poniedziałek, 24 czerwca 2024

"Turnia" - Anna Klejzerowicz

Autor: Anna Klejzerowicz

Wydawnictwo: Purple Book

Data wydania: 2024-06-19

Ilość stron: 256


    

  "Ludzie zawsze gonią za tajemnicą, po czym sami stają się jej częścią."

       Cyt.: "Turnia" - Anna Klejzerowicz 

Góry, w swoim majestacie, sięgają absolutu. Budzą podziw, zachwyt i fascynację. Mają w sobie coś magicznego, magnetycznego, co przyciąga turystów podziwiających ich piękno oraz licznych śmiałków wspinających się na ich szczyty.

Anna Klejzerowicz posiada wiele talentów i zainteresowań; jest miłośniczką sztuki, literatury, fotografii, historii zabytków, historii w szerokim zakresie, kocha zwierzęta i jest wnikliwą obserwatorką życia społecznego oraz relacji międzyludzkich. Gdyby tego było mało, jest również pasjonatką gór, naszych polskich Tatr szczególnie. Posiadać prawdziwą pasję to skarb, a umiejętność dzielenia się nią z innymi, to już szczęście.

W nowej powieści Autorki "Turnia", jak we wszystkich wcześniejszych, zawarta jest tajemnica sprzed lat, przeszłość, która nie pozwala o sobie zapomnieć. Zawarta tutaj zagadka kryminalna pozostaje nierozwiązana, pomimo upływającego czasu. Śledztwo prowadzone przez organy ścigania cichnie, zostaje w aktach, po latach uznane za przedawnione. Lecz nie w ludzkiej pamięci, nie w sercach bliskich. Tam bolesne, niewyjaśnione sprawy wciąż drżą, dygocząc dopominają się o niezapomnienie, o prawdę. Autorka uruchamia w takich przypadkach śledztwo dziennikarskie, zazwyczaj skuteczniejsze od policyjnego.

Trzydzieści lat temu wyszła w góry Karolina Olszańska, artystka, dziennikarka, doświadczona ratowniczka górska i obeznana w terenie przewodniczka po górskich szlakach, i nie wróciła. Zaginęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Nie znaleziono ciała dziewczyny, mimo usilnych poszukiwań. Zdarzenia takie od lat odnotowywane są w dokumentacji GOPR-u, prowadzona jest statystyka. Dla rodziny zaginionej osoby to niewyrażona słowami tragedia. Niekończąca się żałoba i nadzieja, że może jednak żyje...

Po latach w Tatry przyjeżdża siostrzenica zaginionej Lena, studentka dziennikarstwa, by odnaleźć ślady krewnej, rozwiać mgłę, w której zaginęła. Nawiązuje kontakty z ludźmi, z którymi krewna była związana, stara się odtworzyć ostatnie chwile Karoliny, zrozumieć jej życiowe wybory. Celem Leny jest napisanie reportażu w ramach pracy magisterskiej, a ambicją odkryć prawdę o zaginięciu Karoliny, którą chce poznać rodzina, a najbardziej matka - babcia Halina. Okoliczności, w jakich ginie Karolina podobne są do wcześniejszych zdarzeń, jakie miały miejsce w rejonie Czerwonych Wierchów. Pierwsze tajemnicze zaginięcie w Tatrach odnotowane zostało przez TOPR, późniejsze GOPR w 1912 roku. To prawdziwa historia zaginięcia studentki Aldony Szystowskiej, tajemniczy oraz do dziś niewyjaśniony wypadek. Potem były kolejne. Czyżby to "naśladowca" stał za tą lawiną zdarzeń? Czy to ciąg zupełnie przypadkowych wypadków? A może to siły innego wymiaru? Zaginięcia ludzi bez logicznego wytłumaczenia mnożą pytania, na które szuka się odpowiedzi nawet w legendach, gusłach, czasem wierzy się w zjawy, mamidła, "wodzenie", czy próżnie wciągające niczym tatrzański "trójkąt bermudzki". W takich sytuacjach rodzą się najbardziej fantazyjne hipotezy.

"Warto mieć tyle pokory, by nie negować wszystkiego czego nie rozumiemy."

Lena szuka"klucza" do sprawy Karoliny, jakichkolwiek śladów, informacji, wskazówek, naprowadzeń w źródłach takich jak stara korespondencja, albumy, zdjęcia, artykuły starych gazet. Sporządziła listę znajomych, z którymi możnaby było porozmawiać, o niejedno zapytać. Tylko czy pamiętają? Czy chcą pamiętać? Czy rozdrapywanie starych ran jest bezpieczne? Czy warto rozwiewać nimb tajemniczości? Lena czuje się obserwowana, zagrożona, czuje na plecach oddech przeszłości. Czy historia zatoczy koło, jak to zwykła robić?

Anna Klejzerowicz po mistrzowsku buduje fabułę powieści, umiejętnie kreśli akcję, wciąga nas w wir zdarzeń, zaskakuje zmianą sytuacji, stosując gradację napięcia i grozy. Wchodzimy w tę opowieść słowo za słowem, zdanie za zdaniem, strona za stroną, ufając,  że będzie to fascynująca, niezapomniana jak spacer po górach podróż. Pomimo, że wokół mgła... Nawiązuję celowo do pierwszego zdania powieści, które ma tutaj niesamowitą moc sprawczą i działa na wyobraźnię.

"Dolinę otuliła gęstniejąca z minuty na minutę mgła."

Wejść w tę mgłę, czy przeczekać aż opadnie? A może trzeba zaryzykować, może ktoś tam czeka, potrzebuje pomocy, może być za późno... Wszystko zależy od nas, od naszej determinacji, od naszej decyzji.

Anna Klejzerowicz pisze swoje książki nie skupiając się wyłącznie na jednej wiodącej historii, tutaj na losie zaginionej przed laty dziewczyny i życiu współczesnej bohaterki, pokazuje równolegle całe spektrum innych ważnych spraw, istotnych, mających miejsce w naszej realnej rzeczywistości. Oprócz piękna naszych Tatr, które dzięki obrazowym opisom i własnej wyobraźni możemy podziwiać, poznajemy społeczność góralską, tradycję, relacje międzyludzkie. Bo, o czym jest ta książka? Zapytają ci, którzy nie czytali. Jest o przyjaźni, o próbach, jakie musi ona przejść w konfrontacji z życiem, kiedy dochodzi do rywalizacji. Czy sprawdzi się w chwili, kiedy ktoś obok odnosi sukcesy większe niż nasze? Jest też o sile i determinacji kobiet realizujących swoje ambicje zawodowe, walczących o to, by być cenionymi na równi z mężczyznami. Jest o miłości, tej co przenosi góry i tej zawiedzionej, zdolnej do goryczy, nienawiści, wpadającej w obsesję i chęć zemsty. Karty tej powieści pokazują też, że Górale, jak każda społeczność, posiadają swą historię, tę chlubną i tę, która uwiera. Poruszony tutaj temat Goralenvolk to mroczniejsza strona tego regionu. Często jest to historia donosów, kolaboracji, załatwiania porachunków, interesów, antagonizmów. Autorka nie unika trudnych tematów, nigdy. Nie milczy, ale też nie ocenia, nie osądza. Otwiera nam oczy i wierzy, a my razem z nią, że świadomość pozwoli uniknąć powtarzania błędów.

Podsumowując, muszę wyznać, że Anna Klejzerowicz tą powieścią sprawiła mi niesamowity prezent, niebywałą przyjemność czytania i podróży po górach, gdzie byłam dawno temu i gdzie wróciłabym chętnie.

Góry..., gdyby one mogły mówić. One milczą, spowite we mgle. Skrywają wiele tajemnic o ludzkich losach. Powieść jest jednak najbardziej o ludziach właśnie. O tych, którzy żyją tu z dziada pradziada, o tych, którzy przyjeżdżają i odjeżdżają, o ich uczuciach, emocjach, pragnieniach, o ludziach zmagających się z wymagającym górskim światem ale i ze swoim własnym.

                                                             



                                                                   

czwartek, 13 czerwca 2024

"Maria. Dziesięć dni z życia Konopnickiej" - Dorota Ponińska

 Autor: Dorota Ponińska

Wydawnictwo: Lira

Data wydania: 2024-05-24

Ilość stron: 272


        "Możemy być jak Hypatia..."

                   Cyt. :"Maria. Dziesięć dni z życia Konopnickiej." Dorota Ponińska


   Możemy być jak Hypatia z Aleksandrii, mówiły, pisały, marzyły o tym kobiety żyjące w "zatęchłym XIX stuleciu", kiedy to epoka wyznaczała sztywne ramy, określające miejsce i rolę ówczesnych kobiet. W ich kobiecym, ciasnym świecie nie było miejsca na pragnienia, racje, poglądy; wszelkie próby wyzwolenia się z niego, w pogoni za swoimi ideałami, swobodą myśli, niezależnością, okupione były wysoką ceną. Podejmowały jednak te próby. Niepokorne szły pod prąd, pod wiatr, przeszywający konwenansami, utartymi normami, konserwatyzmem.

