czwartek, 6 kwietnia 2017

"Azyl" Diane Ackerman

Okładka książki Azyl. Opowieść o Żydach ukrywanych w warszawskim ZOO  Autor: Diane Ackerman
  Wydawnictwo: Świat Książki
  Data wydania: 15 marca 2017
  Ilość stron: 296




Kiedy pasja staje się misją...

Książka "Azyl" Diane Ackerman, amerykańskiej pisarki ukazała się już jakiś czas temu, bowiem w 2009 roku została przełożona na język polski, co przeszło bez większego echa. Teraz, gdy o historię bohaterskich Polaków upomniało się Hollywood i na kanwie powieści powstał film, o tym samym tytule, z Jessicą Chastin w roli głównej, ukazało się kolejne wydanie książki, w nowej szacie graficznej i stało się o niej głośniej.
Autorka specjalizuje się w książkach popularno-naukowych i historycznych, a do bestsellerów jej autorstwa należy m.in. "Alchemia mózgu". 
Dlaczego zdecydowała się opisać historię małżeństwa Antoniny i Jana Żabińskich, organizatorów i opiekunów warszawskiego Zoo?

Z tą historią łączy ją więź bardzo osobista. Jej dziadkowie ze strony matki pochodzili z Polski. W dzieciństwie chłonęła opowieści o życiu codziennym Łętowni pod Przemyślem, skąd dziadek wyjechał przed drugą wojną światową.
Podziw budzi research, jakiego dokonała, docierając do wielu źródeł, do ludzi, świadków tamtych wydarzeń, ale przede wszystkim polegała na wspomnieniach Antoniny Żabińskiej, "żony Noego", dyrektorowej warszawskiego ogrodu zoologicznego, zawartych w książce "Ludzie i zwierzęta".
Pisarka wybrała się również na peregrynacje do samej Warszawy. Odwiedziła modernistyczną willę rodziny Żabińskich, rozmawiała z ich synem Ryszardem ( państwo Żabińscy mieli również młodszą od Ryszarda córkę Teresę). 

Wojenna Warszawa została tutaj ukazana przez pryzmat ogrodu zoologicznego, który urósł do symbolu Arki Noego, był azylem dla prześladowanych, dla uciekających z getta Żydów. Azylem dla zwierząt i dla ludzi, cudem wydartych śmierci.
W tej opowieści nakładają się na siebie dwa dramatyczne obrazy, dwa światy. Obraz uciekających z bombardowanej Warszawy ludzi, z tobołkami, struchlałych, zbolałych, śmiertelnie przerażonych, obok obraz uciekających spod ostrzałów panicznie wystraszonych zwierząt. Obrazy te scalają się w jednolitą panoramę płonącej stolicy.

"Komu nie zabrakło odwagi, żeby stanąć w oknie, albo miał pecha znaleźć się na zewnątrz, mógł podziwiać zjawiskowy korowód jak z kart Biblii."

 Wiele zwierząt zginęło na miejscu, te, które stanowiły zagrożenie dla ludzi jak niedźwiedzie czy lwy, trzeba było wystrzelać, reszta podopiecznych Żabińskich rozpierzchła się po nadwiślańskich zaroślach. Po wkroczeniu wojsk niemieckich Lutz Heck, dyrektor berlińskiego ZOO, zabrał najcenniejsze z ocalałych okazów, m.in. oswojone rysiczki, reszta zwierząt została zabita podczas polowania, które niemieccy wojskowi urządzili sobie podczas Sylwestra 1940 roku. W
warszawskim ZOO utworzona została hodowla świń. Tuczarnia świń była wykorzystana do walki z Niemcami, otóż podawano im mięso zakażone pasożytami.
Walka z wrogiem przybierała różne postaci. 

