czwartek, 24 września 2015

WYNIKI WRZEŚNIOWEGO KONKURSU NA RECENZJĘ!






Ogłaszam, że we wrześniowym KONKURSIE na recenzję miesiąca, zwyciężyła recenzja nadesłana przez Bohaterkę Realną. Zrecenzowana książka to powieść Agnieszki Kalugi pt. "Zorkownia".
Gratuluję serdecznie! 

Jednocześnie dziękuję pozostałym uczestnikom za nadesłane recenzje. 

Zapraszam do lektury nagrodzonej recenzji, która znajduje się w poniższym linku!



* Nagrodą jest poruszająca opowieść "Między światami. Moje życie i niewola w Iranie"-Roxany Saberi - ufundowana przez wydawnictwo SQN.


środa, 23 września 2015

"Między światami. Moje życie i niewola w Iranie"- Roxana Saberi

Okładka książki Między światami. Moje życie i niewola w Iranie

Autor: Roxana Saberi
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 23 września 2015
Ilość stron: 384


   Ignorantem jest ten, co myśli, że religia i polityka to dwie różne rzeczy.
                     cyt.: "Między światami. Moje życie i niewola w Iranie"
                             Roxana Saberi



   Iran bardzo fascynował Roxanę. Urzekł ją swym pięknem, wielokulturowością. Kraj zamieszkiwany przez różne grupy etniczne,  pełen tajemnic, intrygował i zachęcał do poznania go.
W 2003 roku, dwudziestopięcioletnia amerykańska dziennikarka, Roxana Saberi, wyjechała z rodzinnej Dakoty Północnej w Stanach i zamieszkała w Iranie, ojczyźnie swego ojca. Zostając zagranicznym korespondentem, spełniała swoje marzenia. Po trzech latach, zupełnie nieoczekiwanie, władze Iranu odwołały jej oficjalną przepustkę prasową. Mogła wówczas wyjechać. Została. Z zamiarem napisania książki o życiu w Iranie, widzianym oczami jego mieszkańców.

Zachłanność w poznawaniu świata, jak wielka chęć naprawiania go, to cała jej wina. Całe zło, jakiego się dopuściła. Rozmowy z ludźmi i ta jej nieposkromiona ciekawość. To wystarczyło. Oskarżono ją o szpiegostwo na rzecz obcego wywiadu. Aresztowano i osadzono w teherańskim okrutnym więzieniu Evin, gdzie trafiali więźniowie polityczni.
Wkrótce miała się przekonać, że istnieją światy, jakże różne od tego, który znała. Jaka dzieli je czeluść.
Bezwzględne szpony reżimu wciągnęły ją w świat, gdzie "prawda nie ma zastosowania". W świat, gdzie rządzi strach. Strach przenika oprawców, których nadrzędnym celem jest, by ich ofiary bały się jeszcze bardziej.
Roxana, pod zarzutem działania na szkodę bezpieczeństwa narodowego, została skazana na osiem lat totalitarnego piekła. To świat irańskiego reżimu i jego absurdalne oblicze.

Monarchia w Iranie wcale się nie skończyła wraz z upadkiem szacha. Błędne koło kręci się nadal.
Po rewolucji w 1979 roku, po obaleniu szacha, po kolejnych czystkach, nastał ustrój, łączący elementy nowoczesnej demokracji z religijną dyktaturą. Autorytety religijne wprowadziły surowe prawa wzorowane na szariacie.
Miał to być początek nowego etapu historii ze znamionami wolności. A był gorzkim rozczarowaniem. Brak wolności, ale też utrata prawa jednostki. Łamanie praw człowieka jest tu na porządku dziennym. Dyskryminacja ze względu na płeć i na religię. Kobiety zakutane w szmaty od stóp do głów.
Reżim, to siła nieustraszona. Przetrwał inwazję Iraku, wewnętrzne walki o władzę, jak i liczne sankcje polityczne i gospodarcze, nakładane przez Stany Zjednoczone i ONZ.