Czy kobiety, które poznajemy bliżej w najnowszej powieści Doroty Ponińskiej: Maria Konopnicka, Eliza Orzeszkowa, Maria Dulębianka, były prekursorkami polskiego feminizmu? I czy o tym wyłącznie jest ta książka? Maria Konopnicka nie uważała się w ogóle za feministkę. To lwowskie działaczki namawiały ją, by kandydowała do Sejmu galicyjskiego. Prawda, że opuściła męża, żeby zajmować się pracą literacką, zarabiała samodzielnie na siebie i dzieci, kierowała pismem "Świt", pisała pięknie o kobietach, ujmując się za słabymi i pokrzywdzonymi... Maria jednak nie dawała się przekonać. Męczyły ją te wiece, przemówienia, tłumy. Ostatecznie udało się przekonać młodszą znacznie Marię Dulebiankę, malarkę, by jako pierwsza kobieta kandydowała do sejmu.

Tak, głównie o Konopnickiej jest ta powieść, o Konopnickiej, "jakiej nie znamy". Notabene, taki tytuł nosi jedna z biografii naszej wieszczki narodowej, autorstwa Marii Szeptyckiej (1969).

 Ale książka Doroty Ponińskiej nie jest stricte biografią, a swobodną opowieścią o życiu, jego blaskach i cieniach, opowieścią niezwykłą. Autorka zaprasza nas do Żarnowca, do domu Konopnickiej. Dom ten był darem "wdzięcznego narodu" z okazji jubileuszu dwudziestopięciolecia twórczości poetki. Spędzamy tam dziesięć dni (podtytuł powieści). Konopnicka wychodzi z ram portretów, ze sztywnych szkolnych, lakonicznych notek biograficznych, jakie wszyscy znamy i staje się kobietą z krwi i kości, jak to się przyjęło mówić, kiedy poznajemy kogoś bliżej, kiedy ktoś staje się jednym z nas, z prawdziwego życia. Schorowana, powolna, zmęczona dolegliwościami zdrowotnymi, zanurza się we wspomnieniach. Dzięki tym bezcennym retrospekcjom wchodzimy w jej świat, poznajemy jej przeżycia.

Czy była szczęśliwa? To pytanie zadała jej kiedyś wieloletnia przyjaciółka od szkolnych lat Eliza Orzeszkowa. Czy zadał Wam, czytelnicy, ktoś takie pytanie? To działa jak magia. Takie pytanie tkwi w głowie, skłania do refleksji i do szczerej odpowiedzi, pytającemu i sobie przede wszystkim. Maria Konopnicka wyszła młodo za mąż, urodziła ośmioro dzieci ( dwoje zmarło), dbała o dom, szyła, gotowała, dbała o gospodarstwo, wiodła zwyczajne, przewidziane dla kobiet życie. Ale być ozdobą męża, stroić się na bale, znamienne dla czasów i środowiska, to nie była pełnia szczęścia. Maria tak nie chciała. Coś więcej w jej duszy grało. Dość miała swego bytu "zamkniętego w klatce ptaka".

"Zginiesz, jeśli całą energią świeżo zbudzonej duszy nie ukochasz jakiejś idei, większej o całe niebo od trosk twoich powszednich; jeśli sobie nie postawisz w myśli jakiegoś wysokiego celu."

A ona chciała pisać, słowem nazywać świat, który poznawała każdego dnia. I pisała, nocami pisała wiersze, czytała stare książki, znalezione na strychu w domu, gdzie mieszkała jeszcze z mężem. Książki te były źródłem inspiracji. Pisała do gazet, była redaktorką, tłumaczką, prowadziła działalność społeczną i oświatową, pomagała potrzebującym. Poczuła "wiatr w żaglach". Pierwsze sukcesy dawały jej ogromną radość w trudach jej pracowitej codzienności. Były też niepodzenia, ostre słowa krytyki. Nie poddała się, nie rezygnowała z marzeń. Tak, bardzo dzielna i odważna była ta nasza autorka "Roty".

Jej siła i determinacja były tak wielkie, że odeszła od męża, zabierając szóstkę dzieci i wyprowadzając się do ojca, do Warszawy. Nie chcę streszczać jej poszczególnych etapów życia, z pewnością nie było łatwo samotnej matce z gromadką dzieci. Życie na własny rachunek to punkt zwrotny, znaczący, to prawdziwy życiowy przełom. Cezura, początek nowego. Jeśli wrócić do poczucia szczęścia, to sama poetka przyznaje, że było nim spotkanie na swej drodze bratniej duszy, oddanej przyjaciółki, towarzyszki doli i niedoli, jaką była Maria Dulębianka. Była to kobieta sporo młodsza od Konopnickiej, która porzuciła swoje dotychczasowe życie i zamieszkała z Konopnicką w Żarnowcu. Razem podróżowały, radziły sobie w złych chwilach, biedowały, wspierały się.

"Eliza (Orzeszkowa) miała rację: to szczęście, że ma Dulebiankę i jej bezwarunkową przyjaźń, która sprawdza się i trwa od dwudziestu lat. I która czyni trudne życie znacznie znośniejszym."

Zupełnie inaczej chciałam zacząć tę recenzję, ale natłok myśli robi swoje. Po lekturze takiej powieści, jedyne co można zrobić, to oddać hołd i uznanie Autorce oraz polecić książkę innym, zachęcić ich do przeżycia podobnych wrażeń, jednym zdaniem, po prostu, bo trudno dobrać słowa.

Jestem pod ogromnym wrażeniem. Urzekła mnie już na początku piękna okładka, autorstwa Magdaleny Wójcik. Fabuła jest niebywale ciekawa i forma równie imponująca, dająca światło z różnych płaszczyzn, pozwalająca zrozumieć poszczególne etapy życia i poznać najbliższe jej osoby oraz niełatwe relacje między nimi. No i muszę nawiązać do magii pierwszego zdania: 

"Chłodny świt wnika do sypialni przez uchylone okno."

A co się dzieje w domu, dla kogo jest ten widok za oknem? Czy sprawia radość, czy przygnębienie? Za oknem wiosna, świat budzi się do życia. W domu przebywa chora już, słaba kobieta, której pozostały wspomnienia. To wieść o śmierci Elizy Orzeszkowej "otworzyła rzekę wspomnień ". Konopnicka wędruje po swych ścieżkach życia, a my razem z nią. To była fascynująca podróż, jak wszystkie, w które zabiera nas Dorota Ponińska.

Przeczytajcie koniecznie tę powieść, pomimo, że żyjemy w zupełnie innych czasach, to pragnienia, odczucia, marzenia pozostają niezmienne, a sporo można nauczyć się od tych odważnych, zdeterminowanych kobiet, znaleźć siłę w sobie, odnaleźć właściwe drogowskazy i iść po swoje marzenia.

*Dziękuję Wydawnictwu Lira oraz Autorce za możliwość poznania tej niezwykłej opowieści i możliwość napisania swojej opinii.


                                         


niedziela, 28 stycznia 2024

"Królowa śniegu" - Anna Klejzerowicz

 Autor: Anna Klejzerowicz

Wydawnictwo: Purple Book

Data wydania: 2024-01-24

Data 1wydania: 2017-02-15

Przez Wydawnictwo Filia

Ilość stron: 280


Od "Królowej śniegu" wszystko się zaczęło... 
Jest to pierwszy tom cyklu z udziałem Felicji Stefańskiej, dziennikarki 
i rzeczniczki prasowej gminy Kryszewo.

Miłośnicy twórczości Anny Klejzerowicz mogli zapoznać się z fabułą "Królowej śniegu" siedem lat temu, kiedy po raz pierwszy została wydana. Obecnie ukazała się w nowym wydaniu , z nową szatą graficzną. 

Następne części cyklu: "Ogród świateł"(tom 2), "Osiedle odmieńców"(tom 3), ""Nagrobek"(tom 4), "Stara papiernia"(tom 5), "Ofiara spełniona"(tom 6), "Kuźnia przeklętych"(tom 7, ostatni)



    Sprawiedliwości nie ma na tym świecie, a zło i dobro można rozpatrywać
 w kategoriach absolutu wyłącznie w baśniach.
W życiu nie istnieje czerń i biel, tylko różne mieszanki odcieni.

            cyt.: "Królowa Śniegu" Anna Klejzerowicz 


Anna Klejzerowicz wpisując w swą twórczość własne pasje, zainteresowania, własną filozofię życia, czyni ją intrygującą, fascynującą
 i edukacyjną. Z wrażliwością fotografika tworzy niezapomniane obrazy, 
z człowiekiem i absolutem natury na pierwszym planie. Okiem reportera
 i zmysłem publicysty dostrzega sprawy ogólnoludzkie, wychwytując wszelkie przejawy niesprawiedliwości i krzywdy społecznej. Naświetla je, uwypukla, poddaje pod rozwagę. Kruszy i obala skostniałe stereotypy. Bohaterowie wykreowani przez pisarkę wyróżniają się niepowtarzalną osobowością, głębią psychologiczną i nieskrywanym urokiem, co sprawia, 
że trudno jest się z nimi rozstać na dłużej, pozostają z nami w oczekiwaniu na ich dalsze losy.

