Autor: Sarah McCoy
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 17 lutego 2016
Ilość stron: 416
Życia nie da się zmusić, żeby było takie jak chcemy, wtedy gdy chcemy.
Nie można zmienić dnia wczorajszego ani, kontrolować jutra. Możemy żyć
tylko dzisiaj najlepiej jak potrafimy, co czasem okazuje się lepsze niż
myśleliśmy
cyt.: "Dzieci kartografa" Sarah McCoy
"Dzieci Kartografa" Sarah McCoy to perełka wyłowiona z literackiego oceanu. Tak szczęśliwą rękę i niezawodną intuicję posiada moja córka Marta, która uwielbia robić mi tego typu niespodzianki. Trudno po takiej lekturze powrócić do rzeczywistości.
Jak powstają tak głębokie, wielowarstwowe, bogate tematycznie powieści? Zamyśliłam się nad genezą tej fascynującej historii. Co było iskrą dla pisarki, rozniecającą jej twórczy zapał?
Myśl? Postać? Miejsce? Zdarzenie?
Gdybyśmy zapytali autorkę o pomysł na tę fabułę, odpowiedziałaby, że było to jedno zasłyszane przez nią zdanie. Nasycone trwogą, bólem, bezradnością słowa, wykrzyczane przez pewną kobietę z ganku domu na Apple Hill.
Kobiecy głos: "Pies to nie dziecko...", powracający jak mantra, stał się dla pisarki zarysem pomysłu. Twarde, wymowne słowa wwiercały się w mózg, niczym klucz w zamek potężnych drzwi do powieści.
Para bohaterów, utożsamiana z tym zdaniem, miała już swe dane osobowe. Byli nimi Eden i Jack Andersonowie.
Ukształtowane postaci tych dwojga, same przyszły do pisarki.
Andersonowie przeprowadzają się do starego domu na przedmieściach, by
wieść dobre, spokojne życie, integrują się ze społecznością, mają plany, marzenia, całą przyszłość przed sobą. Beztroska kończy się wraz ze spadającym na nich ciosem, że marzenie o dziecku pozostanie tylko marzeniem.
Mogłaby to być, z powodzeniem, (z pewnością jednak nie większym, niż jest w rzeczywistości), samoistna historia o młodych ludziach, których życie, w całości, zostało zdominowane mozolną walką o upragnione potomstwo.
Problem bezpłodności jest obecny w literaturze. Wzbudza tyle samo dobrych, dających nadzieję, emocji, co kontrowersji.
Są pustki, których niczym nie da się wypełnić. Nie ma alternatywy, bo każda jest tylko substytutem.
Pomimo, że problem jest bolesny, spędzający sen z powiek młodym małżonkom, to nawiążę do przedmiotowego zdania z psem, bowiem pies odegra w ich życiu istotną rolę...
"Życia nie da się zmusić, żeby było takie jak chcemy, wtedy gdy chcemy.
Nie można zmienić dnia wczorajszego ani, kontrolować jutra. Możemy żyć tylko dzisiaj najlepiej jak potrafimy, co czasem okazuje się lepsze niż myśleliśmy."
Nie można zmienić dnia wczorajszego ani, kontrolować jutra. Możemy żyć tylko dzisiaj najlepiej jak potrafimy, co czasem okazuje się lepsze niż myśleliśmy."
To zdanie jest mottem, dającym doskonale wkomponować się w wiele miejsc tej wielowarstwowej powieści, adekwatnym do wielu zaistniałych w fabule sytuacji, dotyczących różnych bohaterów (może nawet wszystkich), różnych czasów, miejsc, okoliczności.
Pisarka Sarah McCoy precyzyjnie buduje konstrukcję swej powieści, dbając o każdy detal.
Kiedy znalazła miejsce na życie dla swych współczesnych bohaterów Eden i Jack'a, w dzisiejszym miasteczku New Charlestown, w Zachodniej Wirginii, zaczęła dokładnie przyglądać się temu miejscu. Zgłębiała historię okolic pełnych domków z epoki królowej Anny, z werandami, kolumienkami, spadzistymi dachami.
Stary, z XIX wieczną fasadą, teraz wyremontowany dom przy Applle Hill Land, mógłby opowiedzieć niejedną historię.
I ta tajemnicza porcelanowa głowa lalki, znaleziona przez Eden w piwnicy jej domu. Czy była tylko zwykłą zabawką...?
Dom... Adres... Historia...
Na skutek pieczołowitych poszukiwań pisarki, z archiwalnych źródeł wyłoniła się autentyczna postać Johna Browna, wraz z jego tragiczną historią. Jego heroizm w walce o zniesienie niewolnictwa, działalność w podziemiu abolicyjnym, przynależność do wyzwoleńczego ruchu Kolei Podziemnej, uczyniła z niego bohatera, znanego całemu światu.
