Wydawnictwo: Powergraph
Data wydania: 21października 2015
Ilość stron: 264
Wtedy zrozumiałem, że nie wszystkie wspomnienia da się wygładzić, że niektóre krążą pomiędzy wnętrznościami, raniąc je ostrymi krawędziami.
cyt.: "Wróżenie z wnętrzności" Wit Szostak
Gdy przeczytam książkę tego formatu, co "Wróżenie z wnętrzności" Wita Szostaka, jeszcze długo potem, słowa drążą mój mózg i rzeźbią moje myśli, które nie dają się okiełznać, by przekazać je dalej.
Tytuł jest intrygujący i mocno oddziałuje na wyobraźnię.
Nie jest to jednak kryminał z Kubą Rozpruwaczem. Nikt nikogo nie rozpruwa, by pastwić się nad czyimiś wnętrznościami i wróżyć z nich, jak z fusów po kawie.
To powieść głęboko psychologiczna, analizująca człowieka, jego byt egzystencjalny. Poprzez jego wnętrze, przez okaleczone ostrymi wspomnieniami wnętrzności do stanu jego umysłu, jego świadomości.
To książka o życiu, o koniecznej do odbycia drodze, wiodącej pomiędzy prywatnymi Troją i Itaką.
Podczas tej wędrówki powstają, wzbudzające podziw, mity, niczym niezniszczalne monumenty i takie, które z czasem kruszą się i zamieniają w gruzy, w szary pył.
Podczas tej wędrówki powstają, wzbudzające podziw, mity, niczym niezniszczalne monumenty i takie, które z czasem kruszą się i zamieniają w gruzy, w szary pył.
W życiu każdego następują zmiany. "Zmiany małe, jak kapanie kropli, które łatwo przegapić, bo dokonują się niezauważalnie." Są też "duże zmiany", niczym "potop", który rozpętał Mateusz i który zmienił oblicze świata." Zmiany wpływające na decyzje typu: pozostać na zatracenie, czy uciekać w nieznane?
I nie tylko życie Mateusza, podzieliło się na to sprzed potopu i na to po nim.
Dwaj bracia bliźniacy Mateusz i Błażej przeglądali się w sobie jak w lustrze, byli jak jeden. Mieli swoje marzenia i plany na przyszłość, bezkresną beztroskę dwudziestolatków. Oboje studiowali i mieli równe szanse na start w dorosłe życie.
Nagle wszystko się zmieniło.
"Lustro pęka."
Już nie są lustrzanym odbiciem. Są bardzo różni. Za jaką przyczyną? Co, tak nagle, wykreowało mądrego Mateusza i głupiego Błażeja?
"Jestem głupim bratem mojego mądrego brata, on ma wszystko, a ja nic i tak jest dobrze."
Tak ocenia siebie i brata Błażej, który jest narratorem tej fascynującej opowieści.
I teraz nic nie będzie już takie samo.
Opowiadający tę historię czterdziestoletni Błażej, od dwudziestu lat pozostaje zamknięty w swoim wnętrzu i nie nawiązuje kontaktu ze światem zewnętrznym ani jednym słowem. "Słowa trzeba oszczędzać na czarną godzinę, być może komuś uratują życie." szepcze tak do siebie, do środka i pisze tę opowieść.
Błażej obserwując teraźniejszość, wraca myślami do minionego świata, pełnego wspomnień. Dobrze, że są, choć pochodzą z szarego świata. Niektóre jednak bardzo ranią. Okaleczają jego wnętrzności, z których bardzo trudno wywróżyć dobrą przyszłość.
Wraz z Mateuszem i jego dobrą, piękną żoną Martą, zostawili dawny świat i zamieszkali na nieczynnym od lat dworcu kolejowym, w samym sercu Bieszczad, w Poświatowie.
Dlaczego mądry Mateusz pozostawił wszystko, co składało się na jego karierę zawodową, sukcesy, światowe wystawy jego rzeźb, dostatnie życie i zaszył się w głuchym lesie? Co go zawiodło? Kto zranił?
Do Poświatowa trafiają ludzie z dawnego świata, przyjaciele Mateusza, próbują namówić go do powrotu. Wówczas on ucieka w głąb lasu. Bo, czy możliwe są powroty do światów, z których się uciekało?
Błażeja, "tylko Błażeja", nikt nie namawia. On zajmuje pozycję nieistniejącego w przestrzeni.
Ucieczka! Pustka! Samotność! Cisza!
Kiedy w ogóle doszło do rozłamu między braćmi? Czy jest jedno miejsce? Czy jest konkretny czas?
Czy to ich wspólny wyjazd do Włoch, do Toskanii był decydujący?
W Toskanii właśnie Błażej uzmysłowił sobie wiele rzeczy, które, możliwe, że wcześniej w nim kiełkowały.
Tutaj jednak przestał rozumieć Mateusza. Całkowicie.
Bo jak można zakochać się w obcych, nieznanych miejscach, w "jednorazowości", jaką była Toskania?
Nie można"życia tkać z przelotności." Podziw? - tak. Miłość? - nie.
Błażej kochał miłością prawdziwą, kochał kobietę z krwi i kości. Co stało się z tą miłością?
Jakim echem odbiło się ich spotkanie z ojcem? Ojciec, bohater narodowy, potrafiący wróżyć z historii, wyjechał nagle, bez pożegnania, uciekając przez kilka obcych granic przed bezlitosnym systemem.
