Autor: Joy Fielding
Tytuł oryginalny: Now you see her
Tłumaczenie: Anna- Zielińska-Elliott
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 23 maja 2012r.
stron: 288
Marcy Taggart wraz z mężem Peterem chcąc,uczcić swą dwudziestą piąta rocznicę ślubu,wpadli na pomysł czegoś w rodzaju powtórnego miesiąca miodowego.Marcy zgodziła się z sugestią męża, żeby pojechać do Irlandii. Peter od lat marzył o pielgrzymce do ziemi swych przodków. Z Irlandii, bowiem, pochodziła jego matka. Dwa lata wcześniej bohaterowie tej powieści przeżyli tragedię. Zginęła ich 16 letnia córka Devon.
Posiadali letni domek nad zatoką Georgian Bay.(Mieszkają w Kanadzie)Tam doszło do wypadku. Na środku zatoki znaleziono wywrócony kajak. Ciała dziewczyny nie znaleziono. Marcy nie potrafiła pogodzić się z jej śmiercią. Nie dopuszczała do siebie myśli, że już nigdy nie zobaczy córki. Nie wierzyła w wypadek.Matka najlepiej zna przecież swoje dziecko. Tłumaczyła sobie,że całe to tragiczne zdarzenie zostało upozorowane przez córkę. Była zbuntowana. Czuła się nierozumiana. Na pewno chciała ich ukarać. Uciekła. "Moja dziewczynka żyje"-szeptała. "Nie umarła". Te i podobne myśli, jak mantra powracały i ze zdwojoną siłą atakowały jej zmysły. W każdej podobnej dziewczynie widziała córkę. Zawładnęła nią jedna ogromna obsesja. Mąż nie podołał zachowaniu żony. Odchodzi do innej kobiety.
Na wycieczkę do Irlandii pojechała. Wszystko było opłacone, więc pojechała sama. Z nadzieją, że może ich córka, zafascynowana opowieściami ojca o tym pięknym kraju, właśnie tam się schroniła. Uciekła. Z Kanady na piękne, zielone, irlandzkie łąki...
W Irlandii, w mieście Cork Marcy zauważa twarz córki. Goni ją. Ale ginie gdzieś w tłumie...
Nieustająco, desperacko jej szuka. Spotyka wiele osób. Ze zdjęciem córki w ręku, wszystkich o nią pyta.
Autorka świetnie oddała emocjonalny stan umysłu swojej bohaterki. "Potargała" tekst, tak, jak potargane były zmysły zrozpaczonej matki. Obłęd.Czytając zdanie po zdaniu, skupiamy się mocno, by zrozumieć z jakiego okresu życia pochodzą jej przemyślenia i której z bliskich jej osób dotyczą.
Desperackie poszukiwania, w efekcie pomogą Marcy poznać samą siebie oraz prawdę o córce.
Fabuła tej powieści przywiodła mi na myśl tragiczne przeżycia pani Iwony Wieczorek-Kinda z Gdańska, matki 19 letniej Iwony. W lipcu 2010r. jej córka, po sprzeczce ze znajomymi, samotnie wracała z dyskoteki w Sopocie do domu w Gdańsku. Nie dotarła, Ślad po niej zaginął. Minęło już tyle czasu, a matka nie traci sił. Szuka wciąż nowych sposobów, żeby odszukać córkę. Nie dopuszcza do siebie myśli, że została zamordowana. Przeszukano dużo miejsc, zbiorniki wodne. Gdyby miała być znaleziona nieżywa, to by ją już dawno znaleziono- tak sobie tłumaczy.
I zadaje sobie pytania: "Czy uciekła?"- "Dlaczego?""Czy może ją uprowadzono? Czy mogło to być "porwanie o charakterze obyczajowym?"- jak sugeruje Krzysztof Rudkowski. Matka apeluje do sumień osób, które mogłyby coś wiedzieć o miejscu pobytu córki, czy może ostatecznie o miejscu ukrycia zwłok.
Nadzieja zawsze umiera ostatnia. "-Dlatego muszę być silna"-mówi. "-Dlatego muszę ją znaleźć.-Żywą lub martwą..."
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz