czwartek, 13 czerwca 2024

"Maria. Dziesięć dni z życia Konopnickiej" - Dorota Ponińska

 Autor: Dorota Ponińska

Wydawnictwo: Lira

Data wydania: 2024-05-24

Ilość stron: 272


        "Możemy być jak Hypatia..."

                   Cyt. :"Maria. Dziesięć dni z życia Konopnickiej." Dorota Ponińska


   Możemy być jak Hypatia z Aleksandrii, mówiły, pisały, marzyły o tym kobiety żyjące w "zatęchłym XIX stuleciu", kiedy to epoka wyznaczała sztywne ramy, określające miejsce i rolę ówczesnych kobiet. W ich kobiecym, ciasnym świecie nie było miejsca na pragnienia, racje, poglądy; wszelkie próby wyzwolenia się z niego, w pogoni za swoimi ideałami, swobodą myśli, niezależnością, okupione były wysoką ceną. Podejmowały jednak te próby. Niepokorne szły pod prąd, pod wiatr, przeszywający konwenansami, utartymi normami, konserwatyzmem.

Czy kobiety, które poznajemy bliżej w najnowszej powieści Doroty Ponińskiej: Maria Konopnicka, Eliza Orzeszkowa, Maria Dulębianka, były prekursorkami polskiego feminizmu? I czy o tym wyłącznie jest ta książka? Maria Konopnicka nie uważała się w ogóle za feministkę. To lwowskie działaczki namawiały ją, by kandydowała do Sejmu galicyjskiego. Prawda, że opuściła męża, żeby zajmować się pracą literacką, zarabiała samodzielnie na siebie i dzieci, kierowała pismem "Świt", pisała pięknie o kobietach, ujmując się za słabymi i pokrzywdzonymi... Maria jednak nie dawała się przekonać. Męczyły ją te wiece, przemówienia, tłumy. Ostatecznie udało się przekonać młodszą znacznie Marię Dulebiankę, malarkę, by jako pierwsza kobieta kandydowała do sejmu.

Tak, głównie o Konopnickiej jest ta powieść, o Konopnickiej, "jakiej nie znamy". Notabene, taki tytuł nosi jedna z biografii naszej wieszczki narodowej, autorstwa Marii Szeptyckiej (1969).

 Ale książka Doroty Ponińskiej nie jest stricte biografią, a swobodną opowieścią o życiu, jego blaskach i cieniach, opowieścią niezwykłą. Autorka zaprasza nas do Żarnowca, do domu Konopnickiej. Dom ten był darem "wdzięcznego narodu" z okazji jubileuszu dwudziestopięciolecia twórczości poetki. Spędzamy tam dziesięć dni (podtytuł powieści). Konopnicka wychodzi z ram portretów, ze sztywnych szkolnych, lakonicznych notek biograficznych, jakie wszyscy znamy i staje się kobietą z krwi i kości, jak to się przyjęło mówić, kiedy poznajemy kogoś bliżej, kiedy ktoś staje się jednym z nas, z prawdziwego życia. Schorowana, powolna, zmęczona dolegliwościami zdrowotnymi, zanurza się we wspomnieniach. Dzięki tym bezcennym retrospekcjom wchodzimy w jej świat, poznajemy jej przeżycia.

Czy była szczęśliwa? To pytanie zadała jej kiedyś wieloletnia przyjaciółka od szkolnych lat Eliza Orzeszkowa. Czy zadał Wam, czytelnicy, ktoś takie pytanie? To działa jak magia. Takie pytanie tkwi w głowie, skłania do refleksji i do szczerej odpowiedzi, pytającemu i sobie przede wszystkim. Maria Konopnicka wyszła młodo za mąż, urodziła ośmioro dzieci ( dwoje zmarło), dbała o dom, szyła, gotowała, dbała o gospodarstwo, wiodła zwyczajne, przewidziane dla kobiet życie. Ale być ozdobą męża, stroić się na bale, znamienne dla czasów i środowiska, to nie była pełnia szczęścia. Maria tak nie chciała. Coś więcej w jej duszy grało. Dość miała swego bytu "zamkniętego w klatce ptaka".

"Zginiesz, jeśli całą energią świeżo zbudzonej duszy nie ukochasz jakiejś idei, większej o całe niebo od trosk twoich powszednich; jeśli sobie nie postawisz w myśli jakiegoś wysokiego celu."

A ona chciała pisać, słowem nazywać świat, który poznawała każdego dnia. I pisała, nocami pisała wiersze, czytała stare książki, znalezione na strychu w domu, gdzie mieszkała jeszcze z mężem. Książki te były źródłem inspiracji. Pisała do gazet, była redaktorką, tłumaczką, prowadziła działalność społeczną i oświatową, pomagała potrzebującym. Poczuła "wiatr w żaglach". Pierwsze sukcesy dawały jej ogromną radość w trudach jej pracowitej codzienności. Były też niepodzenia, ostre słowa krytyki. Nie poddała się, nie rezygnowała z marzeń. Tak, bardzo dzielna i odważna była ta nasza autorka "Roty".

Jej siła i determinacja były tak wielkie, że odeszła od męża, zabierając szóstkę dzieci i wyprowadzając się do ojca, do Warszawy. Nie chcę streszczać jej poszczególnych etapów życia, z pewnością nie było łatwo samotnej matce z gromadką dzieci. Życie na własny rachunek to punkt zwrotny, znaczący, to prawdziwy życiowy przełom. Cezura, początek nowego. Jeśli wrócić do poczucia szczęścia, to sama poetka przyznaje, że było nim spotkanie na swej drodze bratniej duszy, oddanej przyjaciółki, towarzyszki doli i niedoli, jaką była Maria Dulębianka. Była to kobieta sporo młodsza od Konopnickiej, która porzuciła swoje dotychczasowe życie i zamieszkała z Konopnicką w Żarnowcu. Razem podróżowały, radziły sobie w złych chwilach, biedowały, wspierały się.

"Eliza (Orzeszkowa) miała rację: to szczęście, że ma Dulebiankę i jej bezwarunkową przyjaźń, która sprawdza się i trwa od dwudziestu lat. I która czyni trudne życie znacznie znośniejszym."

Zupełnie inaczej chciałam zacząć tę recenzję, ale natłok myśli robi swoje. Po lekturze takiej powieści, jedyne co można zrobić, to oddać hołd i uznanie Autorce oraz polecić książkę innym, zachęcić ich do przeżycia podobnych wrażeń, jednym zdaniem, po prostu, bo trudno dobrać słowa.

Jestem pod ogromnym wrażeniem. Urzekła mnie już na początku piękna okładka, autorstwa Magdaleny Wójcik. Fabuła jest niebywale ciekawa i forma równie imponująca, dająca światło z różnych płaszczyzn, pozwalająca zrozumieć poszczególne etapy życia i poznać najbliższe jej osoby oraz niełatwe relacje między nimi. No i muszę nawiązać do magii pierwszego zdania: 

"Chłodny świt wnika do sypialni przez uchylone okno."

A co się dzieje w domu, dla kogo jest ten widok za oknem? Czy sprawia radość, czy przygnębienie? Za oknem wiosna, świat budzi się do życia. W domu przebywa chora już, słaba kobieta, której pozostały wspomnienia. To wieść o śmierci Elizy Orzeszkowej "otworzyła rzekę wspomnień ". Konopnicka wędruje po swych ścieżkach życia, a my razem z nią. To była fascynująca podróż, jak wszystkie, w które zabiera nas Dorota Ponińska.

Przeczytajcie koniecznie tę powieść, pomimo, że żyjemy w zupełnie innych czasach, to pragnienia, odczucia, marzenia pozostają niezmienne, a sporo można nauczyć się od tych odważnych, zdeterminowanych kobiet, znaleźć siłę w sobie, odnaleźć właściwe drogowskazy i iść po swoje marzenia.

*Dziękuję Wydawnictwu Lira oraz Autorce za możliwość poznania tej niezwykłej opowieści i możliwość napisania swojej opinii.


                                         


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz