poniedziałek, 30 czerwca 2014

wtorek, 24 czerwca 2014

"Czarownica"- Anna Klejzerowicz

Autor: Anna Klejzerowicz
Wydawnictwo: Prószyński i S- ka
Data wydania: 2012
Ilość: 263



                           Czas jest kołem(...) zawsze wracamy do źródła...
A w nas wszystkich krąży ciągle ta sama energia, którą niektórzy
nazywają duszą.

                               Cyt.:"Czarownica"- Anna Klejzerowicz



         Dziś już wiem jak ciekawy jest dorobek literacki Anny Klejzerowicz. Wiem też, że  najlepiej czuje się w gatunku literackim, jakim jest kryminał z wątkiem historycznym, ze sztuką w tle. Jest to bardzo cenny anons, informujący czytelnika, czego może oczekiwać od autorki. Oprócz narastającego napięcia grozy, twórczość ta dostarcza też pewnej dawki wiedzy z zakresu kultury, sztuki, archeologii, fotografii. 
       Moje spotkanie z pisarką zapoczątkowała powieść "Czarownica", o odmiennej od kryminałów tematyce. Jest to powieść obyczajowa, w której na tle małej, spokojnej wsi, magicznej przyrody, naświetlone są ludzkie losy i ściśle z nimi związane prawdy, mądrości urastające w swej wymowie do filozofii życiowej. Te małe prawdy i ich przekaz są  równie cenne, a może cenniejsze od wiedzy  ogólnej, dotyczącej całego świata. Nawet cały świat u stóp nic nie znaczy, gdy nie potrafi się czerpać z tego stanu radości.
            Historię zawartą w powieści "Czarownica" opowiada nam Michał. Jest on tutaj narratorem w pierwszej osobie, ale czy to on tak naprawdę jest głównym bohaterem? Ten czterdziestoletni mężczyzna, po rozwodzie, zostawił za sobą zgiełk, szum miasta i w miejscu oddalonym zaledwie o "kilka minut od Gdyni", kupił działkę pod budowę domu. Lubił spokój, przyrodę, książki, muzykę. Zawsze też marzył o stadninie koni.
         Trzy lata wcześniej, w tym zacisznym, urokliwym miejscu schronienie znalazła Ada. Nie nawiązywała z nikim kontaktu. Cieszyła się urokami przyrody, chodziła swoimi ścieżkami. Miała swój świat, zamknięty w malowanej chatce Baby Jagi. "Jakowaś artystka. Lalki robi, dziwaczne takie. Mówi, że dla teatrów(...) Ale biedna ona, samotna taka i smutna jakoś. Ani męża, ani dzieciaków, tylko te koty i ten kundel stary." Przed czym Ada uciekła? Przed czym się schroniła? Pisarka celowo wybrała mężczyznę  na narratora, by przyjrzał się tytułowej czarownicy, spojrzał na tę postać z dystansu. Ada nie szukała znajomości, chyba, że znajomość sama ją znalazła- jak właśnie on.
"Wiesz, ludzie nie lubią dotkniętych przez los." Przeszłość bardzo boleśnie naznaczyła Adę.Odcisnęła wyraźnie swe piętno na psychice kobiety. A niezrozumiałe dla innych zachowanie, to nic innego jak samoobrona. Czy Michał  znajdzie klucz do jej świata?
       Anna Klejzerowicz poruszyła istotny problem, jakim jest umiejętność docierania do ludzi odizolowanych, z sobie tylko znanych powodów, od reszty społeczeństwa. Jak również trudną sztukę rozliczenia się ze swoją przeszłością, uśpienia demonów, które dzielą nasze życie na to z "przed" i na to "po", najczęściej traumatycznym zdarzeniu.
