Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Chwila z pisarzem. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Chwila z pisarzem. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 16 marca 2015

"ŻYCIE W ZGODZIE Z SOBĄ"- Chwila z Anną Klejzerowicz


"ŻYCIE W ZGODZIE Z SOBĄ"



"Życie w zgodzie z sobą", to definicja szczęścia i filozofia życia Anny Klejzerowicz. Stosowanie się do niej sprawiło, że wszystko, czego się podejmie, robi z pasją i wewnętrznym przekonaniem. Jest przez to bardzo autentyczna, wiarygodna, prawdziwa.

Każdy, kto słyszał nazwisko Anny Klejzerowicz, ten wie, co się za nim kryje. Jednak zdaję sobie sprawę, że z różnych przyczyn, odkrywamy świat stopniowo, z każdym dniem inny jego zakątek, również ten literacki. Dlatego mam nadzieję, że zajrzy tutaj ktoś, komu podpowiem jak dużo zyska, sięgając po książki tej znanej, poczytnej i docenianej pisarki.

Pasje, życiowe żywioły Anny Klejzerowicz, sprawiły, że oprócz pisania, zawładnęły nią inne, równie fascynujące dziedziny świata twórczego. Umiłowanie fotografowania, jak i teatru, przyczyniły się do współpracy z Teatrem Atelier im. Agnieszki Osieckiej w Sopocie, jako fotograf i redaktor publikacji teatralnych. Swą pisarsko fotograficzną ciekawością, zgłębia tajniki sztuki, historii, archeologii, głównie swojego miasta Gdańska, z którego pochodzi, jak i jego okolic. To wszystko, czym pisarka żyje, znajduje odzwierciedlenie w jej twórczości. Teraz głównie literackiej. Potrafi umiejętnie tworzyć światy niezwykłe, magiczne, w które, z ochotą i zaciekawieniem wchodzą czytelnicy. Odkrywają rzeczy ważne, mądre. Błądzą od zwątpienia, zagubienia, poprzez poszukiwanie i ponowne odkrywanie siebie, nadziei i szczęścia.

Okładka książki Sąd ostatecznyW jej intrygujące światy z łatwością, sami, wpisują się główni bohaterowie.  Tak jak Emil Żądło. Był objawieniem. Jego postać przyszła do pisarki sama, całkowicie ukształtowana, wraz z wyglądem, charakterem, tożsamością. Były policjant, obecnie gdański dziennikarz wkradł się w fabułę "Sądu Ostatecznego". Ta powieść z 2011 roku zapoczątkowała serię o Emilu Żądło.
Bohater z krwi i kości. Próbujący od nowa poukładać swoje życie. Zmaga się z nim, poszukuje, dokonuje wyborów.
W "Sądzie Ostatecznym",
Emil Żądło spotyka dawno niewidzianą znajomą z narzeczonym. Następnego dnia dowiaduje się, że oboje padli ofiarą makabrycznej zbrodni...Dziennikarz angażuje się w śledztwo.

Kryminał ze sztuką w tle, to ulubiony gatunek pisarki. Dzięki temu, nadaje swej twórczości walor poznawczy. Tytułowy "Sąd Ostateczny", to tryptyk Hansa Memlinga niderlandzkiego malarza z XV wieku. Obraz ten to część historii miasta.

Okładka książki Cień gejszy "Cień gejszy", to kontynuacja losów Emila Żądło. Ktoś podszywa się pod niego na forach internetowych. Zostawione komentarze dotyczą japońskich drzeworytów. W tym kolejnym kryminale Żądło nadal będzie rozwiązywał zawikłane zagadki.

Akcja powieści rozgrywa się w Gdańsku, ale za sprawą tajemniczych drzeworytów przenosimy się do Japonii początku XX wieku. Historia łączy się z teraźniejszością, odkrywając sekrety romantycznej miłości i sztuki orientalnej.
Jaki związek z drzeworytami mają popełniane w mieście morderstwa?

Detektyw Żądło jeszcze nas zaskoczy. Pojawi się w "Domu Naszej Pani" (jeszcze w 2015 roku), gdzie będzie tropił archeologiczny spisek, a zagadka sięgnie tajemniczej starożytności.

Okładka książki Ostatnią kartą jest śmierć
"Ostatnią kartą jest śmierć" (2010r.) Tutaj zagadki kryminalne rozwiązuje dziennikarka i autorka rubryki kryminalnej Weronika Daglewska. Wybrała się do wróżki  Semiramidy, by ta przepowiedziała jej przyszłość. Karty tarota marsylskiego przemawiały grozą. Wkrótce wróżka ginie, wypadając z okna. Wypadek? Samobójstwo? Czy może...morderstwo?




Drogę do kryminałów utorowały pisarce opowiadania "Złodziej dusz. Opowieści niesamowite"(2009rok) W małej formie, zawsze mieści się wiele treści. I tych jestem niezmiernie ciekawa. Dotykają gatunku fantastyki i grozy, takiej filozoficznej, mistycznej. Przenoszą czytelnika w świat pełen pytań, niejasności, gdzie trzeba znaleźć właściwą drogę do właściwej odpowiedzi. Dotyczą spraw ważnych, egzystencjalnych. Już wiem, że muszę odszukać gdzieś koniecznie te "Opowieści niesamowite" i wejść w ich aurę.
 


