środa, 29 czerwca 2016

WAKACYJNY KONKURS!



Drogi Czytelniku,

masz w perspektywie urlop, zasłużony odpoczynek
od obowiązków, zadań specjalnych i ciągłego pędu?
Chcesz się zrelaksować, nabrać dystansu, a zarazem
dobrze się bawić? Może Tobie pomóc w tym lektura najnowszej książi autorstwa Anny Szczęsnej pt. "GANG różowych KAPELUSZY", nad którą blog Myśli rzeźbione słowem sprawuje patronat medialny.
Jest to lektura z pozoru lekka, łatwa i przyjemna - z pozoru, ponieważ pozawala na głębsze przemyślenia i uświadamia, że cokolwiek  złego nas w życiu spotyka, to jeszcze nie jest to koniec świata!

Co trzeba zrobić, aby wziąć udział w konkursie?


1. Należy odwiedzić fanpage Myśli rzeźbione słowem;

2. Udostępnić na swoim facebookowym profilu, post konkursowy znajdujący się pod poniższym adresem:

https://www.facebook.com/myslirzezbioneslowem

3.Odpowiedzieć w komentarzu pod postem na pytanie:

Jaki jest Twój złoty środek na życiowe zawirowania i przeciwności losu?

-----------------------------------------------------------------------------------------------

Co zrobić żeby wygrać książkę?

Nagrodzona zostanie osoba, która w najciekawszy sposób odpowie na pytanie konkursowe.


Kiedy i gdzie nastąpi rozstrzygnięcie konkursu?

6 lipca 2016 r. o godz. 20:00 na fanpage'u oraz blogu Myśli rzeźbione słowem.


Kto ufundował nagrodę?


 Wydawnictwo Lucky



Serdecznie ZAPRASZAM do udziału w konkursie - ja już jestem po lekturze, zapisałam się do Gangu Różowych Kapeluszy,  a na zachętę zapraszam do lektury mojej recenzji :) 



piątek, 17 czerwca 2016

"Gang różowych Kapeluszy" Anna Szczęsna

Autor: Anna Szczęsna
Wydawnictwo: Lucky
Data wydania: czerwiec 2016
Ilość stron: 304



                                    NA ZAKRĘCIE...

              tytuł rozdziału "Gang różowych kapeluszy" Anna Szczęsna


   Każdy może nagle znaleźć się na zakręcie.Wcale nie trzeba być w wieku 60+, jak cztery bohaterki powieści Anny Szczęsnej "Gang różowych kapeluszy". Stanąć twarzą w twarz z ciemną plamą, z nieprzeniknionym mrokiem, z mgłą, burzą, sztormem, a nawet gromem. Tak nagle, nieoczekiwanie, boleśnie, coś może przesłonić i odebrać całą radość i beztroskę. Jakaś chwila, moment jakiś, niczym cezura, bez znieczulenia, przecina czyjeś życie na dwie części, na tę "przed" i na tę "po".
Zdarza się, że to ciężar nie do udźwignięcia. Powalający. Można ugiąć się i tak pozostać na długo. Samym ze sobą. Izolować się. Cierpieć. Ginąć. Można też, podczołgać się, by zobaczyć, co jest za zakrętem...? Znaleźć siły, by odebrać uporczywie dzwoniący telefon, czy też otworzyć drzwi, by podjąć*"pomocną dłoń".O tym jest właśnie ta książka.

O niepowetowanych stratach; o upływie czasu, przemijającej urodzie, utracie zdrowia i witalności, o samotności. Wszystko to przekazane jest w niekonwencjonalnej formie, z domieszką humoru, nutką szaleństwa i ogromem pozytywnej energii.  Aż dziw bierze, że pisarka, przedstawicielka młodego pokolenia, potrafiła wziąć w ręce tak trudne, przygnębiające zagadnienia, pozbawić je zbędnego balastu i wyeksponować łagodniejszą, jaśniejszą, pozytywną ich stronę.