              Nowe miejsce. Nowe życie. Nowe uczucie? Tak. Drogi Michała i Ady spotkały się. Tylko, że ta historia, pozornie tylko jest przewidywalna.Miejsce, w które przenosi nas pisarka jest bajeczne.Cicha, malownicza wieś. Czujemy zapach skoszonej trawy, powietrza po burzy. Chodzimy ze zwierzakami na spacery. A ukochany kot, czy pies każdym gestem okazuje nam swą szczerą miłość i wdzięczność. Wsłuchujemy się w bijące cudnym rytmem serce przyrody. Każdy wrażliwy na jej piękno i kochający zwierzęta marzy, by choć przez krótki czas znaleźć się w takim miejscu. Lecz zamiarem pisarki nie była idealizacja wsi.To nie bajka, nie sielanka. To nie miejsce lepsze od innych. Tutaj żyją ludzie też nie lepsi, czy gorsi. Tu dzieją się rzeczy prawdziwe, trudne.
          Z drogą Michała i Ady, nieoczekiwanie splata się droga kilkuletniej Małgosi.Jej matka to samotna, zagubiona kobieta,  której alkoholizm odebrał wolę życia. Jaka przyszłość czeka Małgosię? Bez miłości? Bez perspektyw? Z balastem ciężkiego dzieciństwa? Los tego dziecka nie pozostanie obojętny Michałowi. Jaką podejmie decyzję? Czy Ada, kobieta, którą pokochał, poślubił, potrafi go zrozumieć? Czy ich uczucie przejdzie bez uszczerbku przez tę próbę?
          Fabuła tej powieści stawia przed czytelnikiem wiele pytań, na które wcale niełatwo odpowiedzieć. Historia dogłębnie wzrusza, dostarcza niesamowitych emocji, skłania do głębokich refleksji. Stanowi pewnego rodzaju test, sprawdzian dla nas, jak my sami postąpilibyśmy w podobnych sytuacjach, jakimi pobudkami kierowalibyśmy się w podejmowaniu tak trudnych decyzji? Co jest możliwe, a co nas przerasta?Finalny etap tej niezwykłej opowieści może nie spełniać oczekiwań czytelnika.
            Polecam tę lekturę z pełną odpowiedzialnością. Jest tutaj niezwykła magia. Małe, codzienne prawdy, urastają do prawd uniwersalnych. Duże problemy, mogą stać się o wiele mniejsze. A cała tajemnica jest w nas. Wyjdźcie na spotkanie czarownicy. Wejdźcie na jej zaczarowane ścieżki.                                               Z pewnością przekaże Wam cząstkę swej wiedzy tajemnej, pozwalającej cieszyć się drobiazgami codzienności, jej odgłosami, jej smakiem i zapachami. Pomoże znaleźć nadzieję na beznadzieję.Po prostu. Pozwoli uwierzyć, że czarodziejski może być spacer, ogród, park, weranda, czy balkon. Czekanie na "coś", "na kogoś. I zwykła, czarna herbata staje się eliksirem szczęścia. W niej kryć może się prawdziwa magia. A prawdziwa magia, to zaczarować czas.
"Czas jest kołem (...) Zawsze wracamy do źródła (...) A w nas wszystkich krąży ciągle ta sama energia, którą co niektórzy nazywają duszą."Dzięki  umiejętności dostrzegania tego, "czarownice się nie starzeją". I w ogóle "czarownice mają lepiej."
   

