Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 12 października 2016
Ilość stron: 432
Nie mieściło mi się wtedy w głowie, żeby Żyd w ringu mógł zwyciężyć chrześcijanina, chociaż my na placu Broni bijaliśmy się z chrześcijańskimi chłopakami. Ale to było co innego.
A ja miałem wtedy siedemnaście lat, znałem tylko światy chederu, jesziwy, synagogi i domu.
cyt.: "Król" Szczepan Twardoch
Jakub Szapiro, żydowski bokser klubu Makabi pokonał w walce wagi ciężkiej Andrzeja Zielińskiego zawodnika Legii Warszawa.
Król ringu, każdym gestem, każdym krokiem oznajmiał światu swą wielką
odwagę i pewność siebie. Budził podziw i fascynację nie tylko
siedemnastoletniego Mojżesza Bernsztajna, "zwykłego małego, chudego
Żydka z Nalewek". Chłopak nigdy by się tutaj nie znalazł, gdyby nie
bilet od samego Jakuba Szapiro, który dwa dni wcześniej wyciągnął za brodę jego ojca z ich biednego mieszkania na Nalewkach. Jednorazowa rekompensata, czy zaproszenie do innego, nieznanego chłopcu świata?
Przedwojenna Warszawa. Rok 1937. Dwie Warszawy, polska i żydowska, z czego "tylko jedna właściwa, leżąca prawie w Europie". Chaos. Konflikty narodowe, społeczne, polityczne, religijne.
Bepiści (od przywódcy Bolesława Piaseckiego), falangiści, oenerowcy kontra Żydzi. Na uniwersytetach getto ławkowe. Zamach stanu przeciw opozycji w celu przejęcia pełni władzy przez Rydza-Śmigłego. Prawda, czy plotki rozsiewane przez opozycję przeciwko ówczesnej władzy? Szantaże, intrygi i przemoc.
I zwykła poobijana codzienność, zmagająca się z brudem, biedą, głodem, gwałtem, poniżeniem. Dom publiczny Ryfki Kij, ogniwo łączące świat gangsterski ze światem polityki.
Na tym tle świecki Żyd, Jakub Szapiro, bokser i gangster, Kum Kaplica, były PPS - owski działacz, ojciec chrzestny podziemnego królestwa, Pantaleon Karpiński, okrutny zabijaka z drugą twarzą z tyłu głowy, doktor Radziwiłek i reszta gangsterskiego świata. Kim byli wcześniej, kim był Jan Kaplica, zanim stał się Kumem, przywódcą całej reszty?
Dwoistość, natury, świata, człowieka. Granica. Gdzie ona przebiega?
"Gdzie zaczyna się jeden człowiek, a kończy drugi?"
Ten dwubiegunowy podział dostrzegłam wyraźnie na samym początku i był widoczny do samego końca, ważny element konstrukcji, budzący refleksje.
Odpowiadając jednym słowem, o czym jest ta książka, odpowiem: o przemocy.
"Któż nie jest niewolnikiem?"
Szczegółowe opisy zdarzeń, budują obrazy, budzą emocje. Fizyczność, motoryczność ciała podczas walki bokserów na ringu, każdy gest, każdy detal budzą zarówno podziw, fascynację, jak i lęk, i przerażenie. Opis wymuszonego na dwóch Żydach tańca, tańca strachu i łez, upokarzającego, odbierającego im ludzką godność, wyzwala w nas bunt, bezradność i obezwładniającą niemoc. Szczegóły masakrycznej zbrodni nad glinianką, dokonanej na Naumie Bernsztajnie, ojcu Mojżesza, za dług u Kuma Kaplicy, to wyraz szczególnego okrucieństwa.
Krew w żyłach mrozi bezwzględność i bestialstwo podczas przesłuchań w Berezie Kartuskiej, gdzie trafił jeden z nich. Przemoc ma miejsce w pokojach domu publicznego, ale też w zaciszu domowym. Przedmiotowe traktowanie kobiet. Przemoc to nie tylko to fizyczne udowadnianie swej wyższości nad drugim. Metody zdobywania przewagi, władzy i sławy budzą odrazę.
Sposób, w jaki Twardoch kreuje i opowiada świat pełen brutalności i to, co skrywa gdzieś pomiędzy, w jego zakamarkach i to, co obok niego i nad nim, nie pozwala nam z niego wyjść. Nie można oderwać się od lektury. Bohaterowie, pomimo swych czarnych charakterów, przyczepiają się do naszych myśli jak rzepy, a do głównej postaci, romantycznego chwilami Jakuba Szakiro, po niewidzialnej nitce dostajemy się do jego wnętrza, do tego "małego ziarna prawdy", by go zrozumieć, poczuć nawet sympatię. Taka kreacja bohaterów jest mistrzowskim osiągnięciem. Sposób pisania, umiejętność kreślenia obrazów magnetyzują.