Anna Klejzerowicz daje coś więcej niż wciągającą opowieść. Naświetla ją na tle wydarzeń historycznych, często jest to historia Gdańska, miasta bliskiego pisarce, gdzie rozgrywa się akcja wielu jej powieści. Kolorytu i smaczku opowieści dodaje tajemnica z przeszłości, odkrywanie jej, przy jednoczesnym zgłębianiu arkanów sztuki.
 Powieść Anny Klejzerowicz "Królowa Śniegu" zachwyciła mnie totalnie. 
Motywy z baśni Andersena, będące inspiracją autorki, spełniają tutaj swą kluczową rolę. Zawsze niosą z sobą ponadczasowe przesłanie, służą do nadania rzeczywistości wyraźnego kształtu.
Nic tak dobrze nie oddaje prawdy jak lustro. Motyw lustra, od wieków uważane za przedmiot magiczny, dzięki któremu nawiązywano kontakt
 z innymi wymiarami czy krainą śmierci. Lustro jest symbolem prawdy, jasności i czystości, nie tylko oblicza, ale i wnętrza człowieka.
Siłą wierzeń ludowych przetrwało przekonanie, że stłuczenie lustra, pęknięcie, zniszczenie przynosi pecha na wiele lat.
"Baśń o Królowej Śniegu i te okruchy stłuczonego zwierciadła, które wymyślił sam diabeł, zapadły w serce Kaya, zmieniając je w kawał lodu."
Baśniowość w tej współczesnej kryminalnej powieści nawiązuje do klasycznej formy poprzez postać Królowej Śniegu, zimnej, bezwzględnej, okrutnej i, może to najistotniejsze,  nieszczęśliwej, również poprzez przenikanie się świata rzeczywistego z nadprzyrodzonym, jak i przez motyw walki dobra ze złem.
Wyrażam i podkreślam jeszcze raz swój podziw nad inspiracją do tej powieści, jak i jej formą oraz treścią.

Miasteczko Kryszewo i gmina, w której jest położone, nieopodal Gdańska, to miejsce fikcyjne, miejsce jakich w Polsce wiele. Historia, jaka tam się wydarzyła, mogła zaistnieć wszędzie.
Zima nie odpuszcza. Mróz sięga minus dwudziestu stopni. Zamarzają ludzie. W podobnych okolicznościach; w drodze z knajpy do domu, prowadzącej przez las, przez śnieżne zaspy. Ofiary były pod wpływem alkoholu. Czy to jedyny związek między nimi...?

"- Klątwa, pani! Jak nic klątwa na tych grzeszników!
 - W gorzale diabeł siedzi (...) ot co!
 - Klątwa? Jeśli już, to skutki bezmyślności, a nie żadna klątwa...
 - Cała tu wieś przeklęta! (...) My swoje wiedzą..."

Społeczność miasteczka dobrze pamiętała serię podobnych zamarznięć sprzed lat. W latach dziewięćdziesiątych podobnie ginęli ludzie. Było osiem ofiar. Pamiętali, ale z jakiegoś powodu nie chcieli o tym mówić.
W pewnym momencie, następujące po sobie zdarzenia, przestają się wydawać zbiegiem przypadków.
Ślady i zeznania świadka pozwalają snuć hipotezę, że ktoś mógł pomóc naturze. Tej silnej naturze, która zachwyca swym pięknem, determinuje ludzkie życie, ale też wymaga czegoś w zamian.
Zatem kto jest Królową Śniegu i z jakich pobudek uśmierca? Dając jednocześnie swej ofierze, w ostatniej chwili życia kojący, choć złudny, widok pięknej, nieziemskiej, troskliwej pani...?

Narasta napięcie i budzą się emocje. Zamierzona okrutna zemsta? Fanatyczna chęć oczyszczenia świata z obrzydliwych pijaków, nieudaczników, zatruwających żywot własny i swoich bliskich?
Kto? I jaki miałby motyw? Co łączy ofiary oprócz spożytego alkoholu? Praca w byłym pegeerze...? 
Klucz do sprawy przełamują dane osobowe jednej z ofiar, która pochodzi 
z Gdańska i nigdy tam nie pracowała.

Obok policyjnego śledztwa, swoje dziennikarskie dochodzenie prowadzi Felicja Stefańska, od niedawna rzeczniczka prasowa tutejszego urzędu gminy. Śledztwo dziennikarskie, to skuteczny zabieg wprowadzony przez pisarkę. Dziennikarz, bez zbędnych procedur zbliży się do ludzi, wzbudzi ich zaufanie, otwartość, co powoduje skuteczne uzyskanie informacji.
Śledzimy każdy trop idąc po ścieżkach, po których autorka nas prowadzi.
Kiedy istnieją już mocne poszlaki, sprawa nabiera klarowności, mamy już swoje podejrzenia i logiczne ich wytłumaczenie, następuje przełom w sprawie, który wszystko komplikuje. Dowiadujemy się więcej.
To dziennikarski, wścibski nos Felicji węszy nowe tropy. Prowadzą one jeszcze w dalszą przeszłość.
Co takiego stało się w 1970 roku? Jaka tragedia...?

Od tamtego czasu zapanowała zmowa milczenia.  Narastał paroksyzm strachu. Strach, pomimo upływu czasu, paraliżuje postawy ludzi i sznuruje im usta. Osiada kurz na tamtych wydarzeniach.
Sama Greta Pazik, radna gminy Kryszewo, przyjaciółka Felicji, nabiera wody w usta. Woli nie pamiętać. Nie odgrzebywać starych spraw i nie dotykać starych ran.
Kiedy przeszłość powraca, wypływa na światło dzienne, społeczniczka Greta drży tylko o to, by nie zaszkodziło to interesom gminy i jej własnym.

Powieść intryguje równie mocno swą kryminalną fabułą, jak i społecznym wydźwiękiem.
Społeczność popegeerowskiej wsi, po transformacji ustrojowej, gubi się 
w nowych, trudnych realiach. Znaczna jej część popada w bezrobocie, bezradność, niemoc, beznadzieję. Z czego rodzi się frustracja, pretensje, żale, lęki i strach.
Jak silnie destrukcyjna może okazać się ludzka niemoc i jak bolesne skutki poczynić może obojętność na czyjąś niedolę...?
Autorka rozprawia się z zakłamaną przeszłością, jej realiami, rozlicza głównie tych, którzy mogliby odmienić rzeczywistość, znaleźć pozytywne rozwiązania problemów, wyjść z pomocą. Zarzucając im hipokryzję, wygodnictwo, chciwość. Na niepokojące zjawiska, nawarstwiające się od pokoleń, patrzy z różnych perspektyw, ukazując tutaj różnorodność ludzkich postaw, to daje w efekcie wyraźny i rzetelny obraz społeczeństwa.
Wyłania się z tego cała prawda o klątwie. Łatwiej zapomnieć, przemilczeć, oślepnąć, nic nie móc. Potykać się i przewracać w tym samym miejscu od lat, niż schylić się i sprawdzić co wystaje z ziemi i co jest tego przyczyną...( tutaj nie dosłownie, to w przenośni).

Anna Klejzerowicz jak zwykle ma nam wiele do przekazania. Historia za każdym razem jest inna, ale przemyślana zagadka kryminalna ma z reguły swą genezę w przeszłości. Motywem stałym jest tu prawda, że nic nie mija bezpowrotnie, przeszłość odzywa się głośnym echem, przeszłość nasza 
i naszego miejsca na ziemi wpływa na naszą teraźniejszość i mocno nas naznacza. 

W klimat powieści wprowadza nas piękna okładka, zaprojektowana przez Mariusza Banachowicza, jeśli chodzi o pierwsze wydanie książki przez Wydawnictwo Filia oraz przez Annę Slotorsz w wydaniu Wydawnictwa Purple Book, a cała opowieść zamknięta jest w klamrę, utworzoną przez Prolog i Epilog, co daje do myślenia, co stawia pytania i pozwala znaleźć na nie odpowiedzi. Polecam lekturę tej książki, jak i każdej innej tej autorki, bo książki Anny Klejzerowicz mają to do siebie, że nie pozostają bez echa...

                                                                       

piątek, 26 stycznia 2024

"Kuźnia przeklętych" - Anna Klejzerowicz

 

Autor: Anna Klejzerowicz

Wydawnictwo: Purple Book

Data wydania: 2024-01-24

Ilość stron: 273

            "Czas jest jednością. Szukaj w niej, w tej jedności. Nic nie przemija, wszystko zostawia swój ślad. Szukaj śladów w czasie."

                       Cyt.: "Kuźnia przeklętych " - Anna Klejzerowicz


   Stare, zrujnowane budynki, podobne do tytułowej kuźni przeklętych, wpisane od lat w krajobraz wielu miejsc, podobnych do Kryszewa, owiane nimbem tajemniczości, budzą wyobraźnię i stają się inspiracją do powstania fascynujących opowieści. Ta , zawarta w najnowszej powieści Anny Klejzerowicz, w "Kuźni przeklętych " jest niezwykle ciekawa i niepodobna do żadnej innej. Wokół ruin starej kuźni krążyły legendy, podania, opowieści o duchach. Miejsce miało swą magiczną aurę; różne rzeczy tam słyszano, widziano, ale żeby odcisk kopyta diabła? Mroczno tam i cicho, aż do momentu pojawienia się trupa. Tak, Marek Kownacki, radny z gminy, nawiasem mówiąc, oponent polityczny, zaprzysięgły wróg pani wójt, Grety Pazik, zainteresowany był tym miejscem. Czy jego śmierć to przypadek, czy to zdarzenie może mieć związek ze zbliżającą się kampanią wyborczą?

Miejsce znalezienia trupa mogło nie być przypadkowe. Mocno prawdopodobne, że za tym, co się wydarzyło, kryje się polityka... Wcześniej, jeszcze w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia, znaleziono tutaj zwłoki mężczyzny, również związanego z polityką. Nie był to zatem pierwszy i jak się za chwilę okazuje, nie ostatni trup znaleziony w ruinach kuźni przeklętych. No i dlaczego "przeklętych". Powstają i mnożą się pytania. Obok śledztwa policyjnego, własnym nurtem płynie śledztwo dziennikarskie. Kolejny raz obserwujemy w akcji Felicję Stefańską, która z pomocą swej przyjaciółki Grety Pazik i młodszej koleżanki Kasi Malinowskiej, dociera w miejsca, gdzie wiedzie ją niezawodna intuicja.