 P.S. Teraz czytam "Córkę czarownicy" - Anny Klejzerowicz, jest to kontynuacja losów bohaterów poznanych  w "Czarownicy". Jak wygląda ich życie po piętnastu latach? Co porabia Małgosia? Jak zmierzyła się ze swoją przeszłością i przyszłością? Czy posiadła wiedzę tajemną? Czy stała się czarownicą...? Przekonajcie się i niech zakiełkuje w Was ziarno magii.
       
Zapraszam na mój fanpage na facebooku: https://www.facebook.com/myslirzezbioneslowem

czwartek, 19 czerwca 2014

"Pieśń o poranku"- Paullina Simons

Autor: Paullina Simons
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 10 maja 2013
Ilość stron: 688



            (...) Czy nie wierzysz, że istnieje w człowieku głębia tak potężna, że ukryta jest nawet przed tym, w którym się znajduje (...)?"
                                                                             Św. Augustyn
                                        Cyt.: "Pieśń o poranku"- Paullina Simons

                            Kilka lat temu przeczytałam trylogię Paulliny Simons, na którą składają się: "Jeździec miedziany", "Tatiana i Aleksander", "Ogród letni". Ten wielowątkowy tryptyk opisuje losy Tatiany                 i Aleksandra. Ich miłość, która całą swą potęgą walczyła w nieludzkich warunkach systemu totalitarnego i w zawieruchach wojny, by przetrwać, by się spełnić. Takiej literatury się nie zapomina.
        Z tym większą ochotą i uwagą sięgnęłam po nową powieść autorki "Pieśń o poranku"- wprost z  polecających ją rąk mojej przyjaciółki. Pisarka nie jest zwolenniczką krótkich form wypowiedzi. To warto wiedzieć, ale nie po to, by się zrażać, a raczej, by się spodziewać fascynującej wędrówki przez 688 stron, ku niecodziennym doznaniom i niespodziewanym emocjom. Zmierzamy po śladach głównej bohaterki Larissy, kobiety czterdziestoletniej. Prowadzi nas narrator, odkrywając jej ścieżki, uczucia, które ją uszczęśliwiały i te które nią wewnętrznie targały. Na przykładzie Larissy poznajemy osobliwe oblicze miłości. Trudne. Niejednoznaczne. "Gdyby to tylko było takie proste! Gdyby miłość była odpowiedzią na wszystko. "
     Ilu czytelników, tyle z pewnością jest recenzji, opinii, ocen. Sama pisarka, kreując postać swej bohaterki, czy ją ocenia? Piętnuje? Potępia? Bo, czyż sam błąd, grzech popełniony nie jest już karą samą w sobie?
Z pewnością historia Larissy wzbudza ogromne emocje, skłania do refleksji, przemyśleń, daje pod rozwagę przeświadczenie, że tak naprawdę "najmniej znasz i rozumiesz samego siebie."
              Nie jedna dziewczyna, kobieta może tylko pomarzyć o życiu, jakie wiodła Larissa Stark.Wraz z mężem i trójką dzieci mieszkała w Summit, w stanie New Jersey. Posiadali luksusowy dom z basenem, trzema kominkami, salą kinową, ogrodem i psem. Doszli do tego ciężką pracą. Pamiętała, jak żyli skromnie, jak musieli rozcieńczać mleko, gdy dzieci były małe.Teraz stać było jej męża, dyrektora finansowego, na okazałą biżuterię i luksusowego jaguara w prezencie urodzinowym dla niej. Była szczęśliwą żoną, wspierającą swojego, ciężko pracującego na ich dostatek męża. Była  tez kochającą swe pociechy matką. Znała ich zainteresowania, marzenia, plany. Podwoziła dzieci na zajęcia, mecze, festiwale. Z harmonogramem całej rodziny umiejętnie godziła swoje obowiązki wiążące się z  pasją, jaką był teatr. Miała bliskich przyjaciół. Tak perfekcyjnie funkcjonowała od lat. Kochała to wszystko. Czy była szczęśliwa?
"Larisso, wszystkie pokoje w twoim domu były pełne miłości. Dlaczego ci to nie wystarczało?"


      "Życie to nie przejście przez pole"- mawiał jej ojciec.