Więzienie Evin, to jedno z tych miejsc, które za główny cel miało unicestwić każdego szpiega, każdą śmielszą myśl, każde zagrożenie wobec władzy.
Przesłuchania, szantaż, tortury, to narzędzia, za pomocą których zmieniano tok myśli więźniów, wzbudzano strach. Paniczny, bezgraniczny strach. Silniejszy niż zasady. Strach fabrykujący kłamstwa, jako warunek konieczny by ocalić życie. Bo z Evin można było już nigdy nie wyjść na wolność. Tu poznawało się znaczenie tego słowa.
Roxana Saberi uległa strachowi. W obawie o życie swoje, rodziców, brata.
Oszołomiona, przerażona, zaczęła "współpracować", tak, jak tego od niej oczekiwano. Przyznała się do wszystkiego, co jej zarzucano, a czego nie zrobiła. Złamała się, by "nie zgnić w więzieniu".

Jeśli książka, do której zbierała tak liczne materiały, była tylko przykrywką jej współpracy z obcymi agencjami wywiadowczymi, to kto za tym stoi?
"Kto kazał robić tyle wywiadów?". "Kto pani płaci za książkę?"
Kto? Kto? Kto...?
Ginęła pod ciężarem absurdu. Czując obrzydzenie do śledczych, starała się z całych sił wzbudzić ich zaufanie, by jej wierzyli. Nawet w to, że godzi się na ich układ i po wyjściu z więzienia, będzie dla nich szpiegować zagranicznych dziennikarzy, dyplomatów.
Porzuciła prawdę. Kim się stała? Dlaczego pozwoliła odrzeć się z godności?
Izolacja, osamotnienie, bezsilność, to tortury silniejsze od fizycznych.
Ciemność. Przytłaczająca, że traci się poczucie istnienia.

Wbrew obietnicom, nawet, gdy przyznała się do swej "winy", nie wyszła na wolność. Wyszła z odosobnienia, z izolatki. Przechodziła z jednej celi do drugiej. W największym mroku tego świata spotkała Anioły. Anioły z Evin. Tak nazwała swoje współlokatorki. Czego się od nich nauczyła? Jaką wskazały jej drogę, by powrócić do prawdy, do samej siebie? Szła za ich głosem... "To dzięki głosom innych powróciła jej siła." Siła i odwaga, by odwołać wcześniejsze zeznania. Pomimo, że śmierć zaglądała w oczy.

Czuła do siebie pogardę. I wstyd.
 Roxana Saberi,  podjęła walkę. Odnalazła w sobie siłę, o której wcześniej nie miała pojęcia. Walczy o sprawiedliwość, rozdarta pomiędzy prawdą, a pragnieniem wolności. Cierpienie było trudną drogą w głąb jej świadomości, podróżą do lepszego zrozumienia wielu ważnych spraw. To doświadczenie pomogło jej zrozumieć, co znaczy utracić podstawowe prawa. Odczuła, jak bolesna jest walka z wszelką niesprawiedliwością. Tu pozbawiona wolności, oceniła tę wartość ponad wszystko.
Po stu dniach pobytu w więzieniu, sąd apelacyjny zmienia wyrok...
O sprawie Roxany Saberi mówi już cały świat. Tysiące ludzi ujmuje się o jej uwolnienie. Wstawiają się za nią organizacje ochrony praw człowieka. List w jej obronie podpisują szefowie najważniejszych amerykańskich mediów. Czy miało to wpływ na irańską sądowniczą machinę...?
Dziennikarka opowiada o tym światu. Daje swoje świadectwo prawdy, odwagi, walki o godność i wolność.
Mówi o tym szczerze i nieskrępowanie, w imieniu własnym i innych, walczących o swoje podstawowe prawa. Podkreślając naukę, jaką wyniosła z tamtej otchłani, że "w każdej ciemności jest jakieś światło, i mimo iż zawsze po drodze ktoś będzie cierpiał, ostatecznie zwycięży prawda."


Dziękuję za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego Wydawnictwu Sine Qua Non.


