tego, na czym najbardziej ci zależy.
                                cyt.:"Francuska opowieść"- Krystyna Mirek 





 Krystyna Mirek ma w swoim pisarskim dorobku już dziesięć powieści. I duże grono czytelników, do których ja dopiero dołączam. Pocieszam się jednak, że szybko nadrobię zaległości i to, co straciłam, bowiem książki, to nie moda jednego sezonu, książki pozostają już na zawsze i każdy może po nie sięgnąć w każdym czasie. Powstaje wówczas ta wspaniała współzależność odkrycie nowego pisarza, a zyskanie przez niego kolejnego czytelnika.

Promocja ostatniej powieści pisarki "Szczęśliwy dom", zwróciła moją uwagę na tyle, że brałam udział w konkursach, by ją zdobyć. Jednak bez powodzenia.
Znajomość z twórczością Krystyny Mirek zapoczątkowała tymczasem "Francuska opowieść". I już teraz mogę przyznać się, że jest to zauroczenie od pierwszego zdania. Takie miałam przeczucie i mnie nie zawiodło. Podobne odczucie już kiedyś mnie spotkało. I to nie chodzi o jakiekolwiek porównanie, a o wzbudzone we mnie emocje. Przed laty słuchając radia, stanęłam w miejscu, by wysłuchać fragmentu powieści, czytanej przez Annę Seniuk. Była to powieść Krystyny Januszewskiej "Niebo ma kolor zielony". Zawiązała się wówczas niewidzialna, silna nić. Wielką magię, za pomocą słowa uprawia też Anna Klejzerowicz. Potrafi wytworzyć, z niczym nieporównywalną energię, aurę, która pochłania całkowicie. To, co pozwoliło mi na konfrontację tych trzech pisarek, to ich wielka umiejętność obserwowania realiów otaczającego nas świata, mądrość w przekazywaniu swych obserwacji, dojrzałość emocjonalna i stawianie drogowskazów ze wskazaniem na wartości, rzeczy ważne, klucze do istoty spraw.

"Francuska opowieść", to dalsze losy Bereniki, Jakuba, Olgi i Kacpra, bohaterów wykreowanych przez pisarkę w "Szczęściu all inclusive". Wrócili już z Krety do swoich zajęć, do codzienności, która stawiała przed każdym z nich nowe wyzwania. Ostatnia, po rocznym pobycie w Grecji, wraca Berenika, dla przyjaciół Beata. Pracowała tam w hotelu jako pokojówka. To kolejne przypadkowe miejsce jej zatrudnienia, pomimo, że skończyła studia geodezyjne. W planach ma już kolejny wyjazd do pracy, też za granicę. Brak stabilizacji zaprzątał jej umysł. Pocieszająca była perspektywa wspólnego wyjazdu z Jakubem. Tak, bo Berenika nie jest już z Kacprem. Na greckiej wyspie wiele się zmieniło w ich życiu. Poddany próbie związek Jakuba i Oliwii, nie zdał egzaminu. Szczęśliwie na jego drodze pojawiła się Berenika. Tak szybko się to wszystko potoczyło. Ich uczucie zostało przypieczętowane zaręczynami. 

Czy Berenika zachłysnęła się swym szczęściem bezgranicznie? 
Radość ze spotkania, tęsknota za Jakubem, czekającym na nią już w kraju, w swym mieszkaniu, zakłócają pewne wątpliwości. Skąd one się wzięły, na jakim gruncie wykiełkowały? Jakie są oczekiwania dziewczyny wobec partnera na całe życie? Skąd pewność, skąd gwarancja, że to właściwy wybór?
Wybory... Dokonać ich. Decyzje... Podjąć je. Konsekwencje... Ponieść je, z pełną świadomością.
To wielka sztuka. I o tym, przede wszystkim traktuje powieść "Francuska opowieść".
By nie przegapić tego właściwego momentu...
Bo czasu nie da się cofnąć. 
"Wszystko w życiu ma swoją cenę. Najwyższą sprawy wartościowe i niezwykłe. Jeśli chce się brać, trzeba być gotowym, by płacić."