Bywają jednak pola niebezpieczne. Minowe...Zupełnie niespodziewanie, przypadkiem, przed super marketem spotkała młodego, miłego człowieka. Chłopaka na motorze. Kai Passani pracował w salonie samochodowym. Obsługiwał ją przy zakupie urodzinowego jaguara. Imponował jej. Młodością, świeżością, wolnością. Każdym gestem, słowem.Ten dwudziestoletni Hawajczyk zawładnął jej myślami, sercem, duszą. Był powietrzem. Eliksirem.. Słońcem. Początkowa fascynacja szybko stała się obsesyjnym pragnieniem, pożądaniem.
Moje kieszenie nie były puste i nie tańcował w nich diabeł. Miałam dobre życie(...) Naprawdę nie chciałam żeby to się wydarzyło..."
      Namiętny romans trwał. Żyła dwu biegunowo. W domu jeszcze bardziej przykładała się do swoich obowiązków. Wszystko przebiegało "jak w zegarku, by tylko nadal mogła sobie pozwolić na chwilę chaosu". Grała niczym w teatrze. Udawała 24 godziny na dobę. W lęku, strachu, niepokoju, by niczym się nie zdradzić Z nikim nie mogła szczerze porozmawiać. Nie zwierzyła się nawet Che, przyjaciółce z dzieciństwa, która teraz mieszka w Manili na Filipinach Z korespondencji dowiadujemy się, jak ciężkie wiedzie tam życie. Poznajemy sytuację panującą na Filipinach, gdzie wokół trwają akcje protestacyjne, zamieszki z wizją wojny domowej. Che wraz ze swoim Lorenzem, ojcem jej nienarodzonego jeszcze dziecka, są w to wszystko na tyle mocno zaangażowani, że ich bezpieczeństwu zagrażają prześladowania, a nawet więzienie. Che, po długim oczekiwaniu, nareszcie jest w ciąży i boi się o swoje dziecko. Losy Che przeplatają się z losami Larissy na zasadzie kontrastu. Krańcowo różne są ich problemy, potrzeby, marzenia. Che tęskni za smakiem nutelli, która w Manili jest nieosiągalna. Pragnie mieć dziecko, jak niczego innego na świecie. Pisze do Larissy: " byłam już dziewczyną i kochanką. Teraz chcę tylko być matką." Larissa była matką. Kochającą. Oddaną. A teraz...czego pragnie teraz? Postępowanie Larissy budzi w czytelniku ogromne emocje. Ambiwalentne uczucia, czasem jednoznaczny osąd. Co zrobi? Jaką podejmie decyzję? Jak długo może trwać jej podwójne życie?
"Najkrótszą drogą, by ocalić własną skórę, jest ucieczka." Nie mówiąc nic nikomu, znika. Wyszła ze swojego dotychczasowego życia, jakby na próbę do teatru. By zagrać nową rolę. Ale czy była dobrze przygotowana? Czy była tak silna, by poświęcić wszystko, w co dotąd wierzyła? Złożyć to, co kochała w ofierze na ołtarzu kochanka? Co dostanie w zamian, jakie życie jest dla niej najlepsze? Czy wiedziała to już za progiem swojego domu? Czy oddalając się od niego, poznawała dopiero coraz lepiej samą siebie? Jak długą drogę pokona w poszukiwaniu swego prawdziwego "ja"? Prawdziwej Larissy? Czy  znajdzie ją w ogóle? W rozmowach z  panią doktor  Kavanagh? Na Filipinach, spotykając ojca Emilio? W swoich własnych myślach? Czy na bezkresnej, australijskiej pustyni? Tak wiele pytań, wiele wątpliwości.Jak w sztukach Szekspira. Larissa często cytowała bohaterów Szekspira. Na pewno nie była niewinną Desdemoną, którą mąż niesłusznie podejrzewał o zdradę. Ale z pewnością bohaterka tej powieści jest postacią tragiczną. Rozdartą wewnętrznie. Skomplikowaną. Niejednoznaczną. Podobnie, jak szekspirowski bohater, Larissa jest jednostką wybitną, bynajmniej nie przeciętną, pierwotnie silną. Targana emocjami, staje się słaba, predestynowana na zgubę, zatracenie. Ale czy oczekuje, by coś ją ocaliło, by "potraktowało płonące serce chłodnym dotykiem rozsądku?" Czy to teatr, tak przez nią ukochany ułatwił jej postrzeganie iluzji za prawdziwe życie? I czego pragnie tak naprawdę? Co dzieli jej serce na dwie połowy?
             Powieść"Pieśń o poranku" jest źródłem psychologicznych rozważań, sprzecznych, niejednoznacznych przemyśleń na drodze do podejmowania trudnych decyzji i o dokonywania niemożliwych wręcz wyborów. Dostarcza dużo, z niczym niezrównanych, emocji. Polecam tę lekturę, która niewątpliwie stanie się tematem do rozmów, dyskusji, wymiany opinii, światopoglądów i porównywania systemów wartości nawet.
         Styl, jakim posługuje się pisarka, jej literacka fraza sprawia, że książkę czyta się z przyjemnością, a jej objętość niepostrzeżenie topi się, niczym kostki lodu na słońcu.