Cztery główne bohaterki, to cztery przyjaciółki, każda ze swoim bagażem życiowych doświadczeń. Dużo je różni. A co  łączy?

MARIA, dopiero co, pochowała swojego ukochanego męża Gucia. Otacza ją "smutek gęsty jak smoła".
Dlaczego Gucio miał przed nią tajemnice? Dlaczego musiała usłyszeć to z ust jego pierwszej żony? Jakie miała intencje Krystyna, ujawniając jej to wszystko właśnie teraz? Jak wydarzenia z przeszłości wpłyną na przyszłość Marii?
Czy oswobodzi się z owijającej ją*"żałoby na metry"? 

OLGA potrafiła przed światem i przyjaciółmi kreować się na silną i barwną osobę.
"Natura obdarowała ją dość atrakcyjną powłoką, pod którą skrywała się prawdziwa ona, zimna i nieczuła."
Mężczyzn traktowała przedmiotowo. A gdy uczucia dochodziły do głosu, skrzętnie je skrywała i uciekała przed nimi. Tak było bezpieczniej. Do niej zawsze należało ostatnie słowo i to ona odchodziła. Schronienia szukała w literaturze o kobietach, jej podobnych, silnych, ale i okrutnych. Smutki topiła w alkoholu, który miał znieczulić ból samotności. 
A, gdy poznała Konrada..., wiele się zmieniło. Ale wraz z nim przyszły chwile, "gdy niemożliwym jest przybranie maski".

SERAFINA jest mistrzynią w parzeniu ziołowych mikstur. Leczy nimi wszystkie swoje i cudze niepokoje. Wyciszona, potrafi cieszyć się tym, co dookoła. "Po każdym przykrym zdarzeniu po prostu otrzepywała się i obracała twarz w stronę słońca." Swą codzienność dzieli z kotem Cynamonem. Wdzięczna była ogromnie losowi, że ma swoje przyjaciółki i są zawsze obok, gdy się coś dzieje. 
Nagle w jej spokojne życie, z impetem, wprowadza się siostrzenica Bogna, a wszelkie jej pomysły, przeganiają nudę na cztery strony świata.

BARBARA, jako jedyna z przyjaciółek, ma liczną rodzinę; czworo dzieci, wnuczkę i męża Lucka, o którego troszczy się, dba od lat, niczym o kolejne dziecko. Wszystko było na jej głowie. Sama musiała dopilnować całego domostwa, nikogo nie prosząc o pomoc. Nagle kręgosłup odmawia jej posłuszeństwa. 
Smaruje, okłada czym tylko może, by poczuć ulgę. Jakimś zbiegiem okoliczności rozmasowano jej kręgosłup olejkiem erotycznym, czego skutki były nieprzewidywalne. 
Konieczna jednak była terapia i rehabilitacja w sanatorium i związany z tym wyjazd do Ciechocinka.
*"Ale jak to, mam wyjechać?" Zostawić dom, rodzinę? Czy to możliwe?

Cztery kobiety i otaczająca je rzeczywistość. Przyjaźnią się, wspierają, rozumieją bez słów. Wspólnie i każda z osobna, robią bilans zysków i strat, dokonują podsumowań, stawiają sobie ważne pytania. I chociaż coś cennego przemija bezpowrotnie, one pozostają i ich niezrealizowane marzenia. Budujące jest to, że wiek nie zakotwicza ich w jednym miejscu. Jednoczą się swoją siłą, energią, chęcią sięgania po marzenia, by je spełniać i siebie same. Zakładają różowe kapelusze, tworząc swój GANG, uzbrajają się w szaloną spontaniczność i ruszają w bój po trochę szczęścia, które zamierzają wyrwać życiu.
Próbują coś zmienić*"w poszukiwaniu dawnego rytmu", a może*"blasku przyszłości", wpatrują się w horyzont, na którym może pojawić się coś nieprzewidzianego,*"czyżby przeznaczenie"?