Dziwnym zbiegiem okoliczności, do Francji, razem z Bereniką i Jakubem, jadą też Oliwia i Kacper. Oliwia, redakcyjna szefowa Jakuba ma zaskakujący dziennikarski plan do zrealizowania, a Kacper, jej nowy asystent, dostał możliwość wykazania się. 
Nie, nie. To nie jest takie przewidywalne, tak banalne, jak by mogło się z pozoru wydawać. 
W południowej, Francji, wśród winnic, poznajemy nowe postaci.
W intrygujący sposób splatają się ludzkie losy. 
Pisarka wprowadza nas w świat każdego z nich. Rysuje przy tym wnikliwe portrety swych bohaterów. Ukazuje stan ich duszy. Po to, by poznali się wzajemnie, jednocześnie lepiej poznali samego siebie. 

Skąpane w słońcu południe Francji, gdzie w rozległych winnicach dojrzewają winogrona, dające swe smaki najlepszym winom. Kraina, gdzie rodzą się romantyczne uczucia, impresje. Ekskluzywności temu miejscu nadaje posiadłość właściciela winnicy, wiekowy zamek, owiany nimbem tajemniczości. Hrabia jest bogaty, może mieć wszystko. 
Idylla? Bogactwo? Szczęście?
Krystyna Mirek uzmysławia nam, że nie ma takich miejsc, bajecznie pięknych, beztroskich. Tutaj też żyją ludzie ze swoimi problemami, wątpliwościami, przeciwnościami losu. 
Z jaką tajemnicą chowa się w swym zamku, niczym w warowni, hrabia?
Za czym tęskni, mając swe bogactwo?
Maska zimnego, surowego zarządcy Aleksa, też z czasem spada. Kto się za nią kryje? Co zakłóca spokój jego duszy? Jak długo można chować się w skorupie, pozornie tylko dającej schronienie.? Przeszłość jest silna i bezwzględna. I sprytna. Pokona drogę z Polski do Francji, dopadnie  wszędzie, by przypomnieć, jak jest ważna. Czy Aleks da radę się z nią uporać?
Za maską pozoru skrywa się też Oliwia. Redaktor naczelna, kobieta sukcesu. Czy, tak naprawdę, ma wszystko, czego zapragnie?

Sploty wydarzeń, konieczność podejmowania trudnych decyzji, zrywają maskę pozoru z wszystkiego, co wydawać by się mogło na wskroś oczywiste. Nic tutaj nie jest czarne, ani białe. Nikt nie jest dobry, czy zły w prostej formie tego słowa. Dociera to do naszej świadomości, bez zbędnego moralizowania, niepotrzebnego patosu, oceniania kogokolwiek ze strony autorki. To niezwykła umiejętność pisarskiego przekazu, mądrego, dojrzałego.
Z kolejnych stronic tej fascynującej fabuły, przepojonej aromatami francuskich winnic, wypływa  myśl przewodnia, doprowadzająca czytelnika do konkretnego punktu.
Aby, mimo trudności, znaleźć w sobie taką siłę, taką odwagę, by "zachować się jak należy", by nie zmarnować swej, czasem jedynej, szansy. Dotyczy to poszukiwania swojego miejsca, walki o swoje uczucia, odnalezienie sensu. Bez znaczenia, czy jest to Francja, czy też Młynki Górne na Mazurach.

Losy poszczególnych bohaterów splecione w jeden symboliczny splot, niczym warkocz Bereniki, są jakoby przestrogą, by nie przeoczyć tego, co dla nas najważniejsze, niczego po drodze nie zgubić i nie minąć się ze swym szczęściem. Nie przeoczyć prawdziwej miłości. Nie stracić jej. By nie zamieniła się w iluzję, chwilowy miraż w postaci warkocza Bereniki, symbol wspomnień właściciela winnicy, hrabiego. By nie była dla nikogo niedoścignionym, niedosięgnionym warkoczem Bereniki w gwiazdozbiorze, wysoko na niebie.
Nie wiem, czy wybór imienia dla swej bohaterki Bereniki był przez pisarkę zamierzony, ale ja takie właśnie miałam skojarzenie.

Zapraszam na mój fanpage na facebooku: https://www.facebook.com/myslirzezbioneslowem