Anna Klejzerowicz pomaga czytelnikowi dojść do prawd ponadczasowych i to za sprawą zwykłych, małych, otaczających nas rzeczy. Doskonale widać to w "Czarownicy", "Córce Czarownicy" i w "Sekrecie Czarownicy". Tutaj stworzyła pisarka świat pełen magii, który każdy musi zbadać sam. Ja mogę ze swej strony gorąco zachęcić poprzez swoje opinie na moim blogu.

"Czas jest kołem (...) Zawsze wracamy do źródła (...) A w nas wszystkich krąży ciągle ta sama energia, którą co niektórzy nazywają duszą."Dzięki umiejętności dostrzegania tego, "czarownice się nie starzeją" i w ogóle "czarownice maja lepiej..."


1."Czarownica"
2. "Córka Czarownicy"
3. "Sekret Czarownicy"


Sekret czarownicy - Anna Klejzerowicz 

Nie wiem, gdzie byłam wcześniej, bo moja przygoda z twórczością Anny Klejzerowicz zaczęła się właśnie od "Czarownicy". Totalnie mnie oczarowała. Pisarka kocha zwierzęta, a koty podwójnie, bo są obecne w jej życiu. Pokazuje, że "zwierzęta też mają duszę, osobowość, charaktery i twarze. Że nie jesteśmy w przyrodzie żadnym wyjątkiem, a już na pewno nie takim chlubnym, za jaki się zwykle przywykliśmy uważać."
Anna Klejzerowicz ma swoje miejsce na ziemi, takie magiczne, zaczarowane, przez siebie samą. To urocza dolinka morenowa pod Gdańskiem, wśród przyrody, pośród lasów i wzgórz. Dopełnieniem szczęścia jest dobra herbata, wygodny fotel, światło i święty spokój. Chciałoby się odpalić miotłę i polecieć w to niezwykłe miejsce, by wypić herbatę z niezwykłą osobą i celebrować chwilę...


"LIST Z POWSTANIA", to  powieść, która bezwarunkowo warta jest poznania. Polecam jej lekturę w oczekiwaniu na najnowszą powieść "Medalion z bursztynem", która na dniach będzie miała premierę- 18 marca br.

                                                      
Okładka książki List z powstania(Fragment mojej recenzji "Listu z Powstania")
Hanka zaraz wróci do domu. Przecież nie może być inaczej. Strach miesza się z nadzieją. Strach nie pozwala spać. Strach obezwładnia. I ta cisza za drzwiami...(...) Ciągłe nasłuchiwanie. W oddali wciąż słychać strzały...
Podobna atmosfera lęku, przeplatana nutą nadziei, panowała w wielu warszawskich  domach, nie tylko na Żoliborzu. W każdym, w którym podobnie jak doktorostwo Bańkowscy, ktoś czekał na powrót córki, czy syna, powstańców Powstania Warszawskiego.
Stukanie do drzwi. Niemcy teraz nie pukają."(...) To przecież umówiony sygnał..." Rozczarowanie , że to nie Hanka..."Dławiący, paniczny strach - Oby tylko nie to..."
Oszołomienie. Otępienie. Trwające tylko chwilę. Padły dwa strzały. Śmiertelne.
Płomienie ognia, podłożonego pod ich dom, strzelają coraz wyżej, łącząc się z innymi, zbierającymi się nad miastem, w jeden piekielny krzyk niemocy...

Cała recenzja pod linkiem:


         Zamieszczam link ( poniżej) do Prologu "MEDALIONU Z BURSZTYNEM",
to wysokie "C" fascynującej powieści kryminalnej z wątkiem historycznym oraz obyczajowym. Tu znów wyłania się przeszłość, która nie daje o sobie zapomnieć.

Z pewnością uchyliłam tylko rąbek,  by zaciekawić Was drodzy i zachęcić do poznania fascynujących światów na kartach literatury,  zapisanych niezwykłym piórem Anny Klejzerowicz.




Zapraszam na mój fanpage na facebooku: https://www.facebook.com/myslirzezbioneslowem

wtorek, 3 marca 2015

Chwila z pisarzem - Krystyna Januszewska

Znalezione obrazy dla zapytania krystyna januszewska zdjecie


...Wierzyłem i kochałem i byłem tym, kim chciał bym był, i żyłem tak, jak chciał bym żył, i byłem tym, kim miałem być... - spełnienie tych słów piosenki zespołu "Raz Dwa Trzy" wyznacza kredo życiowe pisarki.




„Człowiek tyle w sobie nosi pięknych obrazów, pielęgnuje je, aż potem zamienia w mityczne krainy słodem ociekające i niczym ich sobie nie da obrzydzić. Mimo, że wraca do nich czasami i spostrzega duże zmiany na gorsze, to zaślepiony miłością akceptuje wszystko bez zastrzeżeń i dalej kocha jak głupi. Chciałabym kiedyś móc to wszystko opisać, podzielić się z innymi tym, co zbiera się w mojej głowie od lat. Chciałabym ulżyć jej, odciążyć ,przenosząc wszystkie myśli na papier."