 

Zapraszam na mój fanpage na facebooku: https://www.facebook.com/myslirzezbioneslowem






wtorek, 15 września 2015

"1945. WOJNA i POKÓJ " - Magdalena Grzebałkowska

"1945. Wojna i pokój" Magdalena Grzebałkowska literatura faktuAutor: Magdalena Grzebałkowska
Wydawnictwo: Agora SA
Data wydania: kwiecień 2015
Ilość stron: 420

    Po coś ty, dziecko, tutaj wróciła? Po co? Tu jest tak strasznie w tej Polsce...

                                 cyt.: "1945. Wojna i pokój"- Magdalena Grzebałkowska


Każdy, kto przeżył wojnę, ma jej własny obraz, ma też własne odczucie wyzwolenia. Własną pamięć. Poprzez ludzką pamięć, po wielu latach, wracamy do 1945 roku. Końca wojny, jak i do wcześniejszych zdarzeń, przywołanych wspomnieniami tych, którzy chcieli o tym opowiedzieć.
"A pani pyta, czy jakieś szczęście mnie w 1945 roku spotkało? Więc odpowiadam: szczęściem było, że nikt z mojej rodziny w tamten rok nie umarł. (...) Kto miał takie szczęście, to miał."

Nadal zabijali. Nadal umierali. Ludzie ludzi...
Rok końca wojny był czasem wielkiego chaosu. Żywi, ale poobijani, zbolali, wracali do swych ojczyzn, które zostały im odebrane, wracali do domów, których już nie było. Jeśli dom nie był ruiną, to mieszkał w nim ktoś inny, mówiący w  innym, niż oni języku.
Kto zmienił tak diametralnie krajobraz? Kto poprzesuwał granice?

Fakty. Daty. Liczby. Miejsca. Mnóstwo książek, filmów, lekcji historii. Pomniki. Muzea. Ogrom tragedii. Przytłaczający. Czy wiemy już wszystko? Czy dość już o wojnie? Więcej się nie da?
Każdy człowiek, to osobna historia, osobna opowieść, przemawiająca bardziej, niż najciekawsza lekcja historii. Przekonałam się o tym, czytając książkę "1945. Wojna i pokój" Magdaleny Grzebałkowskiej.
Jest to reporterski przekaz tamtej dramatycznej rzeczywistości, ukazany z perspektywy tych, którzy przeżyli. Autorka dociera do świadków tamtego czasu. Złego czasu. Słucha ich wspomnień, ogląda zdjęcia, patrzy im w oczy, w ich twarze i widzi strach. Tamten. Nieustępliwy. Strach wlecze się i zostaje. Strach się nawet dziedziczy. Taka scheda.

Autorka swą peregrynację odbywa po śladach Wandy Melcer, powojennej reporterki, która opisywała proces repatriacji ludności. Magdalena Grzebałkowska drąży, dopytuje, weryfikuje. Zmywa z tego wcześniejszego obrazu kłamliwe kolory zachwytu i tworzy nowy, może mniej barwny, a rzetelny obraz. Wielowymiarowy.
Przemieszczam się, wraz z pisarką i z jej bohaterami, z miejsca na miejsce. Towarzyszy mi przy tym natłok myśli, ogrom emocji. Ta książka zahacza o mózg. Tyle ważnych i trudnych spraw dzieje się na kartach tej książki.
Ludzie opuszczają swoje domy, w pośpiechu, w strachu, oceniają, co ma dla nich największą wartość, co muszą ze sobą zabrać. Co zakopać, schować, gdyby wrócili...? Tu, na Kresy Wschodnie.
"Jeszcze ostatni raz spojrzenie na dom, na sad..."
Dokąd jadą? Czy wrócą, jak się uspokoi? "Tu będzie teraz Rosja"- przekonywali do wyjazdu agitatorzy.
Trudno było uwierzyć w te słowa, które wciąż tłuką się po głowie. Jeszcze trudniej pojąć, gdy nowe władze wmawiały Kresowiakom, że urodzili się w Związku Radzieckim.