I teraz ta bolesna konfrontacja. Nie spotkali "tytana, wyrzeźbionego niczym Dawid, a szarego człowieka." (...) "Tata szary niebohaterski, zmęczony człowiek, który ucieka wzrokiem." (...)
"Pamiętasz Mateuszu, co się wydarzyło, albo co się nie wydarzyło? Bo ja nie."
Błażej pozostał sam, "głupi i osobny."
Teraz tylko jedno jest pewne, znalazł nowe słowo swojej matki, bo to pierwsze bezpowrotnie zgubił.
"Teraz byłem kochanym urwisem mojej mamy, byłem głupiutki, nie głupi. Mama potrafiła zaczarować nawet najczarniejszą noc syna."
Matka, bez pomocy ich ojca, radziła sobie sama. "Przekuwała porażkę w zwycięstwo."
" Wypruwała sobie żyły", by zapewnić synom dostatnie życie.
Błażej zgubił to pierwsze słowo, jakim go matka obdarowywała, zapomniał, ale wciąż dobrze pamiętał, jak dumna była z Mateusza, jak wycinała z gazet każdy jego sukces, każdą wystawę, każdy medal.
A potem schowała się w to ostateczne ukrycie i "była schowana, bezpieczna, chroniona przed światem i ludźmi."
Błażej nie chciał trafić do domu dla "zmęczonych dusz", gdzie już kiedyś był i czego w tej chwili najbardziej się obawiał. Mateusz z Martą zabrali go ze sobą do Poświatowa. Do świata poza światami.
Dworzec i poczekalnia, to miejsce gdzie zamieszkali. Miejsce pozwalające na zapomnienie, na "zabijanie światów." Miejsce dobre na przeczekanie, pełne nadziei na małe i duże zmiany, na lepszą przyszłość.
Ale to "tu i teraz" jest najważniejsze.
Wit Szostak poruszył temat eskapizmu, temat od zawsze aktualny, co spowodowało wprowadzenie mitologizacji pewnych fraz. Ucieczka, zazwyczaj determinowana jest strachem. Ucieczka przed bezlitosnym systemem, przed aresztowaniem, przed dotychczasowym życiem, pełnym rozczarowań, pełnym presji i wielkich oczekiwań.
Uciekał ojciec, uciekał Mateusz, uciekał Błażej... Każda próba ucieczki, kończy się fiaskiem. Nie da się uciec od życia, od siebie samego.
Pisarz podjął problematykę uniwersalną, ponadczasową i zrobił to po mistrzowsku. Mocną stroną jest tutaj styl paraboliczny, mieszanka dosłowności z alegorią i symboliką. Jak również język, którym relacjonuje nam swą opowieść narrator. Pewien chaos, powtarzalność, cykliczność sformułowań, to zamierzony i trafiony zabieg. Uzyskana w ten sposób rytmika, odzwierciedla stan umysłu narratora. Prawdziwy majstersztyk.
Narrator szepcze do siebie, do środka i pisze tę opowieść. To przekaz z głębi, z trzewi, z zakamarków labiryntu poplątanych myśli, gdzieś z miejsca, gdzie łączy się świat rzeczywisty z magią. To przekaz z nurtu realizmu magicznego, fantasy, wymagających od czytelnika zatrzymania się dla zadumy, dla refleksji. Jestem zwolenniczką takiej literatury, zgłębiającą, wciąż do końca niezbadaną, ludzką psychikę.
Książka ukazała się w serii Kontrapunkty Wydawnictwa Powergraph. Nagrodzona tytułem Książki Roku 2015 lubimyczytać.pl w kategorii Fantastyka, fantasy. Od niej zaczęłam odkrywanie talentu literackiego Wita Szostaka. Koniecznie muszę nadrobić.
Ostatnia z jego powieści "Sto dni bez słońca", nominowana była do Paszportów Polityki 2014; przedostatnią "Fugę", nominowano do Nagrody Nike 2013.
Namawiam gorąco do tej lektury, bowiem każdy ma swoje "wczoraj" i wspomnienia, które pomimo, że nie zawsze dadzą się "wygładzić", to zawsze można kolejny raz je przemyśleć, by mniej raniły, by mniej bolały.
By zapełnić pustkę, by przerwać ciszę...
Wydawnictwu Powergraph serdecznie dziękuję za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.
Zapraszam na mój fanpage na facebooku: https://www.facebook.com/myslirzezbioneslowem/
Fajnie to ujęłaś, bardzo emocjonalnie - ja doceniam "Wróżenie...", ale nie jest to moja ulubiona książka Szostaka i głupio przyznać, dopiero przy lekturze Twojej recenzji poczułam się naprawdę wzruszona niektórymi wątkami, których nie doceniłam podczas czytania samej książki. Ja u siebie też skrobnęłam przemyślenia o "Wróżeniu...", zapraszam: http://samaporcelana.blogspot.com/2015/11/wrozenie-z-wnetrznosci-szostaka-piec.html Btw, skoro piszesz, że chcesz ponadrabiać Szostaka, to polecam przede wszystkim "Oberki do końca świata", niesamowita rzecz. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz. Zaraz zajrzę do Ciebie, a po "Oberki do końca świata", z pewnością sięgnę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJeśli jest tak dobra jak Szczygieł, choć pewnie inna, zarażam się Panem Szostakiem, Mariolko. Krystyna.
OdpowiedzUsuńBardzo cieszy mnie ten fakt Krysiu :)
OdpowiedzUsuń