 Tak, dawno temu, ujęła w słowa swoje najskrytsze marzenia Krystyna Januszewska. A dziś, jest dowodem na to, że marzenia się spełniają. Takie spełnienie niesie radość nie tylko jej samej, ale i tym, którzy słyszą to, co ona ma do powiedzenia. W różny sposób odkrywamy pisarzy, ich książki i chwytamy tę nić porozumienia, którą niektórzy pisarze potrafią szczególnie misternie utkać.

Okładka książki Niebo ma kolor zielony Z twórczością Krystyny Januszewskiej zetknęłam się w dość nietypowy sposób. To było około dziesięciu lat temu, gdy usłyszałam w radio fragment jej książki "Niebo ma kolor zielony", czytany przez Annę Seniuk. Wrażenie uziemiło mnie na tę chwilę. i chociaż w moim odczuciu, szelest kart książki jest nie do zastąpienia, to wówczas uchwyciłam całą magię, atmosferę tej powieści. Wyczułam też nieprzeciętną wrażliwość pisarki, co z czasem, z każdą kolejną lekturą jej książek, tylko się potwierdziła.

 "Z czasem przybyło mi rozwagi i wyrozumiałości, choć wszystko, co dzieje się w moim życiu, mieści się w granicach umiaru, są sprawy, dla których porzucę wszelki rozum i pobiegnę na oślep przed siebie." 
 W tym fragmencie książki, zawarte są przemyślenia głównej bohaterki, Małgorzaty. Czy czasem odczuwamy podobnie? Czy jesteśmy do tego zdolne? Co weryfikuje takie pragnienia i co je urzeczywistnia? W "Niebie...", każdy znajduje coś innego. Wcale nie trzeba się utożsamiać z Małgorzatą, czy innymi bohaterami, by próbować ich zrozumieć.

"Niebo ma kolor zielony" została wydana w 2004 roku i to nie była pierwsza książka napisana przez pisarkę.

Okładka książki Przytulać kamienieDebiutem literackim była powieść "Przytulać kamienie", wydana dwa lata wcześniej.

"To książka o szukaniu własnej tożsamości w korzeniach przodków, ale także o ucieczce od swej przeszłości i prawdziwej biografii. Maria, główna bohaterka, znakomita specjalistka w dziedzinie starodruków, oddaje się bez reszty swojej pracy. Żyje zamknięta w świecie książek, ale z czasem zaczyna tęsknić za namiętnością, której nie znajduje w małżeństwie. Pewnego dnia traci kontakt z rzeczywistością i trafia do kliniki psychiatrycznej w Austrii. Co jest powodem jej nagłej utraty pamięci? Co dzieje się w umyśle Marii? Czy odzyska świadomość i czy jej powrót do świata nie jest dla jej bliskich zagrożeniem?"

Krystyna Januszewska potrafi przenieść nas w zielony czas, w ukochane miejsca, ważne, najważniejsze. Ale nie po to, by rozpływać się i trwać w sielance chwil, które nie wrócą. Uzmysławia, czasami okrutnie, że nic nie jest dane na zawsze. Przychodzi czas, gdy jesteśmy boleśnie z tego miejsca wyrwani i musimy sobie z tym poradzić. Nie zapominając o tym, co ważne, co nas ukształtowało i co pozostanie w nas na zawsze.


 "Dolina Motyli"
"Pamiętam nasz dom. Stał na zboczu pagórka, pod samym lasem."

Żyjąc w swej krainie szczęśliwości, mając swój bezpieczny świat, trudno jest sobie wyobrazić, że może być inaczej. Joasia ma takie miejsce na ziemi, Dolinę Motyli- Bielinek. W jednej chwili coś może wyrwać nas z naszego świata i nic już nie będzie tak samo. Trzeba czasem podjąć walkę z przeciwnościami losu. Ciężką tak, że sami nie dajemy rady odnaleźć się w nowej rzeczywistości. To opowieść o dzieciństwie, dorastaniu, przyjaźni. O chwilach pięknych i ulotnych, jak motyle, które należy pielęgnować, cieszyć się nimi i doceniać. Doceniać także trzeba zdobyte po drodze doświadczenia, bo wszystko jest po coś. Doceniać najbardziej musimy ludzi, spotkanych po drodze, którzy swą obecnością dużo nam ułatwiają i pomagają zrozumieć.

Okładka książki Trzy Światy czyli Maryśka, Anioł i Szalona Muneguita
 "Trzy światy czyli Maryśka, Anioł i Szalona Muneguita."

Tu przenikają się trzy światy, a może jeszcze więcej. Ważne dla młodych ludzi, dorastających, szukających klucza i ratunku. Ale nie tylko dla dzieci, bo kto nie poszukuje? Prawdy, sensu, znaczenia przeszłości?
Świat pełen niedomówień-świat metafizyczny i świat realny, pełen intryg, podłych rozgrywek, trudnych do rozwiązania dla Maryśki, Mateusza i Rafała oraz świat gier, ale nie tylko tych komputerowych. Wydawało by się raczej uboczny, ale w konsekwencji, nie pozostaje bez znaczenia. Może okazać się nawet zagrożeniem. I trzeba będzie uciekać. W nieznane. Jak najdalej od domu, swego miasta,  przyjaciół ." Tajemnica ukrywana przez ojca Maryśki staje się przyczyną rodzinnego kataklizmu, lecz ostatecznie za jej sprawą udaje się wyjaśnić zagadki z przeszłości."