Wielka akcja przesiedleńcza "Wisła". Na Ziemie Odzyskane. Stąd uciekają zamieszkujący do tej pory rodziny niemieckie. Zostawiają swój dobytek. Co cenniejsze zakopują, z nadzieją powrotu. Tak, jak Polacy na Kresach. Inni szabrują, sprzedają, kombinują. Przyjeżdżają osadnicy.
Jak to jest wejść w czyjeś domostwo, dopiero co opuszczone? "Jak to jest żyć w cudzych butach, szytych na miarę?"

Reporterskim okiem Magdaleny Grzebałkowskiej obserwujemy popłoch na statku "Wilhelm Gustloff". Załadowany ponad miarę niemieckimi cywilami. Około 8-9 tysięcy pasażerów marzy tylko o tym, by bezpiecznie dopłynąć do Kilonii. Nadzieja tych ludzi zostaje storpedowana przez trzy torpedy-  "Za Ojczyznę", "Za Leningrad", "Za naród sowiecki", czwarta, "Za Stalina", utknęła w wyrzutni...
Jest styczeń, dwudziestostopniowy mróz, w lodowatej wodzie można przeżyć zaledwie dwie minuty. Ocalało około 1200 osób.

Wielowymiarowość obrazu Grzebałkowskiej polega właśnie na tym. Pokazuje ludzkie cierpienie bez uwzględniania narodowości. Pokazuje człowieka. Uciekającego, poganianego przez strach. Chowającego się na śmietnikach, w studniach, w psich budach. Tak, jak pokazane tutaj żydowskie dzieci, którym udało się uciec z getta. Odnajdujemy je w otwockim Domu Dziecka. Tam też, przesiąknięte strachem, chowały się w różne zakamarki. 

Wojna to wielogłowa hydra o wielu twarzach. Co ją tak oślepia? Czego się tak panicznie boi? Że jest tak bezwzględna? Prze do swojego celu przez piekło i musi zabrać ze sobą tak wielu? I wciąż nie może zaspokoić swego głodu? Wciąż żądna ofiar?
Rok 1945. Już łeb urwany hydrze, a wciąż giną ludzie... o krok od zwycięstwa, o krok od wolności...
Radość, euforia miesza się z wciąż żywą wrogością, chęcią zemsty. Co bardzo dobitnie widzimy w obozie pracy dla jeńców niemieckich w Łambinowicach. Jego komendant Czesław Gęborski jest uosobieniem nienawiści do faszyzmu, co przejawia się w akcie zemsty na jeńcach. Akt zemsty, jako jedyny, nadrzędny cel.

Rok 1945. Koniec wojny i wielkie rumowisko. Gdzie będzie stolica? W Warszawie, której nie ma? A może w Łodzi? Ludzie zamieszkują w ruinach. Rozkładające się ludzkie ciała. Trwa ekshumacja zwłok i godny pochówek. Do zrujnowanych, wypalonych kamienic Warszawy wraca życie. Ludzie szukają swoich bliskich. Piszą na murach pozostałych z ich domów adresy, wskazówki... Ból, niezagojone rany i nadzieja.
To wszystko opisane jest w dwunastu rozdziałach, dwunastu miesiącach roku 1945. Reporterskie relacje przeplatają się z ogłoszeniami prasowymi tamtych chwil, co nadaje jeszcze bardziej wyrazistych rysów, wiarygodności zdarzeń.

Autorka zadedykowała książkę swojej babci Władysławie Gawryluk. która w 1945 roku miała 19 lat.
Pomyślałam sobie, że moja mama w tym roku też miała 19 lat. Tata miał lat 29. Gdzie w tym czasie byli nasi bliscy? Czy wszystko nam opowiedzieli? Czy zdążyliśmy zapytać?
Kto był sprawcą tego zamieszania...?
"Dlaczego właściwie tylu Polaków w 1945 roku przyjechało na Śląsk?"
Zastanawia się Niemka, mieszkająca w Polsce cały czas, 69 lat po wojnie...

(...???); (...!!!)