Zapraszam na mój fanpage na facebooku: https://www.facebook.com/myslirzezbioneslowem

piątek, 13 czerwca 2014

"Tymczasowa" - Małgorzata Hayles - recenzja

Autor: Małgorzata Hayles
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 28 sierpnia 2012
Ilość stron: 288



                   Coś trzeba przeżyć, żeby zrozumieć napięcie, które towarzyszy beztrosce...
                     Cyt.: "Tymczasowa"- autor: Małgorzata Hayles


                                      Powieścią Małgorzaty Hayles "Tymczasowa" zainteresowałam się przede wszystkim dlatego, że jest to jej debiut literacki. Intrygujące jest dla mnie, jaka historia zostanie opowiedziana, jaki problem będzie poruszony, co chce przekazać debiutujący pisarz swoim czytelnikom. Zakładam, że każdy sięgający po pióro, nosi w sobie od dawna swoją opowieść, która musi dojrzeć, by ją podarować innym.
      Okładka książki, w odcieniach różu, nie przemawiała do mnie zachęcająco, lecz treść dowodzi prawdy staremu porzekadłu, że "nie szata zdobi..."
       Martę, główną bohaterkę powieści poznajemy w dniu jej trzydziestych ósmych urodzin. W prezencie od męża Tomasza dostała dwa bilety lotnicze na wycieczkę do Barcelony. W załączeniu też sugestię, by wybrała się tam w babską podróż ze swoja przyjaciółką. Dlaczego nie z nim? Był tak bardzo zapracowany? Jak zawsze? A może dlatego, że już bardziej zależało mu na Paulinie niż na żonie?
      Marta od dłuższego czasu obserwowała męża. Podejrzewała go o romans z inną kobietą. Widziała te jego nieskryte do końca uśmieszki w momencie odczytywania sms-ów, wymowne gesty zamykanego przed nią laptopa, w którym od dawna "ktoś mieszkał", zbyt częste wyjazdy w delegacje i te jego radosne podskoki. Domyślała się, co to wszystko w sobie skrywało.Chciałaby z nim porozmawiać. Ale w dniu swoich urodzin? To nie był odpowiedni dzień. Każdy inny też nie. Odwlekała tę ważną rozmowę. Nie chciała usłyszeć od niego tej bolesnej prawdy, której już i tak była pewna. Byli małżeństwem piętnaście lat. Dzieci podrosły. Przecież wcześniej nie mógł się doczekać właśnie tego momentu, kiedy będzie mógł zabrać Antka na mecz, a Lenę na występy taneczne, bowiem zabawy z całkiem małymi dziećmi wydawały się jemu nudne. A teraz, kiedy by to mogło ich wszystkich cieszyć, Tomek odchodzi do innej kobiety, by z nią zacząć wszystko od nowa. A ich małżeństwo okazało się przeciętnym, statystycznym związkiem, trwającym około piętnastu lat właśnie. Kobieta dokonuje analizy ich wspólnego życia. Od momentu, kiedy poznała Tomka, czytającego w wannie "Nieznośną lekkość bytu" Kundery. Czym bezgranicznie jej zaimponował. Wraca myślami z ich obecnego domu z ogrodem, tarasem do pierwszego własnego mieszkania, gdzie "od poniedziałku do soboty tkwiłam na ostatnim piętrze wieżowca niczym księżniczka zaklęta w wieży".