Okładka książki Rozbitek@brzeg.pl

"Rozbitek@brzeg.pl", to powieść, do której pisarka podeszła bardzo emocjonalnie i poważnie to odchorowała. Książka została w 2008 roku nominowana do Nagrody Mediów Publicznych "Cogito". Ukazała się w serii ogłoszonej przez wydawnictwo Zysk i s-ka, ogłoszonej hasłem: "Żyjemy inaczej, czujemy tak samo."
Rozbitek to everyman, to jeden z nas. Krystyna Januszewska maluje portret człowieka, który, jak ten rozbitek na bezkresnym morzu, dryfuje samotnie na swej tratwie. Płynie do brzegu i myśli jedynie o tym, by wreszcie się na nim znaleźć. A wcześniej? Kim był wcześniej Rozbitek?



Całą moją recenzję tej niezwykłej powieści można przeczytać tutaj:


Okładka książki Nasze Polskie Wigilie w opowiadaniach "NASZE POLSKIE WIGILIE"- to antologia o tematyce wigilijnej, napisana przez dziewiętnastu pisarzy. Wracam do tej książki każdego roku od ośmiu lat, w okresie bożonarodzeniowym. Antos z greckiego znaczy kwiat, a lego- zbieram, antologia, zatem, znaczyć musi zbiór kwiatów.

"Czasami zagubieni i samotni próbują bez skutku odnaleźć drogę do sensu.
Na szczęście czasami sens potrafi zrobić to za nich."- jest to cytat, motto, do opowiadania Krystyny Januszewskiej, które znajduje się tutaj pomiędzy innymi.
Każde opowiadanie to osobna historia i cenne przesłanie wprowadzające w zadumę, chwilę refleksji, w niezwykły, magiczny czas.



                      "– A niech pani tylko spojrzy na Księżyc, jakby go kto przeciął. Z jednej strony oświetlony, z prawej całkiem czarny, to jak jasna i ciemna strona człowieka. Niesamowite. Jaka ta natura do siebie podobna."              
Okładka książki Ostatnia kwadra Księżyca "Ostatnia kwadra księżyca", to ostatnia powieść pisarki, jaką czytałam, ale z pewnością, nie ostatnia przez nią napisana, bo pisarka ma jeszcze dużo nam do powiedzenia.

Krystyna Januszewska zapoznaje nas z kilkorgiem przyjaciół przekraczających próg dorosłości. Czas, kiedy kształtowały się ich osobowości, to późne lata siedemdziesiąte ubiegłego stulecia. Schyłek światowej rewolucji społeczno-obyczajowej wraz z ruchem hipisowskim. I lata osiemdziesiąte to też okres znaczących zmian społecznych. Jaki wpływ będą miały na tych młodych ludzi.
Jakimi drogami poszli...jakie drogowskazy wskazywały im kierunek...?

                                      ...Mija dwadzieścia lat. To perspektywa, z której można wiele dostrzec, wyraźniej się przyjrzeć, ocenić. Retrospekcja, emocje, refleksje. Czy odnajdą siebie sprzed lat, swoją przyjaźń? Czy będą mogli wciąż na siebie liczyć?


 Zapraszając Was, drodzy do tego kącika, na "chwilę", nie jest moim celem przedstawienie pełnej biografii pisarki, czy też chronologicznie uporządkowanej twórczości, bo i jedna i druga, jest bogata w treści. Chciałam przedstawić Wam pisarkę o niezwykłej wrażliwości i ogromnych pokładach empatii, co znajduje odzwierciedlenie w jej twórczości.

Jak sama pisarka mówi: "Pisanie bardzo boli...", bo wciąż trzeba dokonywać w życiu wyborów. Trzeba umieć pogodzić dwa światy, ten realny, egzystencjalny z obowiązkami, pracą, rodziną i ten duchowy, jakże ważny, którego nie można się wyrzec. Nigdy nie można porzucać marzeń. Pięknie to udowodniła, że jest to możliwe, że można je realizować. Nie za wszelką cenę. Bo przecież nie o to chodzi. Ale ten, kto zasmakował w  literaturze , pełnej nieprzemijających wartości,  prawd uniwersalnych, rozważań o życiu, ten z pokorą będzie oczekiwał, aż dojrzeje nowa  myśl i zrodzi nowy głos Krystyny Januszewskiej w jakiejś ważnej sprawie, i zaspokoi jego apetyt na jeszcze...

