Wydawnictwo: Pascal
Data wydania: 25 października 2017
Ilość stron: 304
Każdy z nas składa się z lęków, których nie potrafi oswoić.
Być może dlatego właśnie śnimy. Żeby uzmysłowić sobie nasze strachy, żeby je nazwać i spróbować stanąć z nimi do walki.
cyt.: "Dwanaście niedokończonych snów" Natasza Socha
Mijający czas odmierzamy poszczególnymi etapami. Każdy ma swoje przystanki, jakieś pożegnania, powitania, a pomiędzy oczekiwanie i tęsknota. Czas płynie..., od niedzieli do niedzieli, od świąt do świąt...
Nadchodzi czas przedświąteczny, czas bożonarodzeniowy. Jeśli ktoś nie oczekuje go z wewnętrzną radością, jeśli ktoś w ogóle nie lubi świąt, musi mieć ku temu ważne powody.
Książka Nataszy Sochy "Dwanaście niedokończonych snów" wprowadza nas w ten wyjątkowy czas, krok za krokiem, bez pośpiechu, pozwalając na zadumę i refleksję, pomagając dostrzec to, co tak naprawdę jest dla nas ważne.
Co jest najważniejsze w życiu dwudziestoośmioletniej Moniki Morys, zwanej Momo (pseudonim nadany przez ojca)? Czy ona sama to wie?, Czy podpowiedzą jej sny...?
Upływający dzień po dniu czas więcej jej zabrał, niż dał. Gdy miała trzynaście lat, odszedł od nich ojciec, tak po prostu, wyszedł z domu i nie wrócił. Zabrał jej wszystkie kolory świata. Pozostała czerń i biel. Lęki i ograniczenia. W jej życiu pojawił się Kamil, ale czy ich uczucie było na tyle silne, by wyfrunęła ze swojego kokonu, w którym tkwiła. Kamil odszedł po trzech latach. Zabrał ze sobą nawet biały ekspres do kawy. Piła zatem tylko zbożową. Momo nie jest sama na tym nieprzewidywalnym świecie, ma matkę Pati i niesamowitą pod każdym względem ciotkę Rebekę. Ma swoją galerię, gdzie robi biżuterię, ozdoby, meble, niepowtarzalne, oryginalne rzeczy z recyklingu. Jednak do swojego "pudełkowego świata" nikogo nie wpuszcza, nie ufa ludziom i nie patrzy im w oczy. Wyjątkiem jest Mila, starsza zaprzyjaźniona z nią pani, którą poznaliśmy wcześniej w "Biurze przesyłek niedoręczonych". Mila pomaga Momo interpretować kolejne sny.
Świat Momo jest szary, bez kolorów, bez kawy, bez spojrzeń w oczy, bez miłości. To wszystko istnieje tylko w jej niedokończonych snach. W nich czuje zapach kawy, w nich są kolory, którymi mogłaby wypełnić tę przestrzeń pomiędzy czarnym i białym. Jest czerwona sukienka i zielony sweter. Tylko kto jest w ten sweter ubrany?
Sny niosą ze sobą niepokój. Ona ciągle jest w drodze, przelękniona, zagubiona. Sny podpowiadają jej zadania, coś obiecują, mobilizują do działania. A czas jest ograniczony...
Tę książkę czytałam z wielkim skupieniem, do niektórych fragmentów powracałam. I żeby nie było tak całkiem serio, i tak poważnie, Natasza Socha rozbawia nas swoim niezawodnym humorem, kreując postać ciotki Rebeki, jak również rozbraja nas czarnym humorem. Pati, matka Momo, wykonuje makijaż pośmiertny i prowadzi konwersacje z tymi, których wyprawia w ostatnią podróż.
Podziwiam Nataszę Sochę za jej indywidualny styl. Potrafi nas znieczulić humorem, dystansem, luzem i przemycić rzeczy ważne, te najważniejsze prawdy, dotyczące każdego z nas.
Tytuł książki ma dla mnie wymowę symboliczną, jeśli dobrze odczytałam.
"Dwanaście niedokończonych snów", zamiast dwunastu potraw, zamiast przesytu, bogatych prezentów, komercji.
Książka jest przede wszystkim o nadziei, o tym, że trzeba mocno w nią wierzyć, wyjść jej w drogę.
I jak ważna jest moc spełnienia tego, co zdawać by się mogło, jest niemożliwe do spełnienia.
Tęsknimy. Marzymy. Pragniemy. Śnimy. Gonimy marzenia. Czy Momo je dogoni?
"W naszym życiu panta rhei, oprócz tego, co niezmienne, wiary i nadziei..."
* Dziękuję Wydawnictwu Pascal za te niezapomniane chwile związane z lekturą książki.
Zapraszam na mój fanpage na facebooku: https://www.facebook.com/myslirzezbioneslowem/