"- Ach, to o to chodziło!"

Zapraszam na mój fanpage na facebooku: https://www.facebook.com/myslirzezbioneslowem


środa, 9 września 2015

KONKURS NA RECENZJĘ WRZEŚNIA




Napisz recenzję i weź udział w KONKURSIE NA RECENZJĘ MIESIĄCA!


We wrześniu do wygrania książka Roxany Saberi  pt."Między światami. Moje życie i niewola w Iranie"






Zwycięska recenzja będzie pod koniec roku brać udział w konkursie na RECENZJĘ ROKU wraz z innymi zwycięskimi recenzjami z poszczególnych miesięcy!

NAPISZ RECENZJĘ, WYŚLIJ I WYGRAJ NAGRODĘ!

Zasady konkursu:
1. Aby zgłosić recenzję do konkursu, należy przesłać recenzję dowolnej książki do 22 września 2015 r. na adres mailowy: myslirzezbioneslowem@gmail.com (temat wiadomości: KONKURS NA RECENZJĘ) wraz z imieniem i nazwiskiem osoby zgłaszającej. Jeden uczestnik może wysłać jedną recenzję w danym miesiącu - każda recenzja może być zgłoszona tylko raz do konkursu i nie będzie mogła brać udziału w kolejnych konkursach na recenzję miesiąca.

2. Do konkursu zostaną zakwalifikowane recenzje spełniające wymogi konkursowe (patrz pkt. 7). W jednym miesiącu zakwalifikowanych do konkursu może zostać maksymalnie 5 recenzji. Jeżeli zostanie nadesłanych więcej recenzji, zakwalifikowanych zostanie 5 recenzji, które będą wyróżniały się wysokim poziomem i będą według mnie najciekawsze.

3. Recenzje zostaną jednocześnie opublikowane 23 września 2015 r. na blogu Myśli rzeźbione słowem w zakładce "KONKURS NA RECENZJĘ MIESIĄCA".

4. W konkursie zwycięży recenzja, która od momentu opublikowania zakwalifikowanych recenzji, do 30 września (włącznie) uzyska najwięcej polubień na Facebooku (przycisk "lubię  to" znajduje się pod każdą konkursową recenzją). Najlepszą recenzję wybierają więc sami czytelnicy! Zwycięska recenzja będzie pod koniec roku brać udział w konkursie na RECENZJĘ ROKU wraz z innymi zwycięskimi recenzjami z poszczególnych miesięcy.
Aby kliknięcia były naliczane, powinny być dokonane ze strony bloga Myśli rzeźbione słowem (wtedy mamy 100% pewność, że działa licznik polubień :).

5. Jeżeli zostanie nadesłanych mniej niż 3 recenzje, zwycięzca będzie wybierany przeze mnie - według kryterium poziomu i jakości recenzji.

6. Autor/Autorka zwycięskiej recenzji otrzyma nagrodę książkową ufundowaną przez wydawnictwo Sine Qua Non.

7. Wymogi konkursu:

a. Recenzję można wysłać w formie pliku (doc) lub linku / jeśli recenzję zgłasza bloger to może być ona wysłana za pomocą linka do danego bloga, z podaniem imienia i nazwiska osoby zgłaszającej (jeśli autor recenzji nie życzy sobie ujawniania swoich danych osobowych to proszę wskazać "blogowy" pseudonim, który ma być ujawniony pod konkursową recenzją natomiast imię i nazwisko pozostanie do wiadomości organizatora. W przypadku blogerów, zgłoszona recenzja zostanie skopiowana na bloga Myśli rzeźbione słowem, jako recenzja konkursowa.
b. Recenzja musi być autorstwa osoby zgłaszającej ją do konkursu, nie może naruszać cudzych praw autorskich. Organizator nie odpowiada za ewentualne naruszenia praw przez uczestników konkursu.
c. Recenzja nie może zawierać wulgaryzmów, treści obraźliwych etc.
d. Recenzję należy wysłać na adres mailowy: myslirzezbioneslowem@gmail.com (temat wiadomości: KONKURS NA RECENZJĘ)
e. Uczestnicy konkursu wyrażają zgodę na publikowanie ich recenzji oraz danych osobowych: imienia i nazwiska bądź pseudonim
Bieżące informacje na temat konkursu publikowane będą na fanpage'u bloga: https://www.facebook.com/myslirzezbioneslowem

W związku z powyższym zapraszam do polubienia strony, jak i zostania członkiem bloga Myśli rzeźbione słowem!