Kuźnia miała swą długoletnią, dość zagmatwaną historię, różny charakter użytkowania, bowiem była tutaj też później restauracja, miała kilku właścicieli, niemieckich , żydowskich, potem spadkobierców, a ostatecznie stała się własnością skarbu państwa. A może i na tym terenie zakopany jest, nomen omen, cenny skarb?

Powstało kilka pomysłów, co do przyszłości tego miejsca, niekoniecznie zgodnych ze sobą. Był plan, by uchronić to miejsce przed unicestwieniem,  zadbać o nie. Pięknie położone w dolinie pod lasem, mogło by służyć społeczeństwu w celach kulturalnych. Tylko czy projekt i jego realizacja były czysto pro społeczne, czy podszyte własnym interesem w robieniu politycznej kariery? Był też intratny plan sprzedaży kuźni obcemu inwestorowi z Chin etc. W każdym razie budynek budził duże zainteresowanie.  Powstają pytania. Czy z tymi planami mogły być związane jakieś machlojki, przekręty, interesy? Bardzo prawdopodobne. Czy dla chęci zysku można zabić? Czy dla realizacji chorych ambicji można zabić? Życie dowodzi, że są to pytania czysto retoryczne. A skarby? Cóż, często wyimaginowane, są tylko w czyjejś głowie. A chęć zysku, chore ambicje prowadzą do zguby. W ruinach kuźni są kolejne trupy. 

Felicja miała nad czym się trudzić. Ażeby znaleźć punkt zaczepienia i dojść do sedna sprawy, trzeba było prześledzić i sprawdzić mnóstwo informacji. Ważne były życiorysy ofiar, historia kuźni, nawet, zdawać by się mogło, niewiarygodne mity i podania. Każda informacja może mieć znaczenie. Trzeba zatem odwiedzić bibliotekę, zajść do sklepu, nawiązać kontakt z ambasadą izraelską, porozmawiać ze staruszkiem, prześledzić archiwa ksiąg parafialnych, gazety z tamtych lat, aktualne informacje w mediach społecznościowych. Każde miejsce jest ważne, każda informacja może mieć znaczenie w sprawie. Nic tutaj nie jest jednoznaczne i oczywiste. No, a ostateczne wyjaśnienie sprawy wręcz zaskakujące.

Za tym wszystkim, co dotąd napisałam, pod wpływem wielkiego podziwu i zachwytu, kryje się intrygująca, świetnie nakreślona fabuła, pełna tajemnic i zagadek do rozwiązania. Sposób ich rozwiązania, wyjaśnianie tajemniczych zdarzeń jest przez Autorkę wnikliwie przeanalizowany i przemyślany. Trzeba bowiem po śladach bohaterów, świetnie wykreowanych, poznać całe środowisko społeczne, ludzi i ich codzienne życie, wzajemne relacje, ich potrzeby, ich mentalność, postrzeganie rzeczywistości. I to jest u Anny Klejzerowicz zawsze wartość dodana. Portrety psychologiczne postaci są tak głębokie i wiarygodne, że każdy z bohaterów staje się nam bliski. Odczuwamy ich wzajemne relacje i chcemy jak najdłużej z nimi obcować, poczuć siłę ich przyjaźni. Autorka potrafi w swych powieściach stworzyć taki klimat, że chce się być w opisywanym miejscu i jesteśmy. Czujemy zapach parzonej kawy, aromat herbaty, mamy nieodpartą chęć przytulić do serca psa, wziąć na kolana kota. Dosłownie. To jest magia. Autorka jest wrażliwą i wnikliwą obserwatorką przyrody, jak i życia społecznego, zachodzących w nim zdarzeń. Miejsca i zdarzenia, choć  fikcyjne, osadzone są tutaj w realiach otaczającej nas obecnie rzeczywistości. Nie możemy zapomnieć, nawet podczas wciągającej bez reszty lektury, gdzieś w zaciszu domowym, pod ciepłym kocem, z gorącą herbatą, że niedaleko, za wschodnią granicą trwa wojna, giną ludzie, ich domy przemieniają się w gruzy. Anna Klejzerowicz, z fotograficzną dokładnością ukazuje nam, co jest ważne, a co jest ważniejsze. Pisarka jest przede wszystkim czułą miłośniczką i opiekunką zwierząt. Wszystkim tym dzieli się z nami, uczula, uwrażliwia i zaraża. Podczas lektury przenoszę się w te powieściowe klimaty i trudno jest mi je opuścić, dlatego fabuła i bohaterowie pozostają na długo już w  moim realnym świecie. Trudno rozstać się z Felicją, Gretą i Kasią oraz pozostałymi postaciami, bowiem to już ostatnia część serii z Felicją Stefańską. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś poznamy ich dalsze losy, nowe etapy i nowe drogi ich życia.


                                                        

niedziela, 14 stycznia 2024

"Czarcie lustro"- Magdalena Zimniak

                                                                      Autor: Magdalena Zimniak

           


                                                        Wydawnictwo: Skarpa    Warszawska
                                                         Data wydania: 10.01.2024

                                                                       Ilość stron: 399

"Gdzieś w nim było dobro, ale nie miało szans ze złem."

Cyt.: "Czarcie lustro "- Magdalena Zimniak 

               "Czarcie lustro" to nowa powieść Magdaleny Zimniak, thriller psychologiczny, który swą treścią i formą zaciekawia i zachwyca. Przemawia już do nas okładka książki, a tytuł intryguje. Czarcie lustro, cała jego symbolika, zaczerpnięta z baśni Andersena Królowa śniegu, to odwieczna walka dobra ze złem. Szatan, Potwór, Zło, przegląda się w nim i wpada w zachwyt, jaki to on jest piękny, mądry, doskonały, wszystko co robi, w jego mniemaniu, dobre i sensowne. Lustro pęka i rani dusze i serca niewinnych istot, które już nie są sobą, widzą i czują zło, winiąc siebie za zło, które je spotkało i całe zło panoszące się wokół.


Marta, teraz czternastoletnia dziewczynka, wraca do świata, z którego została brutalnie wyrwana sześć lat temu. Może wrócić, stwierdził "Mistrz", ponieważ " nie jest już małą dziewczynką". Dlaczego Marta zaufała obcemu i wsiadła wówczas do jego samochodu? To i wiele innych pytań rozpycha się w myślach. Ten jeden moment odmienił życie jej i rodziny nie tylko na sześć lat, ale na resztę życia. Powoli, krok za krokiem dziewczynka odzyskuje swą tożsamość, bo niewiele pamięta z rzeczywistości, kiedy miała osiem lat. Wciąż żywa jest przeszłość ta mniej odległa. Wraca na jawie i w snach. Strach, ból, krew, łzy... To wszystko było "Tam", to "On" robił jej te straszne rzeczy, to był "Mistrz". Dlaczego czasem kazał mówić do siebie "tatusiu"?

A teraz będzie już normalnie, dobrze... Czy da się nadrobić stracony czas? Marta nie wie co czuje do najbliższych i co oni czują do niej. A może to ona jest winna temu wszystkiemu, co ją spotkało ze strony Mistrza? Wciąż słyszy w głowie jego groźby, gdyby komuś coś powiedziała...

Zeznania Marty podczas przesłuchań policji, jak podczas terapii, wprowadzają nas w zdumienie, przerażenie, niedowierzanie. Zaglądamy w czarcie lustro, robimy wielkie oczy, zapiera nam dech. "Myśli latają, rozbijają się jedna o drugą. "Czy to w ogóle możliwe, czy ktoś może być zdolny do podobnych rzeczy, czy to wymysł wybujałej wyobraźni? Już nic nie jest takie samo...

Równolegle do wątku z niewiarygodną historią Marty toczy się i przeplata fabułę sprawa wokół zaginięcia dyrektora renomowanego liceum. Rzecz się dzieje zupełnie w innym miejscu kraju i do pewnego momentu wątek płynie własnym, osobnym nurtem. 

Mężczyzna nie wraca na noc do domu, gdzie czeka żona i dwie córeczki, ani nie pojawia się następująco dnia w szkole, gdzie pracuje. Znów rodzą się pytania: dlaczego, co się stało, czy miał wrogów? Wiadomo było że nie miał problemów finansowych, był nawet filantropem i społecznym dobroczyńcą. Ujawniono też kilka jego romansów, z którymi zawiązano wstępne podejrzenia. Śledztwo i dochodzenia policji, rzuciły światło podejrzeń w stronę Elwiry nauczycielki języka angielskiego . Czyżby z nią był związany najbliżej...? Były też inne hipotezy, teorie spiskowe wokół zniknięcia dyrektora Sułeckiego. Ucieczka z kochanką, zemsta innej byłej, zemsta zazdrosnej żony, zatem może morderstwo? Samobójstwo? Ucieczka przed samym sobą?


Autorka po mistrzowsku buduje fabułę,  splata wątki w jedną wspólną osnowę i jak zwykle zaskakuje nas ukazując kolejne elementy zagadkowej, tajemniczej układanki. I gdy już zaczynamy łączyć ze sobą fakty, gdy już spadają maski z tajemniczych, zakrytych twarzy, znów następuje zmiana akcji wprowadzająca nas w zadziwienie. Fabuła mknie wartko i wciąga czytelnika bez reszty, do końca trzyma w napięciu i finalnie zaskakuje nas totalnie. Tak właśnie dzieje się w trhillerach Magdaleny Zimniak, nic nie jest proste i oczywiste, jak w ludzkiej skomplikowanej psychice, gdzie w mrocznych zakamarkach śpią demony, mroki i tajemnice.


