Wydawnictwo: W.A.B.
Tłumaczenie: Jolanta Kozak
Data wydania: 27 kwietnia 2016
Ilość stron: 816
Hanya Yanagihara (ur. w 1975 w Los Angeles) - pochodząca z Hawajów amerykańska pisarka i dziennikarka, od lat mieszka w Nowym Jorku.
Wydane w 2015 roku "Małe życie" stało się bestsellerem, przyniosło pisarce nominacje do najważniejszych nagród literackich w Stanach Zjednoczonych i Anglii.
Ciekawostką jest, iż książka, z języka angielskiego,w pierwszej kolejności, została przetłumaczona na język polski.
Dzięki tłumaczeniu Jolanty Kozak jest już na naszym rynku, ku zadowoleniu czytelników.
Co boli bardziej..., dusza, czy ciało...?
Książkę otrzymałam w prezencie. Zupełnie nie wiedziałam, czego mogę spodziewać się po jej lekturze. Zdałam się na intuicję darczyńców, mając w pamięci inne otrzymane książki, że wspomnę "Tajemną historię" i "Szczygła" Donny Tartt. Porównuję nie tylko ze względu na podobną objętość ( 816 stron), ale na poruszane tematy, głębokie studium psychologiczne bohaterów i to, że z pewnością zostały zdjęte z najwyższej półki.
Powieść "Małe życie" Hanyi Yanagihary intryguje już swym tytułem. "Małe", to wartość względna, podobnie jak "Mała Zagłada" Anny Janko. Taka zamierzona przewrotność, sprzeczność, oksymoron.
W powieści, niejednokrotnie, bohaterowie określają wartość życia swoją miarą, uwzględniając je nawet jako pojęcie filozoficzne z wartością matematyczną. W myśl przekonania, że musi istnieć nicość, wartość zerowa, "życie jest aksjomatem pustego zbioru. Zaczyna się od zera i kończy zerem". Tylko nie ma na to dowodu...
Jest to opowieść o czterech chłopakach, którzy zaprzyjaźniają się podczas nauki w colleg'u.
Po skończonych studiach cała czwórka: Malcolm - architekt, JB - artysta malarz, Willem - ambitny aktor i Jude - utalentowany matematycznie obiecujący prawnik, wraz ze swoimi planami, marzeniami, wkraczając w swoje dorosłe życie, wyrusza na podbój Nowego Jorku, na podbój obiecującej przyszłości.
Początek zapowiada historię o dorastaniu, o niełatwym życiu w wielkim mieście, o konfrontacji marzeń z rzeczywistością. Z czasem domyślamy się, że chodzi o coś więcej.
Pisarka z zamysłem stosuje kilka przemyślanych zabiegów, żeby nam to uzmysłowić.
I wcale nie ma znaczenia, że opowieść osadzona jest w Nowym Jorku, równie dobrze mogłaby zaistnieć w każdym innym miejscu na świecie. Fabuła pozbawiona jest określonego czasu historycznego, nie ma tutaj istotnych zdarzeń społeczno politycznych, które by miały znaczenie i wpływ na ukształtowanie bohaterów.
Historia zawieszona w czasie, co nadaje fabule charakter współczesnej baśni.
Zamysłem jest, by w centrum uwagi pozostał człowiek i jego wnętrze oraz to, by nawiązała się jak najbliższa relacja między bohaterem a czytelnikiem. Wsłuchujemy się w monologi wewnętrzne bohaterów, dajemy się "uwięzić", by wysłuchać opowieści. Tylko dziwi, aż zatrważa nadmiar nieszczęść , spadających na głównego bohatera.
Codzienność głównych bohaterów to młodzieńczy entuzjazm związany z urządzaniem się w nowym miejscu, poszukiwaniem mieszkań, wspólne posiłki, rozmowy, szukanie własnych perspektyw.
W tę przestrzeń o jasnej tonacji, wkrada się mrok, niepokój, troska. Od spraw egzystencjalnych wchodzimy w sferę uczuć i emocji.
Jeden z nich, Jude ma poważne problemy zdrowotne. Jest w pewnym stopniu niepełnosprawny. Przez okres studiów podpierał się laską. Nerwobóle targały jego ciałem, aż do konwulsji, do utraty przytomności. Nawet w upał nosił długie rękawy. Nikt nie znał przyczyn jego cierpienia, bo mało mówił o sobie, o swojej przeszłości. Sam, gdyby tylko mógł, wymazałby pierwsze piętnaście lat swego życia.
Nie pozwala nakłonić się do zwierzeń.
Jego tajemnica, stając się niejako jednym z bohaterów tej książki, wysuwa się wraz z Jud'e na plan pierwszy.
Tajemniczą przeszłość Jud'e zgłębiamy przez kilkadziesiąt lat jego życia, przez kilkaset stron powieści.
Pisarka dozuje nam stopniowo przyczyny jego boleści, tych dużych i tych małych. Tok narracji, ze swoimi długimi rozdziałami, etapami do prawdy, pochłania nas totalnie. Przyglądamy się tej niesamowitej historii z różnych perspektyw, przez pryzmat poszczególnych bohaterów, co daje światło na wzajemne relacje, ich uczucia i głębokie emocje.
Są chwile, że zostajemy sam na sam z bohaterem ( i z narratorem - narracja trzecioosobowa), z cierpieniem, niezbywalną częścią egzystencji. Przysłuchując się mu uważnie, poznając złowieszczo brzmiące imiona jego niezatartych wspomnień, staramy się go"chwycić za rękę i razem oddychać".