Rozterki, problemy, straty, ale też i marzenia, plany, sposób na znalezienie szczęścia rozpisane na 61 rozdziałów, które to dzielą fabułę na cząsteczki, niczym puzzle, które w końcu muszą złożyć się w całość, którą różnie można nazwać: Wizją, Nadzieją, Wsparciem, Mocą, Przyjaźnią.

To moje pierwsze spotkanie z pisarką Anną Szczęsną, jakże miłe i obiecujące na przyszłość. No i mam trochę do nadrobienia. Pisarka wzbudziła we mnie wielki podziw swoim stylem, humorem, umiejętnością mówienia o rzeczach bolesnych, trudnych, nawet ostatecznych w sposób luźny, śmieszny, pozwalając przy tym sobie i nam, zarazem, na dystans do spraw, na które, tak naprawdę, nie mamy wpływu. Pozostaje więc je polubić, oswoić, no choćby zaakceptować. Podziw jest tym większy, jak już wcześniej wspomniałam, pisarka jest młodą osobą, a pisze o psychice, obawach, odczuciach kobiet mocno dojrzałych, wchodzących w objęcia bezlitosnej starości, z wielką empatią.
Zapisuję się do Gangu różowych kapeluszy - MOSB (Maria, Olga, Serafina, Barbara), który rozszyfrowałam według własnej fantazji: Muszę Odnaleźć Swój Brzeg, choćby pod prąd...



*cytowane  wyrażenia, zaznaczone tłustym drukiem, to tylko kilka z 61 tytułów rozdziałów powieści.


*Dziękuję Wydawnictwu Lucky za możliwość zrecenzowania książki Anny Szczęsnej, która miała swą premierę 15 czerwca 2016 roku.
                                         
                                                                        


Zapraszam na swój fanpage na facebooku:  https://www.facebook.com/myslirzezbioneslowem/





poniedziałek, 13 czerwca 2016

"Hormonia" Natasza Socha

Okładka książki HormoniaAutor: Natasza Socha
Wydawnictwo: Pascal
Data wydania: 2016
Ilość stron: 336


  Może to była chęć zobaczenia świata na własnych warunkach?
Przekonanie się, że chociaż nie można w życiu osiągnąć wszystkiego, to jednak są cele, do których każdy da radę dojść.
Wystarczy tylko założyć buty.

                                              cyt.: "Hormonia" Natasza Socha




  Powieść Nataszy Sochy "Hormonia", otwiera serię zatytułowaną: "Matki, czyli córki". Słowo "czyli", utożsamia ze sobą te dwie, tak bliskie sobie osoby, w myśl przysłowia:  "taka córka, jaka mać".
Piękna jest to relacja i jednocześnie bardzo trudna. Matki, kochając bezgranicznie, chroniąc przed całym złem tego świata, zupełnie nieświadomie, zatracają się w swej miłości.

"Widzisz, my, matki uzależnione, nie chcemy być odseparowane od życia własnych dzieci. Jesteśmy trochę jak męczennice, które całkowicie podporządkowują się swojemu dziecku. Składamy siebie w ofierze i pewnie oczekujemy w zamian wdzięczności."

Matczyna troska nie mija z czasem. Chociaż, gdzieś po drodze jest taki moment, nieoznaczona niczym granica, gdzie błyska ostrzegawcze światełko, kiedy to matki powinny puścić "ster" ze swoich rąk i uczyć córki samodzielności, pewności siebie, dodawać odwagi. Czasem udają, że nie widzą i jeszcze mocniej "owijają siecią, jak pajęczyną i chcą, żeby tak już pozostało".

"Podobno kiedy dziecku usuwa się kamienie spod nóg, w przyszłości potknie się o ziarno piasku."

