Strony

piątek, 15 stycznia 2016

"Wigilijny cud" - opowiadanie Magdaleny Goc

Samotność i smutek, to nie tylko słowa, czy tematy około świąteczne. To stan ludzkiej duszy. Bolesny. Najlepiej o tym wiedziała Elżbieta, starowinka, bohaterka opowiadania "Wigilijny cud" Magdaleny Goc.
Swój smutny los dzieliła ze zwierzakami, kotem, psem, dwoma zadomowionymi myszkami, którym okazywała dobre serce. 
Ukochanego męża Władysława już dawno opłakała wszystkimi  łzami, a dzieci poszły w świat. Pozostała sama w drewnianym domku, w tym samym, co przed laty, w wojenny czas, wydarzyła się straszna rodzinna tragedia. Pozostały koszmary.
Ta trauma okaleczyła ją na resztę życia. Wracała do tych przeżyć nieustannie. Były czarną treścią, którą przytaczała swoim bliskim, chcąc, by nie przepadła bez echa, by historia jej rodziny, pomimo, że bolesna, nie popadła w niebyt. 
Bolesna scheda, przekazana dzieciom, okaleczyła je, w takim stopniu, że nie chciały, czy też nie mogły dłużej dźwigać jej ciężaru. Od lat nie przyjeżdżały do starej matki.
Ta wigilijna opowieść, pomimo smutnego wydźwięku, ma charakter baśni. Do głosu dochodzą, wdzięczne za wszystko, zwierzęta, zdolne do empatii i do okazywania  wybawicielce swojego ciepła.
Aż dziw, co jeszcze trzyma Elżbietę przy życiu...?
Podglądają jej dziwny świat sąsiedzi, czasem korzystający z jej zielarskich rad, obdarowywani ziołami, być może o cudownym działaniu. 
Czy zdolni są zajrzeć głębiej? Czy wzruszy kogoś z nich los samotnej Elżbiety?
Czy wszystko zakończy się jak w bajce?

Opowieść jest wzruszająca. Budzi silne emocje. Skłania do refleksji i do poważnych postanowień. Bo, czy wokół nas nie krząta się ktoś tak samotny, jak Elżbieta? Trzeba tylko otworzyć oczy i serca.
Los bohaterki tego opowiadania, skojarzył mi się z bohaterką powieści Ignacego Karpowicza "Sońka", która podobnie została doświadczona, której wojna zabrała wszystkich, których kochała. Ale też mocno odzwierciedla, znaną mi, konkretną życiową sytuację. Dlatego mogę stwierdzić, że wymowa tej opowieści, choć jest fikcją literacką, mocno splata się z rzeczywistością. Znam taką samotną "Elżbietę".
 Nigdy nie zapomnę magii ostatnich Świąt Bożego Narodzenia. I to, co wydawać by się mogło niemożliwe, stało się faktem, może cudem. Radość moja była tym większa, że nie musiałam nikomu niczego podpowiadać. Oby takie cuda zdarzały się nie tylko w ten magiczny świąteczny czas. I oby empatia nie była pustym, ładnie brzmiącym, słowem...

2 komentarze :

  1. Uwielbiam takie wzruszające utwory. Chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem pewna, że opowieść zrobi na mnie wrażenie...

    OdpowiedzUsuń