Nie wchodząc w niuanse, w konkretne sytuacje fabuły i jej konstrukcji, powiedzieć mogę tylko, że czas jest tutaj jednym z bohaterów i odgrywa istotną rolę. Czas jest potrzebny. W czym? W zapomnieniu?- jeśli się da. Czas uleczy zranioną duszę?- jeśli to możliwe. Czas wymierzy sprawiedliwość? A może czas potrzebny jest by wyjąć odłamki czarciego lustra z miejsc, gdzie one tkwią zbyt długo, by spojrzeć na świat inaczej, dostrzec dobro. Wprawdzie zła może i jest więcej, ale dobro jest silniejsze.

Autorka porusza trudny temat pedofili, budzący w nas wstręt, gorycz i odrazę, budzący bunt i potępienie. To główny temat, ale nie jedyny. Powieści Magdaleny Zimniak są wielopłaszczyznowe, zatem jest tutaj również poruszona istota relacji między najbliższymi osobami, jest o zaufaniu, konsekwencjach jego braku,  o braku rozmów na trudne tematy, o bolesnych konsekwencjach ucieczki przed nimi, ucieczki przed samym sobą i jak trudno wyjść ze strefy komfortu, jeśli w ogóle takową jest.


 Książki Magdaleny Zimniak zahaczają o mózg, budzą całą sferę emocjonalną, dlatego tak trudno jest mi ująć w słowa cały swój podziw nad ich wartością. Gorąco zawsze polecam twórczość Autorki wszystkim, których fascynuje ludzki umysł, jego meandry i schowane w nich tajemnice.


Dziękuję Wydawnictwu Skarpa Warszawska oraz Autorce za egzemplarz książki, która na długo pozostanie w pamięci.


                                                              










czwartek, 14 września 2023

"Miraże luster" Agnieszka Krizel

 Autor: Agnieszka Krizel

Wydawnictwo: Rideró

Data wydania: 2023-06-24

Ilość stron: 37



         "Poezja rodzi się w cieniu gęstniejącego mroku, odkrywa nieznane..."

                                Cyt.: "Miraże luster" Agnieszka Krizel

"Miraże luster", to drugi tomik poezji Agnieszki Krizel. Autorka prowadzi blog Motyl literacki, promujący szczególnie literaturę polską (wywiady, opinie, zapowiedzi, patronaty medialne, przedpremierowe opinie, konkursy literackie etc.)

  Tomik zaczęłam czytać od okładki, pięknej, tajemniczej, symbolicznej. 

Na okładce widnieje okno, przez które zaglądamy do poetyckiego, pełnego emocji, świata  Autorki.

Okna, podobnie jak lustra, fascynują nas i intrygują; nigdy, tak do końca nie wiemy, co się w nich ukaże.

Poezja, często rodzi się w miejscu ważnym dla twórcy, z którego wyrasta, które go kształtuje, wyrasta z tęsknot za tym miejscem, które czasami trzeba opuścić na dłużej lub nawet na zawsze, jak i z tęsknoty za ludźmi, których już nie ma .

"Poezja rodzi się w cieniu gęstniejącego mroku, odkrywa nieznane...", jak czytam w dedykacji od Autorki.

Tomik otwiera wiersz "Poranna imresja", to połączenie tego co tu i teraz z nostalgią , z tęsknotą za tym, co minęło bezpowrotnie. Budzi się nowy dzień, budzą się wspomnienia. Snuje się refleksja: czy warto coś zachować, schować gdzieś w duszy na dnie, ocalić? Jakże piękna jest tu fraza dotycząca babci... "sepia przenika zapachem starej szuflady, babcia zamykała w niej drobinki siebie". 

Czytam i podziwiam, ile treści zawiera każdy wiersz, a ile jest pomiędzy ich wersami. Wraz z poetką poszukuję siebie, wracając do "zeszłych chwil". 

"Chciałabym bardziej zamknąć się w obrazach atłasowych fotografii wspomnień gdzie ziarnka klepsydry odmalowują resztki tlącej się nadziei."

Podmioty liryczne poszczególnych wierszy pełne są głębokich refleksji, poruszają nasze czułe struny, utożsamiamy się z nimi. To duża umiejętność tak pisać, nadać swojej twórczości treści uniwersalnych, ogólnoludzkich. Czytam i zastanawiam się również nad całą istotą istnienia; kim jestem, czy jestem komuś potrzebna, co po mnie pozostanie ? 

A marzenia? Któż ich nie ma. A te niezrealizowane "uczepiają nóg jak kamienie".

Zatrzymuję się na dłuższą chwilę z tomikiem w ręku i zastanawiam się za autorką jak to jest, jak by to było, gdyby " dzień zamienił się z nocą", gdyby "ktoś wydłubał mi serce", albo duszę? Szukam nadziei. Czy ją znajdę i gdzie? Czy "pogodzę się ze sobą, przeproszę za ciemność, która siedzi mi w głowie a potem włączę światło i znowu się uśmiechnę niepostrzeżenie"?

Agnieszka Krizel nie zapomina o cierpiących dziś ludziach w Ukrainie, o ich bólu, tęsknotach, żałobie, że są dni, które niosą tylko śmierć, " zachodu słońca już nie było..."

Lektura tomiku dostarczyła mi wielu wzruszeń, emocji,  skłoniła do zadumy i przemyśleń, podkarmiła duchowo. Czytając poezję, uświadamiam sobie, jak bardzo przenika ona w prozę życia, jeśli jej oczywiście na to pozwolimy. Każdy z nas, każdego dnia czegoś szuka, często samego siebie, o coś pyta, choć czasem brak odpowiedzi, cierpi, tęskni, zastanawia się co jest prawdą, a co już nią nie jest.

Po każdym dniu, po pewnym etapie życia, po latach patrzymy w lustro, by zobaczyć..., no właśnie co? Czy zawsze odbija się w lustrze rzeczywisty obraz, czy zawsze widzimy prawdziwą swą twarz, czy może są to już tylko monochromatyczne "miraże luster"?





                  "Mi

poniedziałek, 17 kwietnia 2023

"Ofiara spełniona" Anna Klejzerowicz

 Autor: Anna Klejzerowicz

Wydawnictwo: Purple BOOK

Data wydania: 2023 - o4 - 12

Ilość stron: 256

Cykl: Felicja Stefańska (tom 6)


                    Nie zmienimy losu. Życie jest jak gra,

             każdy z nas prędzej czy później wypadnie z planszy.

                Ale grać trzeba dalej...

                             cyt.: "Ofiara spełniona" - Anna Klejzerowicz


                        Kryszewo to miejsce, gdzie nigdy nie wieje nudą. Tutaj zawsze coś się dzieje, nie zawsze jednak coś dobrego. Felicja Stefańska, dziennikarka śledcza i rzeczniczka prasowa urzędu gminy, uczestniczy w tych wydarzeniach, mozolnie łącząc ogniwo za ogniwem w łańcuch przyczynowo skutkowy. Latem, kiedy zło rozpanoszyło się tutaj zuchwale, nie było jej na miejscu.  W Gdańsku i okolicy grasował pedofil, seryjny gwałcicieli morderca dzieci.

We wrześniu Felicja wróciła z wakacji  do swego z pozoru sielskiego grajdołka, do ukochanego Artura Palczyńskiego, do bezpiecznej monotonii. Chwilowej...

Listonosz znalazł zwłoki 37letniej kobiety w jej własnym domu. Wypadek, czy morderstwo? Nic nie wskazuje na samobójstwo. Ofiarą jest matka Julki, dziewczynki, która latem, kilka miesięcy wcześniej,  została zamordowana i znaleziona w dość zagadkowym miejscu.

Kto i dlaczego zamordował kobietę? Jaki mógł być motyw?

Zboczeniec siedział w areszcie. Mąż opuścił denatkę krótko po stracie córki. Nie stać ich było na wzajemne wsparcie, w miejsce tego, wzajemnie to się tylko obwiniali za to co się stało. Kobieta po tak wielkiej  stracie, jaką jest śmierć dziecka, nie mogła poradzić sobie sama ze sobą, chodziła po porady do księdza. Kotłują się w niej przeróżne uczucia i emocje. Czuje się niezrozumiana przez męża, czuje wstyd, nienawiść etc.  Zastanawiające jest, czy istnieje jakiś związek pomiędzy śmiercią kobiety, a śmiercią jej córki Julii? Czy to zwyczajny przypadek? Felicja, bardziej, niż w przypadki, wierzyła we własną intuicję. A ta podpowiadała jej, że śmierć kobiety, to kolejne ogniwo do łańcucha zdarzeń. Trwa rutynowe śledztwo policyjne oraz swoim własnym torem toczy się śledztwo dziennikarskie. Pomimo ostrzeżenia:" Nie interesuj się tą sprawą", jakie dotarło do uszu dziennikarki, Felicja wraz ze swą współpracownicą Kasią, zbierają materiał śledczy na rzecz reportażu gminnego. Przeprowadzają mnóstwo rozmów z przedstawicielami tutejszej społeczności: z nauczycielami, psycholożką, księdzem, bibliotekarką, sklepową, koleżankami, ojcem Julii i z jej babcią: Felicja, wsłuchując się w głos swojej intuicji, wciąż wraca do śmierci Julki. Zwłoki Julki znaleziono na terenie starej szkoły, dawniejszego młyna, w miejscu owianym nimbem tajemniczości. Dawniej było to miejsce, gdzie działała loża masońska, gdzie odprawiano rytuały i obrzędy, czarne msze. Dlaczego właśnie tutaj ukryto ciało dziewczynki? Pewne okoliczności wskazują na drugie dno w tej zagadkowej sprawie. W odróżnieniu od innych ofiar, Julka nie została zgwałcona, więc nie chodziło tylko o motyw seksualny. Dwie dziewczynki, które ocalały, twierdzą, że zboczeniec, kiedy je krzywdził, modlił się. Po dokonanym gwałcie mamrotał: " idźcie ofiara spełniona". 