Córkom też zapala się lampka i mówią: "dość", chcę sama iść, sama decydować, nawet popełniać własne błędy. A jeśli nie starczy odwagi na bunt...?
Kalina, bohaterka powieści "Hormonia" ma skończone czterdzieści pięć lat, nieudane małżeństwo za sobą. Sama wychowywała córkę Kirę, która jest już wprawdzie dorosła, ale nie samodzielna, wciąż mieszka razem z matką i babcią Konstancją. Czy udało się Karinie nie powielać błędów matki?
Dopiero teraz Karina odważyła się na sprzeciw, postanowiła odciąć się od "smyczy". Możliwe, że czekała na burzę hormonów, jaką zafundowała jej menopauza, która uzmysłowiła przy okazji, że najwyższy czas samej podejmować decyzje, realizować swoje plany i spełniać marzenia, marzenia spisane na sekretnej liście.
Nieznana dotąd Karinie odwaga, wraz z nutą szaleństwa, próbowały rozprawić się z nękającymi ją lękami, obawami, paraliżującym strachem, próbowały skutecznie odmienić jej los. 
Karina odpowiada na nietypowy, intrygujący anons z prasowego kącika towarzyskiego. Umawia się na spotkanie i wraz z nowo poznanym Kosmą, wyrusza w drogę do wymarzonego Amsterdamu.

Ucieczka?

"Największym paradoksem ucieczek w świat jest to, że tak naprawdę nie można przed niczym uciec. (...) Kalina uciekała przed zaborczością matki i atakującą ją starością. Zarówno jedna, jak i druga wpakowały jej się do samochodu."

Po drodze zabierają dwie autostopowiczki. Dosiadają się, niczym w teatrze, dwie kobiety, każda ze swoim bagażem doświadczeń i problemów, mają tutaj do odegrania znaczącą rolę. Szarlota, podobnie jak Karina, nękana jest przez menopauzę i przez  związane z nią lęki, gotowa na wszystko, by wyszarpnąć się ze szpon starości. Marianna zaś, w przeciwieństwie do Kariny, ucieka przed swą córką, z którą od dłuższego czasu nie może dojść do porozumienia. Ma tutaj miejsce niebywała konfrontacja wszelkich dylematów, problemów, rozwiązań. Ten pomysł na wspólną podróż jest rewelacyjny, uatrakcyjnia wycieczkę i wzbogaca o dodatkowe spostrzeżenia, co w konsekwencji daje nowe, świeże spojrzenie na problemy ich wszystkich i możliwość rozwiązania ich.
Trudne sytuacje, problemy, decyzje, widziane przez pryzmat  twórczości Nataszy Sochy, nie tracąc nic ze swej rangi, stają się lżejsze, łatwiejsze i możliwe do zaakceptowania.
Pisarka, dzięki swojej filozofii życiowej, posiada umiejętność przewartościowania pewnych rzeczy i dostrzegania, nawet w trudnych sprawach, łagodniejszej ich strony. Swoim pozytywnym widzeniem świata potrafi zarażać czytelnika, potrafi sprawić, że ufamy jej, odczuwamy ulgę, wierzymy, że to, co nas spotkało, to jeszcze nie jest koniec świata. Humor i styl Nataszy Sochy czyni cuda. Jest wesoło, refleksyjnie i motywująco.

Jeśli jeszcze nie zetknęliście się z utworami Nataszy Sochy, to gorąco namawiam. Poznajcie koniecznie nietypową "Macochę", "Maminsynka" oraz spróbujcie jak smakuje "Rosół z kury domowej". Tematy ważne, problemy, dotyczące jej bohaterów, stają się też naszymi problemami.  Podejście do trudnych zagadnień z poczuciem humoru, pokazuje nam i uczy zarazem, jak nabrać dystansu do nich i siebie samych.
Lektura zadziała skuteczniej, niż kolorowa tabletka na uspokojenie. Może przyśni się każdemu z Was, jego własny "Amsterdam", a możliwe, że stanie się bardzo realny. Wystarczy tylko wstać i "założyć buty".


Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Pascal za egzemplarz recenzencki, dzięki któremu mogłam przeczytać kolejną powieść Nataszy Sochy i odebrać ją jako wielką dawkę optymizmu.


Zapraszam na mój fanpage na facebooku:  https://www.facebook.com/myslirzezbioneslowem/