Zapraszam na mój fanpage na facebooku: https://www.facebook.com/myslirzezbioneslowem

Rozbitek to everyman, to jeden z nas. To wpływa w ogromnym stopniu na głębię fabuły, wymowę treści, na wartość powieści w ogóle. - See more at: http://myslirzezbioneslowem.blogspot.com/2014/03/rozbitek-brzegpl-autor-krystyna.html#sthash.CEaXh8vS.dpuf
Rozbitek to everyman, to jeden z nas. To wpływa w ogromnym stopniu na głębię fabuły, wymowę treści, na wartość powieści w ogóle. - See more at: http://myslirzezbioneslowem.blogspot.com/2014/03/rozbitek-brzegpl-autor-krystyna.html#sthash.CEaXh8vS.dpuf
Rozbitek to everyman, to jeden z nas. To wpływa w ogromnym stopniu na głębię fabuły, wymowę treści, na wartość powieści w ogóle. - See more at: http://myslirzezbioneslowem.blogspot.com/2014/03/rozbitek-brzegpl-autor-krystyna.html#sthash.CEaXh8vS.dpufhttp://myslirzezbioneslowem.blogspot.com/2014/03/rozbitek-brzegpl-autor-krystyna.html

środa, 11 lutego 2015

"Dane jest nam życie, nie los."- Chwila z Wiesławem Myśliwskim

http://www.nina.gov.pl/images/nina_czolowka_archiwum1/dorwac-mistrza-mysliwski-181.jpgBAB6E85E9E86C675D13636AF.jpg?Status=Master&sfvrsn=2&temp=1381314805253

 "Ideałem byłoby napisać jedną książkę, książkę życia...i...umrzeć"

Tak się złożyło, że niechcący, napisał ich kilka i to z ogromnym sukcesem, i z pożytkiem dla polskiej literatury. Wiesław Myśliwski zdobył wiele nagród, w tym dwukrotnie został laureatem Nagrody Nike. Po raz pierwszy w 1997 roku za "Widnokrąg" i w roku 2007 za "Traktat o łuskaniu fasoli".

        Dwikozy pod Sandomierzem- "mój skrawek nieba"- tak mówi pisarz o miejscu swego urodzenia.
To miejsce, z którego pisarz wyrósł, z którego "wciąż płyną ożywcze soki w moją pamięć, w moją wyobraźnię, w moją krew." To credo, to wielka wartość, to siła o poczuciu przynależności.
Od dziecka zmieniał miejsca zamieszkania. Nie odczuwał tęsknoty do miejsc, do domu, bo nigdy nie zdążył się tak naprawdę przywiązać. Dwikozy będą zawsze tym miejscem szczególnym, najważniejszym.
Dał temu wyraz w swojej twórczości.
"Pióro pisarza nadało współczesnej polskiej wsi wyrazu, a jej mieszkańcom- godności, charakteru i magii."

  Debiutował  powieścią "Nagi sad" w 1967 roku, która od razu przyniosła pisarzowi rozgłos. Największą popularność uzyskał dzięki dwóm książkom "Kamień na kamieniu" 1984 i "Widnokrąg" 1996.

Okładka książki Nagi sadOkładka książki Kamień na kamieniuOkładka książki Widnokrąg


   Literaturę dzieli na dwa segmenty. Literaturę idei, to fabuła, intryga etc.oraz na literaturę języka. Ta druga jest pisarzowi bliższa. Literatura języka, to ta, która zawsze jest  o tym samym, o człowieku, o różnych wariantach ludzkiej egzystencji. Literatura, to proces dociekania, kim jesteśmy na przestrzeni dziejów.

Jako pisarz, gdy zasiada nad pustą kartką, tak naprawdę, nie wie o czym będzie pisał, o czym będzie książka. Jego pisanie, to improwizacja. Chciałby bardzo, żeby w końcu mu w to uwierzono.

Język jest najważniejszy.  Słowa. Włada nimi umiejętnie i trafia celnie. W najczulszy punkt, w najczulszą strunę, gdzie rodzą się emocje. Proste słowa składa w prawdy uniwersalne, egzystencjalne i wszczepia je w swojego czytelnika. Każde zdanie jest ważne, każde może być sentencją. To wielki dar...

(...) ile niewypowiedzianych słów przepadło na zawsze. A może ważniejsze były od tych wypowiedzianych (...) - cyt. z "Traktatu o łuskaniu fasoli".

http://myslirzezbioneslowem.blogspot.com/2014/03/traktat-o-uskaniu-fasoli-autor-wiesaw.html
Okładka książki Traktat o łuskaniu fasoli 
     "Powtarzalność". Cóż to jest ta powtarzalność, którą zarzuca się pisarzowi? I kogo ona uwiera? Powroty do miejsc, zdarzeń, ludzi, do tego, co o nas stanowi, co nas kształtuje, kim jesteśmy dziś, choćby i były częste, czy można się tego wyzbyć?
To fundament, na którym trzeba budować zawsze i od nowa. Wielcy to potrafią i wcale się tego nie wstydzą. W moim odczuciu jest to niekwestionowany walor.

 Autor "Traktatu o łuskaniu fasoli" urzekł mnie swą gawędą, stylem, prostotą i głębią słowa. Obudził we mnie uśpione tęsknoty, a one powinny co jakiś czas się budzić...

"Wszystkie te miejsca poza człowiekiem to już nie są te same miejsca. Jedyne miejsce człowieka jest tylko w nim. Niezależnie, czy jesteśmy tu, gdzie indziej, czy gdziekolwiek. Teraz, czy kiedykolwiek. Wszystko, co na zewnątrz to jedynie złudzenia, okoliczności, przypadki, pomyłki. Człowiek jest sam dla siebie zwłaszcza tym ostatnim miejscem."- cyt. z "Traktatu..."