Rozmowy z ludźmi, plotki, spekulacje, domysły, relacje wnoszą sporo informacji, ale też sporo jeszcze znaków zapytania. Dochodzą nowe wydarzenia, jak samobójcza śmierć przyjaciółki zamordowanej kobiety. Czy to kolejne ogniwo do łańcucha zdarzeń, czy przypadek? Felicja skrupulatnie  zbiera materiał do swojego reportażu, konsultuje ze swoją przyjaciółką Gretą, pełniącą funkcję wójta gminy, współpracuje również z policją. Naprawdę dużo się dzieje. Jak w kalejdoskopie zmieniają się obrazy z życia tutejszej społeczności, ukazując okrutną prawdę, iż mimo czyjejś straty, bólu, życie toczy się dalej. Charakterystyczne dla powieści Anny Klejzerowicz jest łączenie dramaturgii zdarzeń ze zwykłymi codziennymi odczuciami: podczas wyjaśniania zagmatwanych zdarzeń, podczas skupienia nad poważnym zadaniem, jest przestrzeń i czas na spadający złoty liść i poświęcenie jemu uwagi. Jest czas na przytulenie kota, psa i podkreślenie faktu, jakie to zwierzątko jest ważne. Czujemy zapach zaparzanej herbaty i kawy i empatycznie odczuwamy wraz z bohaterami ich radości i niepokoje. Jest tutaj miejsce na "poezję codzienności", którą bardzo docenia Autorka, docenia ją jej bohaterka Felicja, doceniam ja, czytelniczka. To jest prawdziwa magia, którą Anna Klejzerowicz umiejętnie roztacza w swojej twórczości, jako wartość dodaną.

W powieści "Ofiara spełniona", oprócz śledztwa i związanych z nim okoliczności, wplecionych jest dużo tematów, problemów, elementów natury psychologicznej, które owszem łączą się ze sprawą, ale stanowią dodatkową materię ponadczasową, dającą sposobność do głębokiej refleksji. Problematyka poruszona tutaj osadzona jest w dzisiejszych realiach, a trudność w jej zrozumieniu i rozwiązywaniu uwarunkowana jest zdolnością rozróżniania dobra od zła. Trudno było nazywać rzeczy po imieniu i odnosić się do konkretnych zachowań bohaterów, bo wówczas za dużo by się powiedziało..., a kusiło! Oj tak. Bo gdyby ktoś wcześniej zauważył, zapytał,  wysłuchał, zrozumiał, pomógł...

"Ofiara spełniona"- Ite , Missa est - co znaczą i jakie jest przesłanie tych słów? Wiara, religia, czy jest złem? Masoneria, wolnomularstwo, czy jest złem? Złem jest hipokryzja, obłuda, obsesja, dewocja. Wstać z kolan, otrzepać je i zapomnieć, czym jest wybaczenie, zrozumienie, czym jest tolerancja i akceptacja. Łatwo jest krytykować moralne zachowanie innych i stawiać siebie za wzór godny naśladowania, gorzej jest ze zmianą swego wnętrza. Łatwo można się pogubić, kiedy wyidealizujemy siebie, swój świat i wszystkich, którzy go tworzą, kiedy zabraknie empatii i akceptacji dla "Innych". Popełnianie błędów w stosunku do swoich bliskich, często w dobrej wierze, co czynią nadopiekuńcze matki, często przynoszą niepożądane skutki. Wszystkie te poszczególne puzzle łączą się  w coś, co nazwałabym odpowiedzialnością zbiorową. Jeszcze tyle mam przemyśleń, refleksji, których nie mogę tak wprost ujawnić. Ogólnie tylko zastanawiam się, w jak trudnej muszą być sytuacji ludzie, mali, czy duzi, skryci ze swymi problemami, kompleksami, z pokładem gniewu i żalu, do najbliższych, do całego środowiska społecznego, zagubieni, z poczuciem braku zrozumienia...

Dziękuję Autorce, Annie Klejzerowicz za tę dawkę przeżyć i emocji. Na takie książki czekam.


Dziękuję Wydawnictwu Purple BOOK oraz Autorce za udostępniony egzemplarz książki.

                                                                               


 

wtorek, 21 lutego 2023

"Nasza prywatna gra" - Magdalena Zimniak

 Autor: Magdalena Zimniak

Wydawnictwo: Skarpa Warszawska

Data wydania: 2023-02-08

Ilość stron: 320



                    "Chwile jak ta, kiedy nie mogę znieść swojego życia czy siebie, zdarzają się, ale mijają. To, że śmierć pozostaje opcją, daje pociechę. Dlatego jestem w stanie zasnąć. (. . .) Ja znajduję powód, by żyć. Jest nim tata, którego nie chcę skrzywdzić .  Ona miała  mnie. Dlaczego nie byłam wystarczającym powodem?"

                               cyt.: "Nasza prywatna gra" - Magdalena Zimniak

    Bianka, pomimo, że minęło piętnaście lat, wciąż nie może pogodzić się z samobójczą śmiercią swojej matki. Dlaczego? To pytanie powtarza jak mantrę. Po dłuższej przerwie odwiedza grób matki w rodzinnym Nasielsku, a przy okazji rozmawia ze znajomymi. Tutaj jeszcze dotkliwiej słyszy echo tamtych wydarzeń. Dlaczego wtedy, mając piętnaście lat uciekła z domu? Dlaczego rodzice wciąż się kłócili? Dlaczego matka czasami tryskała entuzjazmem, zdolna była do zabaw, organizowania wycieczek, śmiała się zaraźliwie, a czasami, bez powodu wpadała w szał, pogrążała się w rozpaczy?

Mając pretensje do całego świata, wyżywała się na najbliższych. A potem płakała i przepraszała. Bianka pamięta ten dzień, kiedy to talerze leciały wprost na nią i mocne razy matczynych rąk odczuła na twarzy i głowie. Uciekła. Był taki stary działkowy domek matki, domek bez adresu gdzieś pod lasem. Co tak naprawdę tam się wydarzyło? Czy to była tylko ucieczka, czy ostatecznie więzienie dziewczyny wbrew jej woli?  Szok, jaki Bianka przeżyła po śmierci matki, całkowicie zatarł obraz tamtych zdarzeń.  Krzyk. Ból. Strach. Bulimia. Psychoterapia. Dlaczego mama się zabiła? Czy decydowały o tym problemy psychiczne, czy coś jeszcze?

Czy pytania zadawane przez Biankę zbyt głośno dotarły do odległej już przeszłości, która wolałaby pozostać niema, zapomniana? Po powrocie z Nasielska, wieczorem prowadzi zajęcia w warszawskiej szkole językowej, ale nie wraca do domu. Odzyskuje świadomość w ciasnym piwnicznym pomieszczeniu. Za jej porwaniem stoi ktoś skryty za groteskową maską ptaka dodo. Czy to kolejny z koszmarów, które od lat ją nawiedzają, czy straszna rzeczywistość?

I teraz muszę podkreślić oryginalność połączenia treści z samą konstrukcją powieści. To absolutny majstersztyk. Przebieg aktualnej akcji poszukiwawczej, powroty do przeszłości poprzez retrospekcję, tworzenie portretów psychologicznych ludzi z życia Bianki, wszystko to poznajemy w rozdziałach zatytułowanych imieniem osoby, która snuje własny punkt widzenia. Poznając bliżej każdą z osób, jej emocje, przemyślenia, nabieramy co do niej podejrzeń, czy czasem nie jest wplątana w sprawę. Bardzo sprytnie i umiejętnie Autorka tworzy zaklęty krąg podejrzanych. Nikomu nie można ufać.

Wprawdzie ojciec Bianki, były policjant, wraz z jej mężem Erykiem prowadzą własne śledztwo, to i na nich pada cień podejrzenia. Nie jest tajemnicą, że małżeństwo Bianki i Eryka do najszczęśliwszych nie należało. Jak sama dedykacja na początku powieści mówi:" dla wszystkich pracujących w niestandardowych godzinach", praca do późnych godzin wieczornych nie była spoiwem dla ich związku, a wręcz odwrotnie. Ale ojciec...? Byli też inni, zawiedzeni w uczuciach młodzieńczych do Bianki. Uczucie nieodwzajemnione, zranione, może łatwo przerodzić się w chorobliwą obsesję. Komu i czym naraziła się Bianka, że zdolny był zorganizować tę okrutną akcję, stworzyć dramaturgię teatru z maską na twarzy i całą tę "grę"? Czy to początek "gry", czy może kontynuacja? Czy to przeszłość daje o sobie znać? Dawne urazy, zazdrość? A może to zupełnie przypadkowy szaleniec. Bianka snuje własne domysły. Wraca w swą poplątaną przeszłość, analizuje niejasną teraźniejszość. Nic już nie wie. Czyżby to był jej obecny uczeń, stalker, który ubzdurał sobie, że Bianka jest nim zainteresowana? 