Powodzenia!

Partner konkursu:







Nagrody fundowane wydawnictwo SQN można nabyć również za pośrednictwem księgarni internetowej: http://www.labotiga.pl/

poniedziałek, 7 września 2015

"Nie oddam dzieci" - Katarzyna Michalak

Okładka książki Nie oddam dzieci!
Autor: Katarzyna Michalak
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 22 kwietnia 2015
Ilość stron: 304


    Obyśmy nasze "zakręty śmierci" minęli szczęśliwie i wrócili do domu...

           cyt.: "Nie oddam dzieci"- Katarzyna Michalak 


To zacytowane motto zawarła Katarzyna Michalak w dedykacji swej powieści "Nie oddam dzieci"-" wszystkim, którzy żegnają się z życiem, gdy mają wyruszyć w podróż po polskich drogach".


    Ostatnio wydana powieść pisarki "Nie oddam dzieci", trzecia z serii z Czarnym kotem, to zarazem pierwsza, jaką przeczytałam z jej imponującego dorobku.
Już sam tytuł, jak również pięknie ilustrowana okładka, pobudzają emocje i ciekawość.
"Nie oddam dzieci!", to deklaracja, zobowiązanie, życiowy cel samotnego ojca.

  Tego, co wydarzyło się sądnego dnia w życiu rodziny Michała Sokołowskiego, nikt nie mógł przewidzieć. Bo niby jak? Sny? Przeczucia? Intuicja? Odpędzamy od siebie złe myśli, sny, mary. Bo dlaczego akurat nas miałoby spotkać coś złego? 
Wpadamy w wir zwykłych codziennych spraw. Ważnych. Mniej ważnych. Czasochłonnych. Gonimy, niczym Pendolino. Mijają nas postaci naszych najbliższych. Ich głos jest ledwie słyszalny, niezrozumiały.
W takim pędzie funkcjonował Michał Sokołowski, wzięty chirurg, mąż Marty, ojciec trójki dzieci.
Praca w szpitalu pochłonęła go bez reszty. Coraz mniej miał czasu dla rodziny...

Tego dnia też nie mógł odebrać Antosia z przedszkola. Nie miał jeszcze prezentu dla trzylatka na jego urodziny. I te ciągłe wymówki żony... Ale on to wszystko nadrobi. Wieczorem. Marta na pewno zrozumie... Wybaczy... Przecież on tak się stara...

Jednak, czasami zdarza się tak, że już niczego nie można nadrobić, dopowiedzieć, wytłumaczyć. Nie można już spojrzeć sobie w oczy, przytulić, przebaczyć. I o tym właśnie jest ta książka.
Marta Sokołowska, w ósmym miesiącu ciąży, wraz z synkiem Antosiem, ginie w wypadku samochodowym. A jeszcze kilka minut temu byli u Michała w szpitalu...
Pisarka swą książką zabiera głos w bardzo ważnym temacie, w temacie dramatycznych zdarzeń na naszych drogach. To krzyk w sprawie wypadków z winy nieodpowiedzialnych kierowców, prowadzących pod wpływem alkoholu i środków odurzających. Przerażający krzyk!
Katarzyna Michalak nie oszczędza czytelnika. Zabiera go na "zakręt śmierci", gdzie, bez znieczulenia, pokazuje szczegół, za szczegółem tragicznego wypadku.