Za bohaterstwo nie zawsze dostaje się honory, medale. John Brown dostał celę więzienną, strażnika i w końcu szubienicę. To skazanie było jedną z przyczyn wojny secesyjnej.
Tragiczna śmierć, a właściwie to już wcześniej wydany wyrok, był natchnieniem do złożenia poetyckiego hołdu temu człowiekowi przez Cypriana Kamila Norwida w utworze "Do obywatela Johna Brown":
"Przez oceanu ruchome płaszczyzny Pieśń Ci, jak mewę posyłam, o! Janie..."
Po śmierci Johna Browna, dzięki swej wrodzonej odwadze, sile charakteru, jego dzieło kontynuuje jedna z jego czterech córek Sarah Brown. Została obdarowana talentem artystycznym, dzięki któremu była w stanie pomóc w ratowaniu życia niewolnikom uciekającym na Północ. W swoich obrazach kreśli zakamuflowane mapy dla wyzwoleńczego ruchu Kolei Podziemnej. Pogodziwszy się z bolesnym faktem, że nie może mieć dzieci, postanowiła pomagać ludziom, jak tylko będzie potrafiła. Ukrywa ścigane rodziny. Maluje obrazy z ukrytymi mapami, a także główki lalek, za pomocą których przekazuje wiadomości walczącym.
Poznajemy wiele faktów z życia Sarah. Podziwiamy jej intelekt, pasje, zdolności, konsekwencje w podejmowaniu trudnych decyzji, gotowość do dźwigania, często bolesnych skutków swych działań. Przeżywamy razem z nią silne emocje związane z tragiczną miłością do przyjaciela, oddanego na zawsze, ale poślubionego przez inną, Freddy'ego. Jaka siła pozwala jej to wszystko udźwignąć, zachowując dobroć, szlachetność i zdolność dzielenia się tymi wartościami?
Historia pięknej Sarah, niezapomnianej kobiety z przeszłości, nie zdominowała fabuły, by stać się biografią bohaterki. Tutaj kolejny ukłon w stronę Sarah McCoy, która z równie wielkim talentem, jak jej bohaterka, imienniczka z resztą, kreśląca mapy i wskazówki dla uciekających z Południa niewolników, tak ona sama, jako pisarka, kreśli swą mapę dla czytelnika.
Autorka wcześniejszej powieści "Córka piekarza", w swej kolejnej książce "Dzieci kartografa", umiejętnie łączy ze sobą dwie różne epoki: współczesność przeplata się z przeszłością. Dwie czasoprzestrzenie, odległe od siebie o sto pięćdziesiąt lat. Łącznikiem są dwie bohaterki; współczesna Eden i zostawiająca po sobie ślady do przeszłości, Sarah. Spotkanie i konfrontacja epok, a także ich przedstawicielek, okazują się możliwe, dzięki temu, że przeszłość nie pozostaje niebytem, gdyż pozostawia po sobie cenne artefakty, wskazówki dla potomnych.
Te dwie postacie odbijają się w sobie, jak w symbolicznym lustrze. Łączy je silne, niespełnione kobiece marzenie posiadania dziecka, problem jak sobie z tym poradzić, jak zachować kobiecość i w czym znaleźć życiowy sens i cel oraz siłę w dążeniu do nich. Sarah i Eden tworzą wspólną opowieść o tym, że nie zawsze dostajemy od losu to, czego oczekujemy, że czasem do głosu dochodzi przeznaczenie, niespodziewanie dostajemy coś, czego wcześniej nie przewidywaliśmy, coś, co pozwoli nam odnaleźć siebie na nowo.
Dwie różne historie niepostrzeżenie łączą się w jedną fascynującą opowieść, dowodzącą tego, że "nasze drogi, losy, decyzje, dzieje, przeznaczenia, łączą się i krzyżują na jednej gigantycznej mapie świata."
Żaden, z poruszonych w powieści tematów, nie dominuje nad innym, a każdy pozostaje równie ważny. Abolicjonizm, Wojna Secesyjna są historycznym tłem, na którym odbijają się wyraziste portrety bohaterów i bohaterek wraz z ich wyborami, decyzjami, marzeniami, wzajemnymi relacjami.
Kobiety zajmują w tych poważnych, historycznych sprawach swoje stanowisko, mówią donośnym, zdecydowanym głosem. Aktywnością, działaniem udowadniają swą odwagę i siłę.
Kobiety zajmują w tych poważnych, historycznych sprawach swoje stanowisko, mówią donośnym, zdecydowanym głosem. Aktywnością, działaniem udowadniają swą odwagę i siłę.
Że przywołam inną książkę, podobną tematycznie "Czarne skrzydła" Sue Monk Kidd, gdzie poznałam siostry Sarę i Angelinę Grimke z Charlestonu z Karoliny Południowej, pierwsze w historii działaczki na rzecz abolicji i prekursorki amerykańskiej myśli feministycznej, istotnej w walce o prawa kobiet.
