Autor: Anna Klejzerowicz
Cykl: Emil Żądło (tom 5)
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 21 listopada 2017
Ilość stron: 296
A gdy ujawnię swoje odkrycie oraz swoje badania, czeka was wielki wstrząs...
cyt.: "Księga Wysp Ostatnich" Anna Klejzerowicz
"Gdy zbrodnia splata się z historią...",
to powstaje kolejna powieść Anny Klejzerowicz, gdzie współcześnie, w tajemniczych okolicznościach giną ludzie, często, poprzez swoje zainteresowania i pasję, powiązani z równie tajemniczą zagadką z przeszłości.
Emil Żądło znów wkracza do akcji. "Księga Wysp Ostatnich" jest piątą powieścią z serii kryminałów, z dziennikarzem śledczym w roli głównej. Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Replika, a na klimatycznej okładce wykorzystano grafikę Dariusza Kocurka.
Każda kolejna powieść autorki, to kolejna fascynująca podróż, w którą nas ze sobą zabiera.
Dokąd tym razem? Do starożytnej Aleksandrii (rok 391 n.e.), gdzie po raz kolejny w jej dziejach płonie Wielka Biblioteka.
Jednym ze szczęśliwców, w ręce którego dostały się cenne księgi był kupiec, erudyta i dawny żeglarz Agaton. Największą zdobyczą był dla niego zwój nieco nadpalonego już papirusu o nagłówku
"Peri Okeanu, o oceanie". Zadbał, zwracając się do najlepszych kopistów, by rękopis ocalić przed całkowitym zniszczeniem.
W tym dziele opisał swą wyprawę starożytny grecki żeglarz i odkrywca Pyteasz z Massalii (dziś Marsylia). Wypłynął na wody Oceanu Atlantyckiego, kierując się na daleką północ, dotarł do...
"Ultima Thule"-wyspa ostatnia, najprawdopodobniej dzisiejsza Islandia i jeszcze dalej, gdzie
"barbarzyńcy pokazywali nam miejsca, gdzie słońce kładzie się spać", zapiski mówią, że dotarł do ujścia Łaby. Czy wpłynął na Bałtyk i dotarł do ujścia Wisły...?
Postać podróżnika, który żył przed naszą erą, który odważył się pierwszy wypłynąć na krańce świata do dziś stanowi inspirację dla twórców, dla artystów, dla pisarzy. Zainspirowała również Annę Klejzerowicz, pasjonatkę tematyki żeglarskiej i nie tylko.
Przeszłość, choćby najbardziej archaiczna, nie ginie bez echa, nie odchodzi w niebyt.
Anna Klejzerowicz potrafi ocalić ją od zapomnienia, chociaż jakąś jej część.
Jak to możliwe, że autorka znajduje tę nić, którą połączy czasy sprzed naszej ery z teraźniejszością?
A, że współczesne wydarzenia rozgrywają się w Gdańsku, to dowód na silny związek pisarki z tym miastem.
W Gdańsku, w willi znanego bibliofila ma miejsce zagadkowa zbrodnia. Znaleziono dwa ciała...
Czy to morderstwo ma związek z prastarą księgą? Czy bibliofil był w ogóle w jej posiadaniu, czy tylko przechwalał się przed podobnymi sobie pasjonatami?
Co może się stać, gdy pasja przeradza się w obsesję?
Śledztwo policyjne utknęło w martwym punkcie. W porozumieniu z policją, do akcji wkracza Emil Żądło. Czy jego intuicja i tym razem okaże się niezawodna?
Kiedy jest już w zasięgu nowych śladów, nowych faktów, nagle umiera fotografka, mająca cenne fotografie z księgozbioru zamordowanego bibliofila. Czy jej śmierć jest zbiegiem okoliczności, czy to kolejne morderstwo? Dlaczego musiała zginąć gosposia denata? I kim była druga ofiara w wilii?
Pytań jest wiele. Kto miałby motyw i jaki? Wspólnik i partner w interesach? Czy może marszand i handlarz w jednej osobie mający koneksje w bandyckim światku? Trudno jest podejrzewać brata, który totalnie załamał się po tak niepowetowanej stracie.
Obok zagmatwanej zagadki kryminalnej, rozwiązywana jest równie tajemnicza i frapująca zagadka historyczna. Jakie były dzieje starej księgi, jak przetrwała i w jaki sposób znalazła się w Gdańsku? Na tej niwie mogła wykazać się swą erudycją doktor historii sztuki Marta Zabłocka, partnerka Emila, przybliżając nam fakty i tło czasów, kiedy księga powstawała.
Powieść, podobnie jak poprzednie, łączy w sobie kilka gatunków, dla każdego coś cennego. Intryga kryminalna przeplata się z opowieścią historyczną, a obok tka się wątek obyczajowy, raz mocna nić porozumienia i silnego uczucia raz słabsza nitka zwątpienia, wątek dotyczący życia Emila, Marty i ich wzajemnych relacji. Jak się teraz mają? Koniecznie do nich zajrzyjcie i wsłuchajcie się w ich konwersacje, może podadzą aromatyczną kawę, czy herbatę. I połasi się do was kot Bolero, jeśli nie wyczuje złych intencji, bo nosa ma dobrego do ludzi. Anna Klejzerowicz potrafi tak pisać, że przekazuje dodatkowe treści pomiędzy wierszami; podkreśla tam takie zwykłe, małe, codzienne rzeczy, bardzo ważne, aby z sobą być, celebrować chwilę, widzieć i słyszeć się nawzajem. Jej postaci wcale nie są chodzącymi ideałami, przez co stają się bardziej realne i mają wyraźnie nakreślony portret psychologiczny, własną osobowość i charakter. Ja lubię z nimi obcować i ich podsłuchiwać.
Podziwiam pisarzy, którzy dzielą się swoją pasją i potrafią nią zarażać i doceniam książki, które dostarczają emocji, rozrywki, ale też odkrywają ciekawe karty historii, pokazują intrygujące miejsca, dają poznać bliżej interesujących ludzi, takie książki poszerzające nasze horyzonty.
Polecam "Księgę Wysp Ostatnich", jak każdą inną Anny Klejzerowicz, sama z utęsknieniem czekam już na kolejną.
*Dziękuję Wydawnictwu Replika za egzemplarz recenzencki.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz