poniedziałek, 5 maja 2014

"Trzynasta opowieść"- recenzja.

Autor: Diane Setterfield
Tłumaczenie: Barbara Przybyłowska
Wydawnictwo: AMBER
Data wydania: 2006 (przybliżona)
Ilość stron: 360


       Na świecie jest za dużo książek, żeby je wszystkie przeczytać
w ciągu jednego życia, trzeba gdzieś zakreślić sobie granicę.

             cyt. "Trzynasta opowieść"- Diane Setterfield


                   Kierowani swym świadomym wyborem, sięgamy po konkretną książkę. Bywa jednak, że zupełny przypadek zdecyduje, która książka wpadnie nam w ręce.I tak właśnie było z tą książką. Przemówiła do mnie z bibliotecznej półki swą piękną szatą graficzną- na sztywnej okładce stare, brązowe woluminy ze złoceniami stojące na pólkach i złote litery tytułu:"Trzynasta opowieść". Magia. Autorka tej książki Diane Setterfield zabrała mnie z biblioteki wprost do antykwariatu.
"Antykwariat jest prawdziwym sercem wszystkiego. To azyl dla książek, bezpieczna przystań tych wszystkich tomów, które ongiś z taką miłością napisano, a których teraz najwyraźniej nikt już nie chce"..
Tak określała swoje miejsce pracy bohaterka tej powieści Margaret Lea. Praca wśród książek, u boku ojca, uszczęśliwiała dziewczynę. Z ogromną troską doglądała księgozbioru, a ludzi, którzy zapisali się w tych księgach darzyła wielką czcią. Za to, że choć już ich nie ma, istnieją nadal w swych książkach, "jak muszki zastygłe w bursztynie". Pasjonowały ją życiorysy nieżyjących pisarzy. Sporządzała szkice biograficzne takich, którzy pisali kiedyś, ale w cieniu sławy innych. Chciała w ten sposób ocalić ich od zapomnienia.
     "Jedni dbają o groby zmarłych, a ja dbam o książki."
Margaret nieoczekiwanie otrzymuje list od Vidy Winter, najsławniejszej, ulubionej pisarki Anglii, w którym zaprasza ją do siebie. Dotknięta ciężką chorobą, u kresu swoich dni, chce opowiedzieć dziewczynie prawdziwą historię swojego życia i prosi ją o napisanie rzetelnej, prawdziwej biografii. Wszystkie ukazujące się dotąd były zmyślone. Wcześniej uważała, że "dobre zmyślenie zawsze bardziej olśniewa niż odłamek prawdy." Vida Winter- to też tylko pseudonim. Ale jakże wymowny (Vida z łac.vita oznacza życie, a z franc. vide- to tyle co Pustka. Nicość. Dlaczego właśnie Margaret obdarzyła swym zaufaniem?
               Dziewczyna nie przeczytała ani jednej książki tej wielkiej pisarki. Odnalazła w ich antykwariacie jedyne wydanie "Trzynastej opowieści" Vidy Winter. Okazało się, że jest ich tylko dwanaście. Trzynasta opowieść nie została napisana. Wydanie to wycofano, a wszystkie następne przez pół wieku wydawane było pod tytułem: "Opowieści o zmianie i rozpaczy." Urzeczona opowieściami już wiedziała, że podejmie się tego  wyzwania. Zadecydowały też o tym słowa listu, jaki otrzymała, bo "jest coś takiego w słowach (...)biorą cię w niewolę, owijają jak pajęczyna wokół członków, a kiedy już cię tak spętają, że nie możesz się ruszyć,  przebijają ci skórę, wbijają w krew, paraliżują myśli. W tobie odprawiają swoje czary."
             Margaret jedzie do Yorkshire, by poznać pisarkę i jej tajemniczą historię, która tak długo skrywana, musi być w końcu opowiedziana bo "milczenie nie jest naturalnym środowiskiem dla ludzkich historii(...) one potrzebują słów. Bez nich blakną, chorują i umierają. A potem straszą po nocach". Ale dlaczego wybrała właśnie ją? A ona, Margaret dlaczego się zgodziła?
            Wraz z Margaret znajdujemy się w domu Vidy Winter. Słuchając jej fascynującej opowieści, przedostajemy się poprzez gęstą mgłę w jej przeszłość do tajemniczego domu rodziny Angelfieldów.
"Tam, gdzie od pokoleń mieszkańcy snuli się bez celu, niewiele widząc i krążąc wokół swoich mrocznych obsesji". W jaki sposób Vida Winter była związana z tym miejscem?
Z mgły, mroków, cieni wyłania się coraz więcej szczegółów, coraz wyraźniej rysują one portret kobiety i ujawniają jej tożsamość.
               Sposób narracji wzmaga naszą ciekawość, z każdą kolejną stroną wiemy więcej, ale już za chwilę okazuje się, że to jeszcze nie koniec historii. Margaret Lea, dzięki swym niezwykłym umiejętnościom, rozszyfrowuje stare zapiski i również własne poplątane myśli, jak "sekretny szyfr, kryptograf, jak egipskie hieroglify czy mykeńskie pismo". Znajduje klucz do tożsamości starej pisarki, ale nie tylko. Także do swojej własnej. Jaki wspólny pierwiastek łączy te dwie kobiety? Czy poznana przez Margaret prawda o niej samej pozwoli jej zrozumieć zimne relacje z matką? I dlaczego nigdy nie mogła obchodzić swych urodzin?
"Matka i ja byłyśmy jak dwa kontynenty odsuwające się od siebie powoli, ale nieubłaganie, a ojciec, budowniczy mostu, stale musiał wydłużać kruchą budowlę, którą wznosił, by nas połączyć".
                Powieść napisana jest w klimacie powieści gotyckiej z charakterystycznym dla niej udziałem duchów i zjaw, z rozbrzmiewającym echem takich powieści jak : "Jane Eyre", "Wichrowe wzgórza", "Kobieta w bieli". Główna bohaterka, Margaret Lea była uzależniona od tej literatury. Na jej przypadłość, doktor zaordynował lekarstwo: "Zagadki Sherlocka Holmesa-10 stron 2 razy dziennie".
              Diane Setterfield, zaszczepiając w  swojej powieści pierwiastek tajemniczości z powieści XIX wiecznych, osiągnęła swój cel. Podbiła serca czytelników na całym świecie. Wobec współczesnych ekshibicjonistycznych zachowań ogólnospołecznych w świecie, bynajmniej w literaturze nie wszystko może być powiedziane wprost. Czytelnik chce sam odkrywać, zgłębiać, doświadczać. W tym zabiegu, jak również w pięknym literackim języku, kryje się klucz do sukcesu, jakim okazała się "Trzynasta opowieść". Był to debiut literacki skromnej angielskiej wykładowczyni uniwersyteckiej, a stał się bestsellerem i sensacją literacką w USA.
                Powieść polecam, z czystym sumieniem, wszystkim, którzy kochają książki. Można by o niej nic nie pisać, tylko zamieścić wybrane cytaty, bo ta książka jest jednym wielkim cytatem. Tajemnica trzynastej opowieści jest fascynująca, losy poszczególnych postaci zatrważające, a sam koniec zaskakujący. Sięgnijcie po nią, bo warto. Przez wzgląd na kulturę i magię słowa. A dostarczone przez tę lekturę wrażenia na długo z Wami pozostaną.
"Czy znacie to uczucie, kiedy zaczynacie czytać nową książkę, nim zdążyły ustać drgania membrany wywołane przez poprzednią? Odkładacie tę poprzednią, lecz jej myśli i wątki-nawet postaci-przyczepiły się do włókien waszego ubrania i kiedy otwieracie nową, one są jeszcze z Wami".

Zapraszam na mojego fanpage na facebooku: https://www.facebook.com/myslirzezbioneslowem

3 komentarze :

  1. Lektura w sam raz na wakacje. Chyba się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka zapowiada się arcyciekawie, dziękuję za podesłanie linka do recenzji.
    Ocalić od zapomnienia... - rozumiem to przesłanie, sama kieruję się w swoim pisaniu taką zasadą.
    Pozdrawiam, będę częstym gościem na tym blogu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję serdecznie. Bardzo mi miło. Ja będę zaglądała do Pani, bo Pani blog jest niepowtarzalny.

    OdpowiedzUsuń