 Zło zalewa ludzkie dusze, topiąc wszelkie ludzkie odruchy. Psychika człowieka jest zagmatwana, skomplikowana. Może dlatego jest tak fascynująca. Magda Zimniak zgłębia jej zakamarki w swoim kolejnym thrillerze psychologicznym "Nasza prywatna gra". Mogę powiedzieć, że Autorka znów zaskakuje, budzi podziw, ale ja to podkreślam przy każdej kolejnej książce. Wiem, czego mogę spodziewać się po piórze Magdaleny Zimniak, jest doskonałe, stylowe, na każdą powieść czekam z niecierpliwością. Po lekturze  "Naszej prywatnej gry" powiem, że pisarka podnosi sobie poprzeczkę coraz wyżej i udowadnia swój kunszt. Jest doskonałą "znawczynią dusz ludzkich", przypominam sobie to określenie jeszcze z liceum, kiedy to analizowaliśmy twórczość Szekspira, tutaj idealnie pasuje. Jak sama Autorka mówi "Nasza prywatna gra", to najbardziej klasyczny thriller psychologiczny, jaki dotychczas napisała. Bohaterką jest Bianka, lektorka w szkole języków obcych, ale równie dobrze mogłaby to być każda inna kobieta. Poruszane problemy i słabości bohaterów nadają książce charakter uniwersalny, uświadamiają, że podobne zdarzenia mogą spotkać każdego. Zło, niestety, czai się wszędzie i jest trudne do przewidzenia, a ludzki umysł pozostaje wciąż nieprzewidywalny. 

Dziękuję Wydawnictwu Skarpa Warszawska za egzemplarz książki "Nasza prywatna Gra".

                                                                                 


 

wtorek, 24 stycznia 2023

"Stara papiernia" - Anna Klejzerowicz

 Autor: Anna Klejzerowicz

Wydawnictwo: Purple Book

Data wydania: 2022-10-27

Ilość stron: 256                


                     "... każda zbrodnia jest zarazem rodzajem wojny. Wojny z drugim człowiekiem w imię własnych interesów. Zawsze jest agresor, napastnik, zbrodniarz i zawsze jest ofiara. I jak długo człowiek nie przestanie uważać, że dla własnych korzyści może odebrać życie innej istocie, tak długo na świecie będą prowadzone wojny. I będą morderstwa..."

                                                cyt.: "Stara papiernia" - Anna Klejzerowicz

  Fabuła najnowszej powieści Anny Klejzerowicz "Stara papiernia" osadzona jest w realiach współczesnego świata. Akcja toczy się w miasteczku Kryszewo, niedaleko Gdańska, gdzie zwykła szara codzienność została zakłócona przez pandemię koronawirusa, wybuch wojny w Ukrainie, wszelkie konsekwencje tych zdarzeń. No i jakby mało było tego całego zła, zdarza się morderstwo...

To już piąta z serii powieści kryminalno-obyczajowych, w których swoje dziennikarskie śledztwo prowadzi Felicja Stefańska, reporterka śledcza i rzeczniczka prasowa gminy Kryszewo, w jednej osobie. Wcześniejsze to: "Królowa śniegu", "Ogród świateł", "Osiedle odmieńców", "Nagrobek".

W każdej z nich Autorka przekazuje nam inną opowieść, ukazaną na tle małej ludzkiej społeczności, z przemyślaną, intrygującą zagadką kryminalną, co zwykle ma swą genezę w przeszłości. Motywem stałym jest tu prawda, że nic nie mija bezpowrotnie, przeszłość odzywa się głośnym echem, wpływa na naszą teraźniejszość i mocno ją naznacza.

Popełniono okrutną zbrodnię, zamordowana została kobieta, żona nieżyjącego już od trzydziestu lat miejscowego biznesmena. Policja z braku dowodów zamknęła śledztwo. Przeanalizowano kilka hipotez okoliczności zbrodni, jednak sprawcy nie wykryto. Felicja wraca po rocznej wyprawie po świecie, by prowadzić własne dochodzenie. Ściągnęła ją przyjaciółka Greta Pazik, będąca wójtem w tutejszym urzędzie gminy. Sprawą zamordowanej kobiety zainteresowała się wcześniej młoda zastępczyni Felicji Kasia, no i na skutek napaści na nią, dziewczyna znalazła się w śpiączce, a po wybudzeniu, w amnezji.

Dziennikarski, wścibski nos Felicji węszy nowe tropy. Prowadzą one w przeszłość. Wchodzimy w mroki okresu transformacji, w wydarzenia sprzed ponad trzydziestu lat, kiedy upadł komunizm, w świat nowych nadziei, w którym często prowadzone były brudne interesy, miały miejsce układy z mafią, pertraktacje z gangsterami i trudno było wiedzieć kto jest uczciwy, a kto może jest kapusiem. Do głosu dochodziło środowisko lokalnych gangsterów, kryminalne podziemie, liczyły się "znajomości", na które wówczas się powoływano, by zaistnieć, by coś mieć.

Wtedy właśnie zamordowany został Aleksander Żelazny. Zostawił żonę, dwoje dzieci, całe swoje bogactwo i tajemnicze okoliczności śmierci. Jako były współpracownik bezpieki, partyjniak, sprzedawczyk mógł mieć niewyjaśnione porachunki. Późniejszy właściciel firmy budowlanej, a nawet kilku, w których "prawie na pewno prał brudne pieniądze", działający na granicy prawa, narażony był na różnego rodzaju odwety. Tajemnica jego śmierci nie została wyjaśniona. Czy to była mafia, konkurencja, wspólnicy, czy może zraniona częstymi zdradami męża żona? A może syn, mający apetyt na spadek?

Były jeszcze inne niewyjaśnione śmierci. W wypadku samochodowym zginęła dwudziestoletnia córka Żelaznych, a także pracownica ich zakładu. Zbiegi okoliczności? Wypadki losowe? Czy "wyrok", zaplanowane z premedytacją morderstwa? Dodać trzeba, że sama Felicja strasznie się narażała i ledwie uszła z życiem.

Czy te niewyjaśnione śmierci łączą się w jakiś sposób, czy to zupełnie przypadkowa seria? Kto byłby zdolny popełnić tak wielkie zło i dlaczego? Jaki mógł być motyw?

Niestety, wiele pytań pozostawało bez odpowiedzi. Pojedyncze obrazki nie układały się nijak w całość. po nitce też nie dochodzono do kłębka, bo nić się rwała co kawałek...

W zakupionej przez Żelaznego starej papierni skrzętnie pozbywano się dowodów niechlubnej działalności, palono teczki, obciążające, kompromitujące materiały, zdjęcia, wydruki. Trzeba było zniszczyć wszystko, czym można było kogoś szantażować, co mogłoby kogoś skompromitować, pozbawić kariery, dostatniego życia.

Przeszłość ma wielką siłę, nie wszystko da się zniszczyć, spalić, zapomnieć!

Przeszłość nie śpi, skrada się, atakuje, zastrasza, dogoni, odnajdzie...

Gęsty nimb tajemniczości z czasem się rozjaśnia. Wystarczy wytężyć zmysły, posłuchać intuicji, zauważyć szczegół, na który nikt wcześniej nie zwrócił uwagi, by nastąpił przełom, totalny zwrot akcji i wielkie zaskoczenie... Felicja, będąc w kontakcie z policją, prowadzi własne śledztwo, słuchając swej  intuicji, wyprzedza policję o krok. Nagle poszczególne obrazki tworzą jedną jasną całość, porwane nitki wiążą się, by poprowadzić do kłębka, i wszystko staje się logicznie proste. Jednak, nie ukrywam, długo trzeba było czekać na wyjaśnienie tajemnicy, która jest niewątpliwie główną bohaterką powieści, trzymającą nas w napięciu.

Kolejny raz Anna Klejzerowicz wprowadza mnie w swą opowieść, by zaintrygować, zachwycić, zaskoczyć. By ukazać zawiłość ludzkiego umysłu, pokrętne myślenie i niezrozumiałe ludzkie uczucia, emocje, które niebezpiecznie stają się obsesją nakazującą działać w imię zemsty i źle pojętej sprawiedliwości. W umiejętny i sobie tylko wiadomy sposób, Autorka "Starej papierni" wprowadza nas w świat swoich bohaterów, dzielimy z nimi chwile niepokoju, niepewności, smutku oraz te pełne szczęścia i radości, satysfakcji. Czujemy się obecni w ich codzienności, razem ze zwierzętami, których obecność w powieściach Anny Klejzerowicz jest obowiązkowa i stanowi swojski klimat, no i rozgrzewamy się aromatyczną herbatą, koniecznie. 

Bardzo sobie cenię twórczość Anny Klejzerowicz za bogactwo treści, zawsze przemyślaną konstrukcję, za fascynujące opowieści, za wrażliwość społeczną, za miejsce, które zostawia dla czytelnika na jego własną interpretację zdarzeń i na przeżycie własnych emocji. Obok zagadki kryminalnej, obok tajemnicy z przeszłości, gdzieś "pomiędzy", dzieje się wiele ważnych spraw, na wielu płaszczyznach, w różnych aspektach. Często,  dopiero po przeczytaniu książki, wracam do takich miejsc, które wcześniej wysłało do mnie sygnał: to jest ważne, dotyczy każdego z nas, wróć i snuj refleksje. I wracam.

Oprócz pierwiastka kryminalnego, tak jak w tej powieści, widzę mnogość rzeczy ogólnoludzkich. Nie można w jednym zdaniu odpowiedzieć o czym jest książka. Poznając Felicję, jej przeżycia, można powiedzieć, że fabuła jest o poszukiwaniu nowych dróg, podejmowaniu nowych wyzwań, o spełnianiu marzeń, ale też i o powrotach. Do swoich miejsc, pewnych, bezpiecznych, do których należymy. Autorka podkreśla i uświadamia konsekwentnie, że to kim jesteśmy nie zależy tylko od nas samych, wtopieni jesteśmy w miejsce, z którego pochodzimy, wraz z jego historią i prawdą, która jest niezbędna do poczucia naszej przynależności, tożsamości. Książka jest też o mierzeniu swoich sił, możliwości, realizowaniu swych ambicji , o mierzeniu się samych z sobą. Istotna rzecz, to relacje międzyludzkie, te najbliższe, rodzinne. Ile zależy od więzi najbliższych sobie osób. Jak ważna jest miłość, albo czym grozi jej deficyt . Osobiście przeraziły mnie relacje między matką (Żelazna) i synem (Patryk przebywający za granicą) - Niewyobrażalne!  Nienawiść zawsze mnie przeraża. Dodam, że psychika człowieka, jej specyfika, jak i meandry ludzkiej duszy, uczucia i emocje również są tutaj głęboko zgłębiane. Dzięki czemu bohaterowie są autentyczni, z krwi i kości, ich postawy, reakcje, czyny pokazują i ostrzegają do czego jesteśmy, czy możemy być zdolni, choć sami jeszcze tego o sobie nie wiemy. 

Jeszcze zwrócę uwagę na cytaty z poezji romantycznej ( J. Słowacki, A. Mickiewicz, W. Szekspir), umieszczone na początku książki. Bardzo oryginalny pomysł i nawiązanie do sedna, wiele mówią, dlatego pominę głębszą analizę, Jestem zachwycona tym jakoby "prologiem", który dźwięczy niczym wysokie "C".  Przemyślany zabieg budujący nastrój chwili i klimat wydarzeń, jakie znajdą się w powieści.

Polecam lekturę tej i każdej wcześniejszej książki autorstwa Anny Klejzerowicz, bo książki jakie tworzy mają to do siebie, że nie pozostają bez echa.

Autorka, wpisując w swą twórczość własne pasje, własną filozofię życia, czyni ją fascynującą, przejmującą, edukacyjną. Z wrażliwością fotografika tworzy niezapomniane obrazy z człowiekiem i jego historią na pierwszym planie. Okiem reportera i zmysłem publicysty dostrzega sprawy ogólnoludzkie, wychwytując wszelkie przejawy niesprawiedliwości i krzywdy społecznej. Naświetla je, uwypukla, poddaje pod rozwagę. Kruszy i obala stereotypy. Bohaterowie wykreowani przez  Pisarkę wyróżniają się niepowtarzalną osobowością, głębią psychologiczną i nieskrywanym urokiem, co sprawia, że trudno jest się z nimi rozstać na dłużej, pozostają z nami w oczekiwaniu na ich dalsze losy.


Dziękuję Wydawnictwu Purple Book za egzemplarz książki i za możliwość  jej zrecenzowania.

                                                                     


czwartek, 19 stycznia 2023

Romantyczni zesłańcy" - Dorota Ponińska



                                                Autor: Dorota Ponińska
                                           Wydawnictwo: Lira
                                                       Data wydania: 2022- 10- 19
                                    Ilość stron: 320


"Przeznaczenia nie oszukasz, młody panie. Będzie, co ma być..."

cyt.: "Romantyczni zesłańcy" - Dorota Ponińska


  • Jaka przyszłość czekała polskich filomatów po procesie wileńskim, tego nie mogła przewidzieć nawet Cyganka, którą zesłańcy spotkali w drodze z Kowna do Petersburga.
  • Za swoją patriotyczną działalność, za krzewienie polskości w narodzie, za swe młodzieńcze idee wolnościowe zapłacili niewymierną cenę. Prześladowania, proces i zsyłka na Syberię do kopalń, obozów pracy w odległych guberniach imperium rosyjskiego. To, co miało być chlubą, zostaje potępione. "Polskość była dla nich ważnym, niezbywalnym prawem. A język polski - naturalną glebą własnej tożsamości." Każdy przejaw polskości był przez zaborców zakazany i tłumiony.
  • Reżim nie uznaje sprzeciwów, spisków, buntu. Z rosyjskim despotyzmem, okrucieństwem i zniewoleniem wielkich mas ludzkich nie mogli też się pogodzić rosyjscy dekabryści (spiskowcy, rewolucjoniści ze sfer szlacheckich). Za swój zryw powstańczy (grudzień 1825r.) skierowany przeciwko samowładztwu carskiemu zostali srodze ukarani. Powstanie przeciwko władzy cara Mikołaja I zostało krwawo stłumione. Pięciu przywódców powstania powieszono na Placu Senackim w Petersburgu, w tym zaprzyjaźnionego z Mickiewiczem poetę Konrada Rylejewa. dodam, przy okazji, że jego imię nadał Adam Mickiewicz swojemu Konradowi Wallenrodowi, jako hołd i wieczny pomnik dla przyjaciela. Wielu z dekabrystów zesłano na Syberię lub na służbę w garnizonach kaukaskich. Często dzielili los z polskimi zesłańcami, zawiązując przyjaźnie, wspierając się, pomagając sobie.

  • Pisarka Dorota Ponińska, z godną podziwu pasją i erudycją opisuje losy polskich romantyków po procesie wileńskim na tle carskiej Rosji. Przeżycia zesłańców, ich uczucia, emocje, rozczarowanie, często mają wpływ na ich dalsze życie, na twórczość, na myśli wciąż zmierzające ku wolności.
  • Ten historyczny, zarówno czas jak i temat są trudne, ale bardzo ciekawe i ważne dla nas Polaków. Losy bohaterów ukazane w pięknej literackiej szacie przybliżają nam postaci znane z historii i literatury, z biograficznych treści. Stają się nam bliskie i mniej oficjalne. Uczestniczymy niejako w ich smutkach, radościach, przeżyciach, dzielimy z nimi niepokoje, strach, ból i chwile szczęścia. To sprawia, że bohaterowie stają się postaciami z krwi i kości.  Naprzemienne wątki z życia Polaków, takich jak : Adam Mickiewicz, Tomasz Zann, Onufry Pietraszkiewicz, Franciszek Malewski, Józef Jeżowski, Jan Sobolewski i innych oraz rosyjskich dekabrystów, jak Siergiej Wołkoński, wzbogacają piękne opisy przyrody. Zwróciłam uwagę na roztaczającą się wokół naturę, niczym jedną z bohaterek powieści; piękną, dostojną, niewzruszoną, czasami okrutną lecz nie mającą nic wspólnego z jeszcze większym okrucieństwem ludzkim.
  • Ludzkie losy toczą się tutaj drogą, którą determinuje cezura, w jednej chwili wszystko się zmienia, dawne życie odchodzi, zmienia się jak w kalejdoskopie i nic już nie będzie takie samo.
  • Studenci wileńscy pozostawili za sobą marzenia, wileńską młodość, pełną przyjaźni, wzniosłych ideałów, naukę, by zobaczyć całe okrucieństwo carskiej Rosji, by iść pieszo, z innymi zesłańcami skutymi w łańcuchy do miejsca zesłania, czasem tysiące kilometrów drogi. By poznać piekło osadzonych w więzieniu, jak doznał tego Tomasz Zann w orenburskiej twierdzy . Kontrast niebywały pomiędzy złem i nikczemnością tego miejsca, a całym wcześniejszym dobrem wśród przyjaciół. Wybawieniem mogła być tylko książka, listy, modlitwa. Walczył z samym sobą, by rozpacz " nie wciągnęła go pod powierzchnię życia."
  • Rosyjscy spiskowcy, dekabryści podobnie, pozostawili karierę, zaszczyty, by doznać zniewolenia, okrutnych kar. 
  • Często za zesłanymi w głąb Rosji mężami, rosyjskimi oficerami, podążały żony, jak poznana tutaj Maria Rajewska, żona księcia Wołkońskiego. Opuściła wygodne, dostatnie życie, przyjęcia, koncerty, bale, utraciła poprzedni stan, prawa, przywileje, by być blisko swojego męża. Zostawiła nawet synka, którego nie pozwolono jej zabrać w daleką podróż i już nigdy go nie zobaczyła. 
  • Zadecydowała miłość do męża? Czy może jej wewnętrzny bunt...? Przeciwko komu? Przeciwko czemu?
  • Jest jeszcze wiele kwestii wartych uwagi, wiele wątków budzących emocje i głębokie refleksje. Nie sposób poruszyć wszystkich, wkradł by się tutaj niezamierzony chaos, no i nie mogę odbierać innym przyjemności odkrywania bogatych walorów literatury, jaką tworzy Autorka tej niezwykłej powieści. Romantyczni zesłańcy to już trzeci tom trylogii, po Romantycznych i Romantycznych w Paryżu.
  • Ja jestem urzeczona twórczością Doroty Ponińskiej. Po lekturze każdej książki czuję się, jakbym wracała z dalekiej, fascynującej podróży.
  • Na książki Doroty Ponińskiej czeka się z ciekawością, potem się je czyta z zapartym tchem, przeżywa i znów czeka na kolejną. Książka , jak każda wcześniejsza, zachwyca, fascynuje, edukuje, wzrusza.