Twórczość Wiesława Myśliwskiego nie ma określonego adresata. Jest o człowieku, każdym, takim everymanie i dla człowieka, każdego.
Jednak musi nastąpić ten właściwy moment, kiedy czytelnik odbierze dogłębnie ten przekaz i poczuje wewnętrznie jego wagę, co wyzwoli w nim emocje, entuzjazm i wielkie uznanie dla Mistrza Słowa.
Tego nie można nikomu narzucić, na siłę przekonać. Tak, jak i sam pisarz, czeka na odpowiedni moment, by móc napisać książkę.

"dopiero, gdy człowiek naprawdę czuje, że nie ma już żadnego innego wyjścia (...) wtedy, kiedy jest się przekonanym, że ma się coś naprawdę do powiedzenia komuś drugiemu."- cyt. z "Ostatniego rozdania".

http://myslirzezbioneslowem.blogspot.com/2014/03/ostatnie-rozdanie-autor-wiesaw-mysliwski.html
Okładka książki Ostatnie rozdanie 
 Bohater "Ostatniego rozdania" przeszedł już spory kawał swej życiowej drogi. Nie ma rodziny, domu, stałego miejsca. Ma swój stary notes. Rozlatujący się, pękaty od nazwisk, adresów, telefonów ludzi, których spotkał w życiu. Im notes stawał się grubszy od kolejnych kartek, tym on czuł się bardziej samotny. Stracił poczucie stałości w świecie, niepokoiło obumieranie instynktu przywiązania, martwiło uwieranie wszelkich związków. Dręczyły go niepewności, przerażała pustka. Snując swe monologiczne opowieści, wciąż wraca do swego notesu. Rozsypujący się notes związuje gumką, która z czasem kruszeje, zrywa się. Związuje wciąż nową. mocniejszą. Ale to nie guma scala luźne kartki notesu, cenne wspomnienia, to pamięć.
                                       Pamięć zbiera to wszystko w jedną całość- życie...





Materiały zbierane  przez długi czas, wszelkie notatki, ta cała "materia, leży sobie
 na kupie, jest martwa, dopóki nie wyda głosu". I ta myśl, to pierwsze zdanie, ono jest najważniejsze. "Pierwsze zdanie określa całą poetykę książki." Jeśli go nie ma, to nie można pisać.

Pisarz, snując swoje opowieści o człowieku, o jego drodze życiowej, wyborach, o tym wszystkim, co na niej spotyka, często boryka się z pojęciem losu. Kategoria losu jest jedną z jego "udręk".
Nie odpowiada mu definicja losu, jako przeznaczenia. Nie godzi się z tym wewnętrznie. Znaczyłoby to, że ktoś rządzi, decyduje i nie ma od tego "uchyleń"." Los jest, w gruncie rzeczy, rezultatem naszej świadomości. Jest kategorią intelektualną. Los jest zabiegiem naszego umysłu."
"Dane jest nam życie, nie los."- Życie nie jest czymś przypadkowym. Musimy się zdobyć, by wyeliminować przypadkowość, a życiu nadać rangę losu."

Tak, jak tajemniczy jest los, tak samo nieodgadniony pozostaje człowiek.  Można go rozłożyć na najdrobniejsze czynniki, związki chemiczne, to i tak nie będziemy wiedzieć o nim wszystkiego.
Odpowiedź na pytanie: Kim jest człowiek?, byłaby postawieniem tej przysłowiowej kropki nad...poznaniem w ogóle. I dzięki temu, zawsze będzie o czym pisać. Literatura, jako sztuka, nie zniknie. O tym jest Wiesław Myśliwski przekonany.

I, żeby tylko można było kupić żyletki, te zwykłe, do"zastrugaczki", do temperowania ołówków.
Bo ciekawostką jest, że pisarz wiernie pisze ołówkiem, chemicznym 3H. A właściwie, jak mówi, "pisze gumką". Skreśla gumką i dalej pisze. Skreślone zdania go irytują i zniewalają.

"Książki  to także świat, i to świat, który człowiek sobie wybiera, a nie na który przychodzi."
   cyt. z "Traktatu o łuskaniu fasoli."


Okładka książki PałacOkładka książki Requiem dla gospodyniOkładka książki Drzewo


" dopiero, gdy człowiek naprawdę czuje, że nie ma już żadnego innego wyjścia (...), wtedy, kiedy jest się przekonanym, że ma się coś naprawdę do powiedzenia komuś drugiemu." - See more at: http://myslirzezbioneslowem.blogspot.com/2014/03/ostatnie-rozdanie-autor-wiesaw-mysliwski.html#sthash.GrqcMFQK.dpuf
" dopiero, gdy człowiek naprawdę czuje, że nie ma już żadnego innego wyjścia (...), wtedy, kiedy jest się przekonanym, że ma się coś naprawdę do powiedzenia komuś drugiemu." - See more at: http://myslirzezbioneslowem.blogspot.com/2014/03/ostatnie-rozdanie-autor-wiesaw-mysliwski.html#sthash.GrqcMFQK.dpuf

poniedziałek, 26 stycznia 2015

"To, co bolało wtedy, boli dziś..." - chwila z Romą Ligocką

  Roma Ligocka, wszystko, co chce powiedzieć całemu światu i nam, każdemu z osobna, wyraża  za pomącą sztuki. Pisząc, malując, tworząc scenografię, projektując kostiumy. Jest częścią Krakowa, miasta artystów, miasta z duszą.

 Pochodzi z rodziny żydowskiej Abrahamenów po linii matki, a ze strony ojca Liebling. Przeżyła likwidację getta krakowskiego, piekło Holokaustu- schowana w kryjówce pod sklepem z farbami. Przybierając nazwisko Ligocka, razem z matką znalazły schronienie w polskiej rodzinie.

Każde, największe nawet zło w końcu mija. Wojna się skończyła. Szczęśliwie ocaleni zostali na zawsze naznaczeni stygmatami  bólu, cierpienia, strachu.
   I o tych uczuciach, o przeżyciach przepojonych wielkimi emocjami, głęboką refleksją, opowiada nam Roma Ligocka, jako pisarka w swoich książkach. Pisze o sobie samej, będąc jednocześnie narratorem, jak i główną bohaterką swych powieści i felietonów. Swoją szczerością, autentycznością ujmuje czytelników. Prowadzi z czytelnikiem dialog. Czuje się tę magiczną więź już po przeczytaniu pierwszej książki, a nawet w trakcie jej czytania. Wszystkie jej powieści składają się w jedną wielką powieść życia.

Okładka książki Dziewczynka w czerwonym płaszczyku  Niezwykłą przygodę z twórczością Romy Ligockiej zaczęłam od "Dziewczynki w czerwonym płaszczyku". Inspiracją do napisania tej wzruszającej historii był film Stevena Spielberga "Lista Schindlera", wyświetlany w Krakowie, w marcu 1994 roku. Obrazy z przeszłości nabrały kontrastu...Poznawała te miejsca...Była tam....była tam cała jej rodzina. A w dziewczynce w czerwonym płaszczyku, chowającej się pod łóżkiem, odnalazła samą siebie.
  Całą moją recenzję udostępniam pod linkiem:

I oto nieoczekiwane, autentyczne przeżycie pisarki, pełne ambiwalentnych odczuć, jakiego doznała pewnego spokojnego wieczoru, oglądając w telewizji swój ulubiony sport-jazdę figurową na łyżwach. Nagle widzi dziewczynę w czerwonym płaszczyku, tańczącą na lodzie radosny i bardzo ładny układ do muzyki pełnej rozpaczy, do muzyki z filmu "Lista Schindlera". "I nawet nie mogę się na nią obrażać, bo dziewczyna tańczy naprawdę pięknie i naprawdę jej kibicuję z całego serca. I tylko pewnie nie wie, że w dalekim Krakowie ogląda ją kobieta, która jest tą prawdziwą dziewczynką w czerwonym płaszczyku-tą, która to wszystko przeżyła. Czy wiecie czym było Getto w Krakowie? Czy wiecie jak wiele ludzi tam zginęło? Między innymi prawie cała moja rodzina, między innymi setki małych dziewczynek. A teraz ja, ocalała z tego piekła, oglądam swoją historię tańczącą  na wesoło na lodzie i nawet nie wiem, co o tym wszystkim myśleć..."

      Cień przeszłości kroczy krok w krok za Romą w jej dalsze życie. Kładzie się na relacje z rówieśnikami, na więzi z matką, związki z mężczyznami. Wciąż szuka spokoju, miłości, siebie samej...

"Kiedy zostajemy w jakimś okresie życia i nigdy z niego nie wychodzimy, nie potrafimy siebie do końca polubić, sobie i innym zaufać. To biedne dziecko, które nigdy nie było akceptowane i chwalone, w człowieku zostaje."- Ten stan nazwała pisarka "zamrożeniem emocjonalnym".

     Z matką, choć tak wiele razem przeszły, nierozłączne, zawsze za rękę "jak jedna istota z dwiema głowami - małą i dużą", to później oddalały się od siebie coraz bardziej.
"Nie rozmawiałyśmy o wojnie, o jej romansie, o moich problemach-nasza relacja opierała się na milczeniu. Kiedy zdecydowałam się odejść od męża, matka bardzo to przeżywała i nie odzywała się do mnie przez rok. Pewnego dnia coś we mnie pękło, zadzwoniłam do niej i powiedziałam, że musimy porozmawiać. Zgodziła się na spotkanie i następnego dnia umarła. "Dobre dziecko" jest listem, który do niej kieruję.

     I jak w życiu każdego z nas, tak w życiu Romy, szczególne znaczenie ma głos przeszłości-ten głos miły, bliski,miękki, dobry, do którego wciąż się tęskni...to głos jej babci.
Świat babci, ten "inny, lepszy świat", Roma poznaje z Pamiętników z lat 20-tych.
"Jej największym  zmartwieniem był brak niani, romanse męża (...) co zrobić z nadmiarem malin?(...) Nie wiedziała, że dziesięć lat później ten piękny świat zniknie. Że jej syn, zamiast studiować prawo, będzie pracował fizycznie, jako niewolnik u Niemców i zostanie rozerwany przez niemiecką minę. Ten pamiętnik uświadomił mi, że szczęście nie jest dane człowiekowi  raz na zawsze."


  Roma tęskni za rodziną, którą zabrało piekło wojny. Przywołuje w swych myślach, wyobraźni ich twarze. Maluje ich postaci kruche, podatne na zranienie. Subtelne i delikatne. Świetne są jej rysunki, którymi ilustrowane są też i powieści. "Wszystko z miłości"- to zbiór felietonów, zbiór różnych obrazów miłości

Wszystko z miłości - Ligocka Roma

Tyle tematów, tyle pomysłów, krążących po głowie, musiały stworzyć spory natłok. Dla uspokojenia myśli, dla odpoczynku, pisarka rysuje. Jej rysunki przedstawiają postaci ludzi wyciszonych, spokojnych, spacerujących. Rysunek spacerującej rodziny, to "melodia przewodnia", to melodia do egzystencjalnych opowieści, podziwiamy je co kilka stron.


"Moje dzieciństwo było jakby wyprane z koloru, szare-jak stary czarno-biały film. Do dziś tak je wspominam, dlatego lubię kolory. Może dlatego zaczęłam malować. Udając się na spotkanie z kimś, zaraz wiem, jak się ubiorę- jakim powitam go kolorem."


Roma Ligocka, z taką szczerością odsłania nam wszystko "to co bolało wtedy, boli dziś". "Od dawna wiedziałam, że jest kilka tematów, o których będę musiała napisać . Wiedziałam też, że to będzie bolesny proces, bo nie wystarczy posłużyć się przy tym rzemiosłem, talentem, ale też sercem, że trzeba to wyrywać z duszy po kawałku." Po latach spotyka się z sobą samą, tą młodą osiemnastoletnią Romą. Po to, by porozmawiać, by się usłyszeć, zrozumieć, wybaczyć.        Ostatnia powieść Romy Ligockiej "Droga Romo", to taki wewnętrzny rozrachunek, który robi dla siebie samej, jak i dla nas, czytelników, abyśmy się o wszystko nie obwiniali tak okrutnie, byśmy umieli sobie wybaczyć. "Bo może najtrudniejszą sztuką w życiu jest umieć samemu sobie wybaczyć."
Okładka książki Droga Romo                                     
"Droga Romo..."-zwraca się pisarka do tej młodej, niedoświadczonej, popełniającej błędy...
"Droga Romo..."- zwraca się też do tej mądrzejszej, dojrzalszej...która chce zrozumieć i wybaczyć to, co kiedyś wymykało się mądrości, refleksji, a pozostało wstydem...


Zachęcam do spotkania z Romą Ligocką, a będzie to niezapomniane przeżycie pełne wzruszeń. Obcowanie z nią to bezcenna lekcja historii, wykład z kultury i sztuki, lekcja pokory, empatii, prawdy o człowieku.



Każda z jej książek i każdy z obrazów, to cząstka jej samej...



Dobre dzieckoWolna miłośćTylko ja samaKsiężyc nad TaorminąRóża obrazy i słowaKobieta w podróżyOkładka książki Znajoma z lustra

       Przeminęło bowiem pół wieku od zakończenia II wojny światowej, był marzec 1994 rok, gdy w Krakowie wyświetlany miał być film Stevena Spielberga "Lista Schindlera". Film o krakowskim getcie, o okrutnym losie rodzin żydowskich.
       Obrazy z przeszłości Romy Ligockiej, jeszcze wciąż żywe w jej pamięci, teraz nabrały tylko kontrastu.
Była tam...Była tam cała jej rodzina...Poznawała te miejsca. A w kilkuletniej dziewczynce w czerwonym płaszczyku, ukrywającej się pod łóżkiem, odnalazła samą siebie. Teraz wiedziała kim jest. Kim jest ta mała dziewczynka, która budzi się w niej co jakiś czas i płacze i boi się,. ucieka, krzyczy. To ona sama. Ona w czerwonym płaszczyku, uszytym przez jej babcię...Premiera filmu stała się inspiracją dla niej, by opowiedzieć swoją historię. Bo pamięta...
- See more at: http://myslirzezbioneslowem.blogspot.com/2014/05/dziewczynka-w-czerwonym-paszczyku.html#sthash.S6uXWiIt.dpuf
       Przeminęło bowiem pół wieku od zakończenia II wojny światowej, był marzec 1994 rok, gdy w Krakowie wyświetlany miał być film Stevena Spielberga "Lista Schindlera". Film o krakowskim getcie, o okrutnym losie rodzin żydowskich.
       Obrazy z przeszłości Romy Ligockiej, jeszcze wciąż żywe w jej pamięci, teraz nabrały tylko kontrastu.
Była tam...Była tam cała jej rodzina...Poznawała te miejsca. A w kilkuletniej dziewczynce w czerwonym płaszczyku, ukrywającej się pod łóżkiem, odnalazła samą siebie. Teraz wiedziała kim jest. Kim jest ta mała dziewczynka, która budzi się w niej co jakiś czas i płacze i boi się,. ucieka, krzyczy. To ona sama. Ona w czerwonym płaszczyku, uszytym przez jej babcię...Premiera filmu stała się inspiracją dla niej, by opowiedzieć swoją historię. Bo pamięta...
- See more at: http://myslirzezbioneslowem.blogspot.com/2014/05/dziewczynka-w-czerwonym-paszczyku.html#sthash.S6uXWiIt.dpuf