Pisarz, stosując przemyślane zabiegi, zaskakuje konstrukcją, zwodzi narracją. Zakłócona chronologia, powtórzenia dodają smaczku, budują napięcie, pobudzają ciekawość, przykuwają uwagę. Choć nie jest to literatura faktu, osadzona w realiach historycznych fabuła, z historycznymi postaciami, wiarygodnie ukazuje ówczesną codzienność.
Oryginalna jest okładka książki, której nie mogę pominąć milczeniem. Zaprojektowana przez Rafała Kucharczyka. Niby przedwojenny afisz, na który wylewa się zawartością drobnych czcionek maszynopis tej niesamowitej historii, spisanej przez narratora w Tel Awiwie, po pięćdziesięciu latach od momentu kiedy miała miejsce.
Wybitny talent, niezwykły warsztat literacki, podparte wiedzą zaczerpniętą z ówczesnej prasy poskutkowały fantastycznym, rzetelnym obrazem przedwojennej stolicy. W historycznej prasie zawarta była też inspiracja do opowiedzenia tej historii, zaczerpnięta dzięki przeprowadzonemu researchowi. Twardoch postanowił wskrzesić zapomnianą postać przedwojennego gangstera Taty Tasiemki, pierwowzór Kuma Kaplicy. Jaki był w tym cel? Na ile to postać warta uwagi? A może pisarz osobiście chciał się z nim rozprawić?
Brutalność okraszona pikantnym seksem, słodką namiętnością, gorzkim gwałtem, słonymi wulgaryzmami przeraża i dziwnie fascynuje. Wulgaryzmy są nieuniknione, podkreślają autentyczność ukazanego świata, inaczej byłoby sztucznie i nieprawdziwie. Świat, którego królem chciał zostać Jakub Szapiro. Po co nam taki obraz świata? Czy zło może zachwycać? Czy przemoc może fascynować? Po co nam ta książka? Można zapytać... By szukać politycznych analogii? By wzbudzać dyskusję o antysemityzmie, kto kogo bardziej nienawidził, czy bardziej Polacy chcieli Żydów wysłać na Madagaskar, czy oni sami jeszcze bardziej chcieli stąd wyjechać do "siebie"? Kolejna lekcja tolerancji i empatii, których nigdy dość? Obok konkretnych tematów, są widoczne dla mnie prawdy uniwersalne. Człowiek i kształtujące go realia czasu i miejsca, w jakich się znalazł. I drugi człowiek... Znaczący proces przenikania się...
A może po to jest ta książka, by zastanowić się nad tym, kim jesteśmy? Kim się stajemy w obliczu naszych wyborów, decyzji? W czasie najcięższej próby? Co możemy jeszcze zrobić, zmienić, nim pochłonie nas swą wielką paszczą, unoszący się ponad nami kaszalot Litani?
Dawno żadna książka nie wywołała we mnie tylu emocji, nie wzbudziła tylu refleksji i nie zachwyciła mnie tak mocno swym kunsztem literackim, podkreślając oryginalność narracji i nieoceniony moment zaskoczenia. Wydarzenie literackie z pewnością. Polecam, bo o książce będzie głośno, a warto mieć własne zdanie.
Zapraszam na mój fanpage na facebooku: https://www.facebook.com/myslirzezbioneslowem/
Z wielką przyjemnością czytałam tą książkę.
OdpowiedzUsuńJeszcze przede mną. Świetna recenzja tak jak i blog, obserwuję i zapraszam mnie! :)
OdpowiedzUsuńPodzial na Warszawe dla Polakow i zydow jest smieszny. Wziety chyba z tygodnika holokaustowo-powszechnego. Przeciez byli jeszcze sanatorzy, ludowcy, pepeesiaki, synarchisci, wolnomysliciele, redakcja Czasu, no i Jan Emil Skiwski, ktory twierdzil, ze nie ma antysemityzmu endeckiego. Bo co to za zydozercy, skoro i Stanislaw Piasecki i Nowaczynski w 1934 swoje ksiazki wydali w uwazanym za zazydzone wydawnictwie Roj. A ponadto zyd Grydzewski przyjaznil sie z tym samym Nowaczynskim, ktory udzielal wywiadow pismom zydowskim, dziennikom syjonistycznym. Niestety pan Twardoch pisal dla czytelnikow onetu, wyborczej i jakichs polglowkow z Niemiec. Niech go ks. Oko... pogromi :d
OdpowiedzUsuń