Michał  pogrążony jest w niewyobrażalnej rozpaczy. Do bólu dołącza się trudne do zniesienia poczucie winy.
To dopiero początek tragedii. Druzgocącej. Miażdżącej.
Pisarka, splotem następujących po sobie wydarzeń, nakręca spiralę emocji. Na jednym nieszczęściu się nie kończy. Zamiast pomocnej dłoni, Michał obrywa następne bolesne razy.
Popada w depresję, odcina się od świata. Trudno jest komukolwiek przebić tę skorupę i wejść z pomocą. Cios, za ciosem... Ale przecież nie może oddać dzieci... Musi walczyć...Czy da radę się podnieść?

Fatalne zrządzenie losu.  Do granic wyobraźni, możliwości, zrozumienia. Do granic absurdu. Taką drogę wybrała pisarka, taki środek wyrazu, by dotrzeć do naszej wyobraźni, świadomości, wrażliwości, do najczulszych strun. Wydawać by się mogło, że to niewiarygodne. Nie godzimy się na to. Mamy za złe pisarce, że wymyśla niestworzone rzeczy, że utwierdza nas w skamieniałych stereotypach. Bo może to za dużo, jak na jednego bohatera? Ale, czy opisane sytuacje są tak nierealne, że nie mogłyby mieć miejsca? Wyssane z palca? Ściągnięte z innych planet?

Wokół nas pełno jest absurdu. Właśnie w tym ważnym temacie walki rodziców o własne dzieci. Bezględny, bezduszny system wciąż funkcjonuje. Zabiera się dzieci z powodu biedy, depresji, nawet z powodu nieładu w mieszkaniu i fruwających muszek owocówek.
Książka wyzwala ogromne pokłady emocji już od samego prologu.
To, co uznałabym za nietakt ze strony pisarki, to narzucona miejscami interpretacja własna, uprzedzanie mających nastąpić zdarzeń. To niefortunny zabieg. Niczego nie wnosi. Jest bezwzględnie konieczne pozostawienie miejsca dla czytelnika, na jego przemyślenia, refleksje, opinie, wnioski. Nikt nie oczekuje wystawiania tak do końca "kawy na ławę". Autor powinien zaufać czytelnikowi i jego inteligencji, zdolności kojarzenia faktów.

Podoba mi się konstrukcja fabuły. Tak, jak w życiu splatają się ludzkie drogi, losy, tak tutaj przeplatają się wątki. Pisarka nie poprzestała na lakonicznej informacji, kto jest sprawcą wypadku, w którym ginie Marta Sokołowska z synkiem. Sprawcy nie pozostają anonimowi. Naprzemiennie kontynuowane wątki mówią nam raz o głównych bohaterach - Sokołowskich, raz o światku, z którego wywodzi się Alfred Niro- Kołek i Tadek Marszak, jadący czarnym BMW. Kim oni są...? Z jakiego piekła wyszli...? Pisarka dobitnie, wyraziście rysuje portrety czarnych charakterów.

Codzienne wypadki komunikacyjne na drogach, to codzienne ludzkie cierpienie. Niewinne ofiary. Czarna statystyka. Ciągła walka. Poczucie bezsilności. Jazda samochodem pod wpływem spożycia alkoholu, czy narkotyków, to wciąż plaga. Gdzie tkwi przyczyna...? Dlaczego czują się bezkarni...?
"Panowie tego świata. Panowie życia i śmierci." Sama uszłam szczęśliwie z wypadku, spowodowanego przez jednego z nich, bo tkwią w mniemaniu, że mają swoje własne prawo. Tacy przeważnie najmniej ucierpią fizycznie.

Katarzyna Michalak napisała książkę z przesłaniem. I na nim skupiłam całą swą uwagę. Nigdy nie wiemy, co czeka nas na naszej drodze życia, na zakręcie... Dlatego cieszmy się każdą wspólną chwilą, a wychodząc z domu, rozstając się z bliskimi, odpuszczajmy gniew, wyciszmy zbędne emocje, wyciągnijmy dłoń, przytulmy się, zdając sobie sprawę, że może nie być drugiej szansy.

  Zapraszam na mój fanpage a facebooku: https://www.facebook.com/myslirzezbioneslowem