W "Dzieciach Kartografa", pisarka Sarah McCoy, jeszcze raz daje świadectwo, jak silne i zdeterminowane potrafią być kobiety, gotowe iść pod prąd, na przekór prawu, utartym normom, zapłacić wielką cenę, by osiągnąć wyznaczony sobie cel.
Nawiązując do tytułu "Dzieci kartografa", warto wspomnieć, że oprócz niezwykłej Sarah, którą mogliśmy poznać, John Braun miał jeszcze trzy córki i czterech synów. Synowie walczyli wraz z ojcem w słusznej sprawie. Jeden z synów zginął w ataku na arsenał w Harpers Ferry, drugi został ranny. Najwięcej wiemy na temat Sarah.
Za tę akcję w 1859 roku, kiedy to John Braun usiłował wywołać powstanie niewolników na południu Stanów Zjednoczonych, atakując wspomniany arsenał w stanie Wirginia, został skazany na śmierć przez powieszenie, bez możliwości do ułaskawienia.
Sarah McCoy, tworząc postaci swoich bohaterów, tych fikcyjnych i tych historycznych, zabiera nas ze sobą w niezwykle emocjonalną podróż. Każdy z jej bohaterów rozwija się, usamodzielnia, nabiera siły, która, w jakiś magiczny sposób, emanuje na nas. Autorka postarała się bardzo, by nie powstała książka stricte historyczna, czy biograficzna, a zasygnalizowane tematy, problemy rozbudziły naszą ciekawość, skłoniły do głębszych przemyśleń i pomogły każdemu z nas docenić zwykłą naszą codzienność i to, co ona nam daje, czerpać radość z tego, co możemy dobrego zrobić dla bliskich i dla każdego drugiego człowieka. Odnaleźć w tym sens.
Okładkę książki, każdy widzi już przed jej lekturą, ale, gdy jest tak adekwatna, jak ta, to po zamknięciu książki, wciąż wpatrujemy się w okładkę i trudno jest, tak po prostu, odłożyć książkę na półkę.
Piękna grafika nawiązuje do przeszłości, która nie odejdzie w zapomnienie, bo czuwa nad nią dobry duch, Sarah Braun. Inteligentna, subtelna twarz kobiety z klasą, to twarz silnej i dumnej Sarah, spoglądającej w dół, niczym anioł, czuwający nad swoim starym, pełnym wspomnień i tajemnic domem, nad Zachodnią Wirginią, nad tym, co udało się jej ocalić.
Nawiązując do tytułu "Dzieci kartografa", warto wspomnieć, że oprócz niezwykłej Sarah, którą mogliśmy poznać, John Braun miał jeszcze trzy córki i czterech synów. Synowie walczyli wraz z ojcem w słusznej sprawie. Jeden z synów zginął w ataku na arsenał w Harpers Ferry, drugi został ranny. Najwięcej wiemy na temat Sarah.
Za tę akcję w 1859 roku, kiedy to John Braun usiłował wywołać powstanie niewolników na południu Stanów Zjednoczonych, atakując wspomniany arsenał w stanie Wirginia, został skazany na śmierć przez powieszenie, bez możliwości do ułaskawienia.
Sarah McCoy, tworząc postaci swoich bohaterów, tych fikcyjnych i tych historycznych, zabiera nas ze sobą w niezwykle emocjonalną podróż. Każdy z jej bohaterów rozwija się, usamodzielnia, nabiera siły, która, w jakiś magiczny sposób, emanuje na nas. Autorka postarała się bardzo, by nie powstała książka stricte historyczna, czy biograficzna, a zasygnalizowane tematy, problemy rozbudziły naszą ciekawość, skłoniły do głębszych przemyśleń i pomogły każdemu z nas docenić zwykłą naszą codzienność i to, co ona nam daje, czerpać radość z tego, co możemy dobrego zrobić dla bliskich i dla każdego drugiego człowieka. Odnaleźć w tym sens.
Okładkę książki, każdy widzi już przed jej lekturą, ale, gdy jest tak adekwatna, jak ta, to po zamknięciu książki, wciąż wpatrujemy się w okładkę i trudno jest, tak po prostu, odłożyć książkę na półkę.
Piękna grafika nawiązuje do przeszłości, która nie odejdzie w zapomnienie, bo czuwa nad nią dobry duch, Sarah Braun. Inteligentna, subtelna twarz kobiety z klasą, to twarz silnej i dumnej Sarah, spoglądającej w dół, niczym anioł, czuwający nad swoim starym, pełnym wspomnień i tajemnic domem, nad Zachodnią Wirginią, nad tym, co udało się jej ocalić.