poniedziałek, 27 października 2014

"Białe róże dla Matyldy"- Magdalena Zimniak

Autor: Magdalena Zimniak
Wydawnictwo: Prozami
Data wydania: 23 października
Ilość stron: 296



       Śmierć i życie mieszają się ze sobą...Ból i euforia nadają smak naszej wędrówce na ziemi (...) Cierpienia są nieuniknione(...) razem przez to przejdziemy. Wspólny ból nas wzmocni, scementuje naszą rodzinę...
                      Cyt.: "Białe róże dla Matyldy"- Magdalena Zimniak
                   
"Białe róże dla Matyldy", to książka , na którą czekałam z wyjątkowym utęsknieniem i ciekawością. Widząc wielokrotnie piękną, subtelną szatę graficzną okładki, zwiastującą jej premierę, szatę tajemniczą,  romantyczną, zastanawiałam się, co ona skrywa? Bo, jeśli ktoś przeczytał choć jedną  powieść Magdaleny Zimniak, ten wie, że pod tak delikatną mgiełką, kryć musi się coś więcej. Podejrzewać by można, że okładka jest celowym woalem, który trzeba uchylić, by odkryć głęboką fabułę. Intrygowało mnie kim jest Matylda, jaką jest kobietą, co będzie chciała o sobie opowiedzieć? Dlatego właśnie zaczęłam recenzję od jej osoby. Tak, jak można było przewidzieć, Matylda kocha białe róże, lubi słuchać poezji śpiewanej, pragnie miłości, jak każda kobieta. Tyle mówi sama okładka książki, a każda kolejna strona pozwala nam poznać najskrytsze zakamarki jej duszy. Wzniosła piosenka, raczej pieśń "Ocalić od zapomnienia", staje się motywem przewodnim po jej życiu. Jakie ono było, co chciała ocalić od zapomnienia? Dziś jest już starszą panią. Wiele w życiu straciła. Wszystko. Pochowała dwoje swoich małych  dzieci, najpierw synka Janka, później córeczkę Kasię. Fatum nie mija. Pochowała męża, a teraz w wypadku samochodowym ginie jej jedyna siostra Anna i jej mąż Robert. Została sama, tak jak i została sama osierocona przez nich córka Beata. Zbliżą się teraz do siebie we wspólnym bólu, cierpieniu, żałobie. Matylda miała taką nadzieję.
        Beata nie została zupełnie sama, ma męża Konrada i jego wsparcie. Czy może dać jej siłę człowiek,który sam skrywa swą mroczną przeszłość przed swoją żoną? Czy Beata zna człowieka, którego pokochała i z którym dzieli życie?
         Śmierć rodziców. Pogrzeb. Rozpacz. A tu policja oznajmia, że nowe okoliczności  wskazują, iż prawdopodobnie nie był to wypadek. Zatem komu mogło zależeć na śmierci jej rodziców? I te rutynowe pytania: "Kto oprócz pani dziedziczy?", "komu i czym rodzice mogli się narazić?" Śledztwo utknęło w martwym punkcie. Pytania, wątpliwości i coraz to nowe podejrzenia rodziły się w głowie Beaty. Gdy na pogrzebie rodziców ciotka Matylda zasłabła i trafiła do szpitala, zwróciła się do siostrzenicy z prośbą o dokarmianie jej dwóch kotów, które pozostały same w dużym, pustym domu. Dom Matyldy, to miejsce niezwykle tajemnicze. Beata natrafia na pamiętnik ciotki. Zaczęła zagłębiać się w jego treść z nadzieją, że znajdzie tu jakiś ślad, wyjaśnienie tego, co jest dla niej jedną wielką zagadką. Zapiski wspomnień Matyldy przeobrażały się w obrazy z przeszłości naświetlające wydarzenia, relacje rodzinne z dawnych lat. Z pamiętnika wyłaniają się zupełnie nowe twarze najbliższych jej osób. Jej rodziców, jakich nie znała, ciotki Matyldy z jej mrocznymi tajemnicami, nawet Konrada, jej męża. I nawet ona sama była już kimś zupełnie innym. Beata nie dowierza. Czy to może być prawdą? Czy to tylko fikcja literacka? Może ciotka Matylda ma skłonności do pisania horrorów? Co Beata zrobi z tą nową wiedzą?
   Wątki z życia teraźniejszego, przemyślenia, decyzje i działania Beaty, przeplatają się z zapiskami pamiętników Matyldy. Emocje rosną, nakręca się spirala grozy.
    Pisarka Magdalena Zimniak stawia przed sobą niemałe wyzwania. Wgłębia się w psychikę człowieka tak daleko, aż do granicy, poza którą istnieje już tylko, no właśnie, co? Zrozumienie, czy może jeszcze większy chaos? W swojej powieści o niewinnym, subtelnym tytule "Białe róże dla Matyldy", zmierza się z okaleczoną psychiką na skutek braku miłości.                                                 Zespól Munchhausena...- Do czego zdolny jest człowiek "chory na miłość", odczuwający ciągły jej brak? Jak osiąga swój cel, by być zauważonym, ważnym, kochanym, by usłyszeć - "kocham cię". by dostać bukiet ulubionych kwiatów? - Czy można kogoś kochać i ranić jednocześnie? Pragnąć odczuwać w jednym momencie i euforię i ból?
    Co czuje Beata, co przeżywa w chwili, gdy wszystko, w co wierzyła, rozsypało się w gruzy?
Moje emocje obijają się o dwa przeciwległe bieguny. Ambiwalencja. Raz czuję wściekłość, raz współczucie. Nie wiem, czy mam do czynienia z szaleństwem, chorobą, czy fantazją? Wczytuję się razem z Beatą w pamiętnik Matyldy i nie mogę oderwać się od tej lektury, choć jest późna noc i oczy się zamykają.
  Jak wielki może być ciężar tajemnicy poznanej przez Beatę? Ile jest w stanie udźwignąć? Czy prawda o śmierci rodziców znajdzie swe wyjaśnienie w tych wstrząsających zapiskach Matyldy, rzucających podejrzenia coraz to na inną osobę? Wiele nasuwa się pytań. Każdy ludzki krok, każdy błąd ma z reguły swoje przyczyny. Czy wszystko jest wytłumaczalne i zrozumiałe? Zachęcam gorąco do tej lektury i do szukania własnych odpowiedzi...

Zapraszam na mój fanpage na facebooku: https://www.facebook.com/myslirzezbioneslowem

1 komentarz :