Brniemy przez stopniowanie napięcia, gradację cierpienia, bólu, bezradności, nienawiści do przyczyny zła. Wypatrujemy jakiegoś wyjścia, światełka, ale coraz trudniej je dostrzec. Jesteśmy sparaliżowani. Nie mamy dokąd uciec. Nie chcemy.
Zadajemy sobie pytania, na które brakuje odpowiedzi. Dane nam poznanie jest głębokie, łącznie z bólem i cierpieniem. Jude zatraca się w bólu, a jednak nie chce przyjąć pomocy, odtrąca ją.
Jak pomóc komuś, kto nie chce żyć? Pozwolić mu odejść? Czy można? Czy jesteśmy za to odpowiedzialni? Co jest głośniejsze, jego cierpienie, czy głos naszego sumienia? Co jest ważniejsze?
Dopada nas bolesne przekonanie, że "człowiek nie może uratować człowieka przed nim samym".
Przyjaźń, nawet największa, jak mówi autorka książki, to nie szereg prób zmiany kogoś, to nie osiąganie efektów, rezultatów, dla lepszego samopoczucia, tutaj chodzi o to, by być z kimś. To daje szczęście.
Najbliżej z Jud'e pozostaje Willem. Chce mu pomóc, ale czy potrafi?
W pewnym momencie przyjaźń przeradza się w miłość, w uczucie nacechowane erotycznym pociągiem, poczuciem zazdrości. Potem, nie to jest podstawą ich relacji, a przywiązanie, odpowiedzialność, współodczuwanie.
Oddziaływanie literatury takiego formatu jest bezsprzeczne. W nas też budzą się emocje, uczucia do bohatera, tak okrutnie potraktowanego przez los. Współczujemy w jednej chwili, a w drugiej, nie potrafiąc go zrozumieć, złościmy się na niego. Nasze uczucia są niejednoznaczne, ambiwalentne, z pewnością, nie można pozostać obojętnym. Oprócz emocji, refleksji, rodzi się nowe, jaśniejsze spojrzenie na otaczającą nas rzeczywistość, zwane odkrywaniem tabu, zwane tolerancją...
"Małe życie" to powieść o godności.
Jude milczy. Czuje wstyd. Czuje wstręt do siebie. Odczuwa "lęk przed wszystkimi i nienawiść do siebie samego". A jeśli poznają prawdę, poczują odrazę i ich straci? Taka pobudka, może być odczytana jako egoistyczna. Druga, możliwe, że wynika z troski o przyjaciół; dlaczego miałby obarczać swoim ciężarem tych, których kocha? Trudne! Im dłużej więzi tajemnice, tym trudniej mu je wyznać. Chociaż mógłby poczuć ulgę.
Wspomnienia krzyczą, bolą, tkwią w środku jak zwierzę, podnoszące łeb, wystawiające szpony.
Jak ma je stłumić? Jak zabić?
Nie ma nad tym kontroli. Ma wpływ na swoje ciało...
"Małe życie" to powieść o przyjaźni. Silna męska przyjaźń, jest "hołdem", złożonym przez pisarkę pewnemu stylowi życia, z podkreśleniem znaczenia wieloletnich przyjaźni, zawieranych z własnego wyboru.
Bohaterowie tworzą więź, która jest wartością odznaczającą się wieloma cechami, jak: ufność, szczerość, zobowiązanie, odpowiedzialność. Współodczuwają swoje udręki, ale też radości, "chwile doskonałe", kiedy mniej boli codzienność.
W powieści dokonuje się trudnych wyborów, o zarysie moralnym, podyktowanych lękiem przed niewygodą, nędzą, samotnością.
Jest to też powieść o formach władzy. Silnej, bezwzględnej, odbijającej piętno na zawsze. O tym, jak wszechmogący dorośli sprawują władzę nad dziećmi, władzę zmieniającą się w przemoc, zdolną odmienić i naznaczyć całe przyszłe życie.
Zdołałam oddać zaledwie część swoich emocji i przekaz, jaki do mnie dotarł. Zachęcam wszystkich wymagających czytelników do poznania treści tej niezwykle fascynującej, głębokiej opowieści.
Przejdźcie, wspólnie z autorką i jej bohaterami drogę do ich dorosłości, sukcesów, porażek, pięknie wzbogaconą uczuciem przyjaźni, która jest wyrazem szczęścia w bolesnym świecie.
To powieść totalna. Uniwersalna. Taka literatura nas naznacza. Trudno się z nią rozstać. Zapomnieć...?
To niemożliwe!
Zapraszam na mój fanpage na facebooku: https://www.facebook.com/myslirzezbioneslowem
Bardzo chciałabym kiedyś przeczytać tę powieść. Lubię tego typu literaturę, lubię, jak książka skupia się na człowieku. :)
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji jeszcze przeczytać, ale w końcu znajdę czas i przysiądę do niej ;-)
OdpowiedzUsuńWczoraj dostałam tę powieść od koleżanki. Wspaniały prezent; okazją było jej zwycięstwo nad straszną chorobą. Tak niezwykle mnie obdarowala. Dziękuję, Beatko.
OdpowiedzUsuńWczoraj dostałam tę powieść od koleżanki. Wspaniały prezent; okazją było jej zwycięstwo nad straszną chorobą. Tak niezwykle mnie obdarowala. Dziękuję, Beatko.
OdpowiedzUsuń