Autor: Natasza Socha
Wydawnictwo: Pascal
Data wydania: 13 września 2017
Ilość stron: 400
Kto ukradł zwyczajne życie...?
cyt. :"Apteka marzeń" Natasza Socha
Codzienność, powtarzalność, monotonia, może nudzić, dokuczać, uwierać. Doceniamy ją zazwyczaj wówczas, gdy nasz, dotąd spokojny świat, zatrzęsie się w swych posadach.
A gdy stanie na głowie, wtedy tęsknimy bezgranicznie za bezcenną zwyczajnością.
Był początek maja, świeciło słońce, a Ola miała zaledwie dwa latka. Bolały ją nóżki i brzuszek, objawy, które łatwo przeoczyć, zbagatelizować.
Diagnoza.
"Neuroblastoma, guz, przerzuty, krwotok, ból, onkologia, pęknięcie, przeszczep, chemia, szpital, nowotwór, czas."
Słońce nagle gaśnie...
Historia opisana przez Nataszę Sochę w "Aptece marzeń" wydarzyła się naprawdę.
Walka o życie małej Oli toczyła się kilka lat, bo choroba miała trzykrotną wznowę. Lekarze dawali dwanaście procent szans na przeżycie.
Świat kurczy się "do rozmiarów szpitalnego łóżka."
Paraliżujący strach. Niezliczone łzy. Ból. I ta nikła nitka nadziei.
Karolina Majewska jest o dziesięć lat starsza od Oli i choruje na chłoniaka anaplastycznego.
Ich drogi łączą się w szpitalu, tak jak pozostałych dzieci i ich rodzin.
Postać Karoliny jest wymyślona, choć nie do końca, można powiedzieć, że jest postacią zbiorową, reprezentującą wszystkie dzieci, które, pomimo choroby, potrafią zawalczyć, nie tylko o siebie, ale też o innych.
"Chciałabym być przebiśniegiem. Wszyscy na niego czekają, bo zapowiada wiosnę, a on jest taki silny, że wyłazi nawet spod czapy śniegu. I od razu czujesz, że zima zaraz się skończy."
Wszystkie takie Karoliny, zwane Motylami, Wojowniczkami, Marzycielkami, są silne.
Zaskakuje i zadziwia tutaj, w tak trudnych okolicznościach, dziecięca spontaniczność, bezinteresowność, entuzjazm i pomysłowość w spełnianiu cudzych marzeń.
Marzenia są bezcenne i trzeba je spełniać. Można je dostać w aptece marzeń, bez recepty i bez pieniędzy. Wystarczy zamknąć je w czerwonym baloniku i wysłać do... do kogo? dokąd?
"To taki symbol. Balon zawsze gdzieś dolatuje i w zasadzie nigdy do nas nie wraca. Z chorobą też tak powinno być. Powinna po prostu zniknąć z naszego życia."
Natasza Socha wielokrotnie pokazała, że potrafi rozbroić każdą bombę. Znajdzie sposób na "Maminsynka", "Macocha" jej nie straszna, poradzi, by nie wpaść w "Rosół z kury domowej" i znajdzie sposób na "Hormonię".
Ale to, czego dokonała w "Aptece marzeń" jest nieporównywalne z niczym. Tutaj, gdzie walka z nieprzewidywalną, czyhającą wokół śmiercią, jest wielkim wyzwaniem, Natasza Socha dzielnie je podejmuje i pokazuje, poprzez kreację swoich bohaterów, całe rozległe pole walki o najwyższą stawkę.
Ta książka to opowieść boleśnie prawdziwa. Choć Natasza Socha, używając swego talentu, literackich sztuczek, próbuje nas znieczulić, co dostrzegam i doceniam, to i tak boli.
Jest to opowieść boleśnie prawdziwa, przejmująca do szpiku kości.
Lektura pełna skrajnych emocji, nieutulonych smutków, pretensji, żali, ale też przepełniona potężną siłą matczynej miłości, wsparciem, jakie daje rodzina, wytrwałością i niestrudzoną nadzieją.
Fantastyczny pomysł na fabułę, w której przeplatają się wątki z życia Oli i Karoliny i moc, jaka z tej opowieści wypływa, i lekcja, jaką należy wyciągnąć.
"Apteka marzeń" to bezcenna lekcja pokory.
"Człowiekowi wydaje się, że jest odporny na śmierć. Że jest objęty ochroną, chociaż inni przecież umierają. Pędzimy samochodami, skaczemy ze spadochronami, balansujemy na granicy życia, a jednak nigdy nic złego się nie dzieje. Nie patrzymy na śmierć z pokorą, bo przecież nas samych nie dotyczy."
To także apel:
"Do wszystkich kobiet mających dylemat, czy lepsza jest na piance od kawy rozetka, czy może serduszko. Do wszystkich ludzi, których denerwuje padający deszcz, zbyt głośno szeleszcząca gazeta czy też spóźniający się tramwaj. Do tych, którzy kłócą się o nic. Lub o włosy kota na poduszce. O smak rosołu.
Raz jeden w życiu przejdźcie się korytarzem szpitala onkologicznego. Oddział dziecięcy.
Raz jeden..."
Podziwiam indywidualny styl pisarki, umiejętność pokazania realnego problemu z dystansem. Dystans do rzeczywistości, jak również do samej siebie, poczucie humoru, pokora to oręż w ukazywaniu tego, co pisarkę porusza, denerwuje, drażni, uwiera. Często patrzy przez lustro ironii z upodobaniem do absurdu i przerysowań, dzięki czemu ważne, aktualne problemy społeczne są mocno nakreślone, jednocześnie pozbawione zbędnego moralizatorstwa.
Tutaj, dzieląc się z nami tą historią z czyjegoś życia, porusza nasze najczulsze struny, uświadamia wiele i edukuje, odziera nas z komfortu spokoju, skłania do przemyśleń, podjęcia decyzji, do działania, budzi gotowość dzielenia się z innymi tym, co mamy najcenniejszego.
"Apteka marzeń" to równolegle pisząca się opowieść o Drużynie Szpiku i o tym, że każdy może dołączyć do ludzi, którzy chcą "podzielić się życiem".
*Kupując tę książkę, wspierasz Drużynę Szpiku.
* Wydawnictwu Pascal dziękuję za możliwość zrecenzowania książki.
Zapraszam na mój fanpage na facebooku: https://www.facebook.com/myslirzezbioneslowem/
Uwielbiam takie powieści, chociaż zawsze bardzo je przeżywam. Na pewno sięgnę niebawem po "Aptekę marzeń".
OdpowiedzUsuń