      Starała się być dobrą żoną i matką. I była. Oddana bez granic swoim najbliższym. Troskliwa                  i opiekuńcza, niczym biblijna Marta.Zaspokajała ich apetyty, zachcianki, oczekiwania. Chciała się wykazać najlepiej jak umiała. Pracowała w domu jako tłumacz z angielskiego. Pisała również na zamówienie skecze kabaretowe, monologi, scenariusze. Marzyła o tym, by iść do pracy w chwili, gdy dzieci poszły do przedszkola. Chciała uczyć w szkole języka angielskiego, zgodnie ze swoimi kwalifikacjami. Ale, po skrupulatnej kalkulacji jej męża, nie była to opłacalna dla nich decyzja i "póki co" Marta zajmie się domem i dziećmi. Czuła się jak uwięziona w klatce. Obserwujemy Martę od momentu, kiedy to domyślając się zdrady męża, zwinięta w bezpieczny embrion leżała w łóżku zagubiona, zamyślona, zraniona. Zastanawiała się nad "swoim udziałem" w tym, co się za chwilę stanie. Bohaterka zwierza się nam, nie tylko z małżeńskiego okresu swojego życia, a także z relacji z apodyktyczną matką, z braku dobrych relacji z młodszą o siedem lat siostrą Dagmarą. Zawsze czuła, że pozostawała w cieniu swej utalentowanej muzycznie siostry, w której rodzice pokładali największe nadzieje.
       Pisarka Małgorzata Hayles ukazała w swej powieści trudny egzystencjalny problem, jakim jest niewątpliwie rozwód dwojga ludzi, jak również wpływ domu rodzinnego na późniejsze, dorosłe życie, a w konsekwencji, pewien proces dojrzewania dorosłej już kobiety. Proces dorastania do nowych, lepszych dla niej samej decyzji. Bo to rozstanie Marty z mężem uzmysłowiło jej kim jest i czego chce od życia tak naprawdę. Mogła nareszcie wyjść ze swej klatki, odrodzić się, dostrzec swą, dotąd przyćmioną wartość i spotkać się sama ze sobą. Z tą sprzed lat, za którą tak tęśkniła Mogła "lewitować poza metryką": Nie musiała ubierać się, czesać pod gusta męża i teściowej. Nie musiała rezygnować ze swoich upodobań, zachowań. Mogła być znowu sobą. Odzyskała pewność siebie.
         Małgorzata Hayles, w swej debiutanckiej powieści nakreśliła bogate studium psychologiczne kobiecej psychiki. Rozważania zranionej kobiety, przemyślenia umożliwiające jej powroty do marzeń, pragnień.
Fabuła, pomimo, że dotyka ważnych, trudnych spraw, złagodzona jest dużą dawką humoru i dystansu w postrzeganiu tego, co się wydarzyło w życiu bohaterki. Pisarka śle swój przekaz do czytelnika w niezwykle błyskotliwy sposób, odnosząc się często w swych spostrzeżeniach do literatury, jak również nawiązując do wydarzeń świata kultury w ogóle, co stanowi dodatkowy atut.
      "Tymczasowa", to opowieść zawierająca w sobie naukę nowego postrzegania nawet tych najtrudniejszych, kryzysowych położeń życiowych, jak i przesłanie, że to, co nas złego spotyka, wcale nie musi nas unicestwiać. A wręcz odwrotnie. Musimy tylko wcześniej, dając zamknąć się w klatce, bardzo uważać  na skrzydła. By ich nie przytrzasnąć, by móc jeszcze kiedyś, gdy ktoś nam klatkę zdejmie, wyfrunąć...

Zapraszam na mojego fanpage na facebooku: https://www.facebook.com/myslirzezbioneslowem

piątek, 6 czerwca 2014

"Pocałunek Fauna"- Iwona Banach- recenzja

Autor: Iwona Banach
Wydawnictwo: Zysk i S- ka
Data wydania: 2007
Ilość stron: 212



       ... i wszystko wraca znów (...)
Konsekwencją każdej ucieczki jest powrót. Prawie każdej.
Jacek uciekł za daleko...
               
          cyt. "Pocałunek Fauna"- Iwona Banach


                  Wanda wyjechała z Polski, ze swojego ukochanego Dolnego Śląska dwadzieścia lat temu. Była młodą, kilkunastoletnią dziewczyną.Nie wyjeżdżała, aby się kształcić, poszerzać horyzonty, spełniać marzenia. Cel jej podróży był nieznany dla niej samej. A powód? Powód był jej tajemnicą. Zabrała ją ze sobą, by wywieźć jak najdalej od miejsca, gdzie dotąd żyła.Wyjechała, bo "bycie gdzie indziej ma sens w wielu przypadkach" Ucieczka? Przed czym...?
        Była jedną z paczki przyjaciół. Wspólnie z Baśką, Agnieszką, Michałem, Jackiem, no i Markiem spędzała każdą chwilę. Ich kilkunastoletnie głowy, pełne były pomysłów, a młodzieńczy entuzjazm dodawał im skrzydeł. Wędrowali swoimi ścieżkami żądni przygód. Zgłębiali tajemnice ruin zamku w Grodźcu. Ze starych zapisków wyczytali, że w okolicach Lwówka znajdowały się złoża żwiru złotonośnego. Szukali zatem skarbów. I znaleźli..."Gdybyśmy go nie znaleźli, wszystko potoczyłoby się inaczej..." A tak ich przyszłość była tego konsekwencją. Jak klocki domina.
     Tajemnica Wandy, była w dużej części tajemnicą ich wszystkich. Byli nią związani. Tym, co się wtedy wydarzyło A później? Co się z nimi stało? Z każdym z nich. Nie wiedziała. Już wtedy stali się sobie obcy. Nie potrafili spojrzeć sobie w oczy, ani mówić o tym, co zrobili, a czego nie zrobili, co im zrobiono...
"Każdy zatopiony w swoim bólu (...) Każdy nosił w sobie winę. I nic już nie było jak dawniej..."
Co wtedy mogło się wydarzyć takiego, co "zgasiło iskierki w ich oczach"? Co było ich "apokalipsą"?
Wszystko to owiane jest nimbem tajemniczości. Pisarka stopniowo, strona za stroną, odkrywa kolejne jej rąbki. A co stało się naprawdę, zaskakuje czytelnika na samym końcu.
            Iwona Banach, autorka "Pocałunku Fauna", potrafi stworzyć nastrój, klimat i po mistrzowsku połączyć go z fabułą powieści. Przekonałam się o jej umiejętnościach wcześniej, czytając powieść "Chwast". Tragizm sytuacji oraz stan emocjonalny swych bohaterów pisarka rysuje poprzez charakterystyczny dla siebie styl. Poprzez krótkie, jednowyrazowe zdania, świadome powtórzenia, oddające stan umysłu z tłoczącymi się, powracającymi jak mantra myślami. Konstrukcja powieści jest niezwykle interesująca, bowiem przeplatają się wątki z chwili obecnej z przeszłością, a nawet z historią Ziem Odzyskanych, sięgającą  II Wojny Światowej i momentu, nie mniejszej grozy, kiedy weszli Rosjanie...
          Wanda, główna bohaterka i narratorka opowiada nam o sobie, swoich przyjaciołach, o swej nostalgii. Tęskniła, tak jak się tęskni będąc daleko i długo od ukochanego miejsca. Tęskniła za drzewami, lasem, drogą, kamieniami. Dwadzieścia lat temu uciekała od swojej przeszłości. Coraz dalej i dalej. Najpierw do Niemiec, później do Francji, aż w końcu do Kanady. Tam prowadziła życie "sterylnie wyprane ze wspomnień".
    A teraz? Teraz wspomnienia wracają. Wraz z jej powrotem do kraju, do ukochanych znajomych miejsc, choć na chwilę. Któryś z jej dawnych przyjaciół wysłał do niej list. Kto? Dlaczego właśnie teraz? Słowa listu, niczym szyfr, mówiły o tamtych zdarzeniach. Musiała wrócić."Konsekwencją każdej ucieczki jest powrót". Czy zostało jeszcze coś  z ich dawnej przyjaźni? Czy będą mogli spojrzeć sobie w oczy? A może konfrontacja z przeszłością odsłoni nową prawdę  o nich samych? Wracając do wspomnień, odżywały w niej: strach, ból, wina. I w tych "cieniach przeszłości" wciąż jeszcze tli się młodzieńcze uczucie- jej miłość do Marka. To uczucie pomogło Wandzie przetrwać niedolę w obcym, złym świecie. Ale i nie pozwalało pokochać nikogo innego. A Marek, czy tęsknił za nią przez tak długi czas? Czy może jego obraz był tylko przez nią "utkany z przeróżnych tęsknot, smutków i pragnień?" A oni wszyscy, czy pozostaną przyjaciółmi? Czy już tylko "okruchami rozsypanymi po świecie"? 
            Okruchami podobnymi do tych kamiennych, pozostałych po rozbitym faunie. Bo nie rozbija się fauna.."Fauny są mściwe. Nawet te kamienne chcą żyć. Nie wiecie, jak trujące są pocałunki fauna"? Był ich talizmanem, magią, ich marzeniami, cząstką ich samych z dawnych czasów, kiedy "dorosły świat toczył się innym torem i nie wiedzieliśmy, jak bardzo kiedyś nas zmieni..."


