Autor: Maria Paszyńska
Wydawnictwo: Pascal
Data wydania: 31 stycznia 2018
Ilość stron: 368
Zrobić to, co słuszne...
cyt.:"Willa pod Zwariowaną Gwiazdą" Maria Paszyńska
"Willa pod Zwariowaną Gwiazdą, samotna wyspa dobra i wartości na morzu ginącego świata."
To dom, w którym mieszkali Antonina i Jan Żabińscy, dyrektorostwo warszawskiego zoo. To azyl, w którym schronienie znaleźli Żydzi szukający pomocy, jak i ci, cudem wyprowadzeni przez Jana z getta.
Znam tę niesamowitą, poruszającą historię Jana i Antoniny Żabińskich z różnych źródeł. Czytałam też książkę amerykańskiej pisarki Diane Ackerman "Azyl". To bogata w historyczne i biograficzne fakty relacja o charakterze reporterskim, z dużą dawką emocji. Informacja o tym, że na jej kanwie powstaje hollywoodzka produkcja filmowa wywołała uczucie zazdrości, dlaczego wykradają nam tę historię.
Kiedy niespodziewanie wpadła w moje ręce książka "Willa pod Zwariowaną Gwiazdą" Marii Paszyńskiej, polskiej, młodej, nieznanej mi jeszcze pisarki, pomyślałam przewrotnie, że to powtórka z historii, że to nic nowego.
Już pierwsze strony opowieści z życia Piotra, chłopca z prawobrzeżnej przedwojennej Warszawy wyprowadziły mnie z błędnych przypuszczeń.
To zupełnie inna opowieść, to nowe spojrzenie i zaskakująco piękne przeżycie literackie, to nowe wzruszenia.
Jeśli traci się w życiu wszystko i zostaje samotnym na świecie, to zbawieniem jest mieć marzenia i wiarę, że się spełnią.
Los nie mógł już bardziej doświadczyć Piotra. Ma swoje czternaście lat i wizję trafienia do jednego ze schronisk dla bezdomnych, podobnych do znanego chłopcu miejsca na Annopolu. Nie chciał stać się częścią "tamtej społeczności i zamieszkać wśród ludzi o pustym wzroku, żyjących bez celu."
Największym marzeniem Piotra myło zobaczyć żywego słonia, zaopiekować się nim, zostać kornakiem.
Marzenia zawiodły chłopaka pod ogrodzenia nowo powstającego ogrodu zoologicznego, a potem pod sam próg willi Jana i Antoniny Żabińskich.
I kiedy wdrapał się na dach tego świata, odnalazł swoje marzenia, szczęście a nawet miłość, znów pojawia się jakieś "niestety", jakieś "jednak", jakieś "ale". Znów okrutny los daje mu doświadczyć, że nic nie jest nam dane na zawsze.
Autorka "Willi pod Zwariowaną Gwiazdą" miała ciekawy pomysł na fabułę, jej konstrukcję, jak i na przekaz najistotniejszych treści. Kreując portrety swoich trzech głównych bohaterów: Piotra, Ady i Daniela, daje każdemu z nich własną przestrzeń i oddaje im głos. To ich oczami oglądamy światy, jakie stworzyła im okrutna wojna. Zanim trafimy za nimi do Willi Żabińskich, przejdziemy przez piekło wojny, przez przedsionek śmierci, szponom której cudem się wyrwali.
Ada była Żydówką. To, czego doświadczyła, na co musiały patrzeć jej oczy nie opiszą żadne słowa. Chociaż uszła z życiem, to i tak większa jej część umarła na zawsze. To Jan Żabiński wyprowadził Adę z murów getta i dał schronienie w swojej willi, tak jak wielu innym Żydom, narażając życie własne i całej swojej rodziny.
"Ryzykowałem i dałem schronienie nie dlatego, że byli Żydami, lecz dlatego, że byli prześladowani. Gdyby prześladowani byli Niemcy, postępowałbym tak samo. Mowa bowiem o ludziach,którzy zostali skazani, choć niczego złego nie zrobili. To było przerażające." (powiedział Jan Żabiński odbierając w 1965 roku odznaczenie Sprawiedliwy wśród Narodów Świata)
Daniel Kleinmann przyjął polskie nazwisko Kwiatkowski. Był lekarzem. Dźwigał swą traumę, bolesną tęsknotę po rozłące z żoną i córką i tę straszną niewiedzę co tak naprawdę stało się z jego rodziną. Daniel z racji swej lekarskiej profesji był częstym gościem w domu Żabińskich.
Liczby, statystyki, daty... Nic tak nie przemawia, nie oddaje ludzkich przeżyć jak osobna ludzka historia, osobna opowieść, osobny obraz. Tutaj trzy osobne wątki splatają się w jedną niesamowitą historię, za sprawą wojny, za sprawą miłości, strat, bólu, cierpienia i za sprawą przypadku. Czy spotkanie się tych trojga było szczęśliwym zrządzeniem losu dla każdego z nich?
"Zrobić to, co słuszne..."
Często wymagało to wielkiej odwagi i wielkiego ryzyka.
"Tak, musiał zrobić to, co słuszne, inaczej nie mógłby w ogóle żyć dalej, utraciłby swoją tożsamość, nie mógłby spojrzeć w lustro. Lecz gdy zrobi to, co słuszne, jego życie ostatecznie straci swój sens. Co mu zostanie?"
To dylemat i trudna decyzja przed jakimi przyszło stanąć bohaterom tej powieści.
Jak zakończy się ta historia...?
Co jest silniejszego od bólu i strachu...?
I wciąż tli się nadzieja..., i pomimo wszystko..., choć nic już nigdy nie będzie takim jak było...
"A może jednak nadzieja...?"
Wydawnictwu Pascal dziękuję za egzemplarz recenzencki.
Zapraszam na mój fanpage na facebooku: https://www.facebook.com/myslirzezbioneslowem/