Jan miał przepustkę do getta i pod pozorem zbierania odpadów dla świń, ryzykując życie własne i rodziny, wyprowadzał Żydów. Najłatwiej było wyjść tym o "dobrym wyglądzie". 
Opustoszałe po zwierzętach pomieszczenia zostały przeznaczone na kryjówki dla ludzi.
"Goście" nosili zwierzęce przezwiska, wśród nich krążyły oswojone zwierzaki, m.in. prosiaczek, królik, chomik, czy szpak, którym była przyjaciółka Antoniny, Magdalena Gross, znana rzeźbiarka.
Sygnałem do schowania się w kryjówkach była melodia z operetki "Piękna Helena"  Offenbacha, grana przez Antoninę na fortepianie.
Ogród zoologiczny był miejscem często odwiedzanym przez oficerów niemieckich, było tu zatem względnie bezpiecznie. Panowało napięcie ciągłego zagrożenia. Miały miejsce liczne incydenty mrożące krew w żyłach.

Antonina miała niezwykle mocno rozwinięty instynkt opiekowania się innymi. Jej czułość i potrzeba pomagania dotyczyły wszystkich istot żywych. Było to dla niej sprawą oczywistą, że pomaga się tym, którzy mają jeszcze gorzej.
Jan miał swoje osobiste zobowiązanie wobec Żydów.
"I ja, i mój ojciec wzrastaliśmy w sąsiedztwie żydowskich mieszkańców". Zawiązywały się przyjaźnie, traktowali się jak równy z równym.
Jan, przez swoją skromność, zawsze stronił od pochwał.
"Po co to zamieszanie. Jeśli jakiejś istocie grozi niebezpieczeństwo, to się ją ratuje, zwierzę czy człowieka." 
Jan, pierwszy organizator i pierwszy dyrektor warszawskiego ogrodu zoologicznego (1929r.), od początku zawiązania się Armii Krajowej, aktywnie działał w konspiracji. Przechowywał na terenie ogrodu broń i amunicję.  Funkcję dyrektora pełnił do 1951roku, kiedy to został odwołany ze względu na przynależność do AK.
 Taką byli parą.


Antonina była też obdarzona nadzwyczajnym zmysłem obserwacji. Zostało to szczegółowo wykazane w opisach zachowań zwierząt, które z ogromnym zainteresowaniem podglądała. Zachowanie zwierząt przenosiła na zachowania ludzkie.Swoje spostrzeżenia wykorzystywała czasem w kontaktach z Niemcami, wiedziała jak z nimi postępować, ufając swojej intuicji, potrafiła przewidzieć ich reakcję.
Nieodparcie nasuwały się jej pytania o dziką i agresywną postawę zwierząt i ludzi.
"Jak to się dzieje, że niektóre odwieczne prawa przyrody, zakorzenione w instynkcie drapieżców, zmieniają swój zasadniczy charakter w ciągu paru miesięcy, niekiedy nawet tygodni?... jak to się dzieje, że przedstawiciele gatunku ludzkiego, którzy się mienią panami świata, mający za sobą długie wieki ewolucji i doskonalenia się, w ciągu godzin potrafią przeobrazić się w bestię?"

Autorka "Azylu" patrzy na tamte wydarzenia reporterskim okiem, łączy jednak fakty z barwnym, poetyckim stylem narracji, co dodatkowo wzmaga i tak już ogromne emocje.
Walorem powieści jest niewątpliwie jej historyczne tło. Szczegółowy rys życia w Warszawie, pełnej ruin i zgliszcz, oddający tragizm tamtych czasów, z którego wyłania się, niczym Feniks z popiołów, altruistyczna postawa ludzi, którym dane było w niej żyć. Którzy potrafili dobro innych stawiać nad własnym bezpieczeństwem.


"Tak, groziła nam śmierć, ale wydaje mi się, że to było naturalne zachowanie. (…) W tych czasach wielu ludzi ryzykowało życiem. Można powiedzieć – tak wyglądało życie”- powiedział ich syn Ryszard w jednym z wywiadów.

W 1965 r.oku działalność Jana i Antoniny Żabińskich została uhonorowana przez instytut Yad Vashem, który przyznał im tytuł Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.


Zapraszam na mój fanpage na facebooku:  https://www.facebook.com/myslirzezbioneslowem/



2 komentarze :

  1. Muszę koniecznie przeczytać tę książkę. Koniecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Polecam Wiolu! Dostałam tę książkę od córki. Zawsze coś ciekawego wyszpera :)

    OdpowiedzUsuń