Zapraszam na mój fanpage na facebooku: https://www.facebook.com/myslirzezbioneslowem

Depozyt













Czekamy na... - BĘDZIE -...,
 na jutro jaśniejsze,
co szczęśliwie w dziś się zmienia,
Hit et nunc - Tu i teraz.
 I ta chwila... staje się...-
 - mgnieniem skąpym zaledwie,
              co pospiesznie w - BYŁO - ...
              wkracza ścieżką
              wcale nie zawiłą.
Co zrobimy z chwilą naszą-
                             - każdą,
                             - cudną,
by nie uznać jej przenigdy za...
                               - niebyłą?
Otulimy ją starannie
słów naszych szeptaniem,
ciepłem dłoni swych,
a spojrzeniem,
co tak co dzień
patrzysz na mnie
zawiążemy na kokardę.
               I w kredensie ukryjemy
               niczym cenny skarb.
               Tam jej nawet czas nie znajdzie.
                Żaden kurz, ni rdza...

Autor obrazka: Paul Sulivan
Źródłó obrazka: Flickr.com
Rodzaj licencji: CC BY-ND 2.0

Zapraszam na mój fanpage na facebooku: https://www.facebook.com/myslirzezbioneslowem

niedziela, 1 czerwca 2014

Skarb absolutny







  







Skarbów ludzie szukają od zawsze
W samym jądrze Ziemi
Bogactw tego świata
Najdroższych kamieni
Wyrwą nawet perły czarne
Z oceanów głębin
By błyszczały
By zdobiły
By z nimi były
Skarby....Świecidełka sezamowe...
To życie dostatnie- Nowe..
Nim zmienią się
W zawiść
W zgubę
W wojny pył...
Ja też znalazłam
Wciąż go szlifuję
Chronię
Pielęgnuję
Skarb, co najjaśniej świeci
Skarb najcenniejszy z cennych
Kochani to Wy-
-Nasze-
I wszystkie na świecie
Dzieci.


Autor obrazka: Albert Lynn
Źródło obrazka: Flickr.com
Rodzaj licenci: CC BY-NC-ND 2.0

Zapraszam na mój fanpage na facebooku: https://www.facebook.com/myslirzezbioneslowem